[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Krok po kroku czuła, jak jej stopy zmieniają kierunek, prowadząc ją w stronę komnaty Lochu.Nie miała jednak nastroju do rozmowy z Tualuą, nawet o czasach, które już minęły.- Czy jestem ostatnią osobą na tym świecie zastanowiła się, nie po raz pierwszy - która potrafi z nim rozmawiać?Przeszła wzdłuż krużganków otaczających jego komnatę.Stanęła, spoglądając w górę i w dół.Z prawej strony dostrzegła jedynie ciemną przestrzeń, jak gdyby noc przedwcześnie pokryła kopułą odległe, skaliste pola.Po stronie lewej ziemia była w ciągłym ruchu, falowała niczym gorący wulkan, unosiła się ku górze, zmieniała barwy.Mgły gromadziły się na wschodzie, tworząc wielką, żółtą ścianę.Podeszła bliżej i siadła na szerokim parapecie, plecy wsparła na poduszce.W dole nie widać było żadnych oznak życia.- Jak wyglądają teraz miasta? - zadumała się.- Jak bardzo się zmieniły?* * *Meliash, pogrążony nad swymi zapiskami, bardziej poczuł, niż usłyszał, że ktoś zawołał jego imię.Odłożył pióro i wygrzebał swój kryształ.Ten rozjaśnił się natychmiast, a w jego wnętrzu ukazała się twarz Rawka, na której matował się nikły uśmiech.- Czy przeszkadzam? - zapytał starzec.- Nie.- Szkoda.Mam coś dla ciebie.W naszej Księdze Znaków znalazłem datę rozpoznania tego sygnału.Było to ponad dwieście łat temu.Sprawdzając akta z tego samego okresu, natrafiłem jedynie na jedną osobę o imieniu Dilvish, która natężała do Bractwa - był pół-Elfem, z Rodu Selara, pomniejszy adept, zdaje się, że był żołnierzem.Myślę, że kiedyś go spotkałem.Wysoki mężczyzna.- Mam przeczucie, że to on.Co jeszcze?- Kilka lat później zniknął z naszych kronik.Bez przyczyny.Z pewnością coś się za tym kryje.Nie mogę sobie jednak przypomnieć co.- Spróbuj.- Starałem się.Ale to poza moim zasięgiem.- A co z tym drugim?Współczesne archiwa mówią o niejakim Weleandzie z małego zachodniego miasteczka Murcave.Drugorzędny mag.Cieszy się poważaniem.- O niezwykłej sile perswazji, w jedną tub drugą stronę.- Nie.Jest szary.- A Dilvish?- Też.- Czy masz jeszcze coś na temat któregoś z nich?- Jedynie moją ciekawość.Czy mógłbyś mi wyjaśnić, o co właściwie chodzi?Meliash przechylił się w tył i zaczął porządkować swe uczucia, wrażenia i idee.Potem rzekł powoli:- Moim zadaniem jest sprawdzenie wszystkiego niezwykłego, a typowego dla.poprzedniego gospodarza tego zamku.A teraz, ten Dilvish jest jedyną osobą, która tędy przejechała, mówiąc, że nie pragnie ukrytej tam mocy.Tak naprawdę oświadczył, że jego jedynym celem jest zabicie.byłego pana zamczyska.Przecież nie zmyślał.- Wielu chciałoby się na nim zemścić.- Oczywiście.Ale Dilvish był jedynym, który mówił o tym głośno.Wiedział też, co wydarzyło się w Lodowej Wieży.- To w naszym Zakonie nie jest już sekretem.- Prawda.Ale wspomniał o swej ostatniej wyprawie na daleką Północ.Rawk potargał swą brodę.- Nie rozumiem, do czego zmierzasz.Nie wydaje mi się, abym słyszał o kimś trzecim zamieszanym w tę sprawę.- Ależ czyż Ridley nie miał siostry?- Tak.Ślicznotka.O imieniu Reena.Sama jest członkiem Zakonu.- Chyba dotarły do mnie wieści, iż uciekła, nie sama.- To brzmi logicznie.- Czy możemy to jakoś sprawdzić?- Tak.Wielu naszych członków obserwowało ten konflikt z zacisza własnych kryjówek.Być może niektórzy wiedzą coś więcej.- Czy zechcesz to dla mnie zbadać?- Nie potrafię sobie wyobrazić, czego to dowiedzie.- Ani ja, w tej chwili.Mam jednak przeczucie, że coś się za tym kryje.- W porządku.Przepytam kitka osób i przekażę ci wszystkie informacje.Ale jaką rolę odgrywa w tym Weleand?- Nie wiem.Przybył tu wcześniej i ostrzegł mnie przed przyjazdem Dilvisha, insynuując, że jest więcej niż szary i nie należy mu ufać.- Najprawdopodobniej porachunki osobiste.Wrócę, kiedy coś będę wiedział.Jego wizerunek zniknął.Meliash wyczyścił kryształ rękawem i schował go.Wstał i przeszedł po obwodzie Krainy Przemian.Zatrzymał się, splótł ręce na piecach i utkwił wzrok w czarnej powierzchni, która pojawiła się na południowym-zachodzie.* * *Dilvish skoczył w bok, podtrzymując ramieniem Blacka i chroniąc go przed upadkiem na ziemię.- Co to? Co się dzieje? - usłyszał cichy, prawie znajomy, kobiecy głos [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Krok po kroku czuła, jak jej stopy zmieniają kierunek, prowadząc ją w stronę komnaty Lochu.Nie miała jednak nastroju do rozmowy z Tualuą, nawet o czasach, które już minęły.- Czy jestem ostatnią osobą na tym świecie zastanowiła się, nie po raz pierwszy - która potrafi z nim rozmawiać?Przeszła wzdłuż krużganków otaczających jego komnatę.Stanęła, spoglądając w górę i w dół.Z prawej strony dostrzegła jedynie ciemną przestrzeń, jak gdyby noc przedwcześnie pokryła kopułą odległe, skaliste pola.Po stronie lewej ziemia była w ciągłym ruchu, falowała niczym gorący wulkan, unosiła się ku górze, zmieniała barwy.Mgły gromadziły się na wschodzie, tworząc wielką, żółtą ścianę.Podeszła bliżej i siadła na szerokim parapecie, plecy wsparła na poduszce.W dole nie widać było żadnych oznak życia.- Jak wyglądają teraz miasta? - zadumała się.- Jak bardzo się zmieniły?* * *Meliash, pogrążony nad swymi zapiskami, bardziej poczuł, niż usłyszał, że ktoś zawołał jego imię.Odłożył pióro i wygrzebał swój kryształ.Ten rozjaśnił się natychmiast, a w jego wnętrzu ukazała się twarz Rawka, na której matował się nikły uśmiech.- Czy przeszkadzam? - zapytał starzec.- Nie.- Szkoda.Mam coś dla ciebie.W naszej Księdze Znaków znalazłem datę rozpoznania tego sygnału.Było to ponad dwieście łat temu.Sprawdzając akta z tego samego okresu, natrafiłem jedynie na jedną osobę o imieniu Dilvish, która natężała do Bractwa - był pół-Elfem, z Rodu Selara, pomniejszy adept, zdaje się, że był żołnierzem.Myślę, że kiedyś go spotkałem.Wysoki mężczyzna.- Mam przeczucie, że to on.Co jeszcze?- Kilka lat później zniknął z naszych kronik.Bez przyczyny.Z pewnością coś się za tym kryje.Nie mogę sobie jednak przypomnieć co.- Spróbuj.- Starałem się.Ale to poza moim zasięgiem.- A co z tym drugim?Współczesne archiwa mówią o niejakim Weleandzie z małego zachodniego miasteczka Murcave.Drugorzędny mag.Cieszy się poważaniem.- O niezwykłej sile perswazji, w jedną tub drugą stronę.- Nie.Jest szary.- A Dilvish?- Też.- Czy masz jeszcze coś na temat któregoś z nich?- Jedynie moją ciekawość.Czy mógłbyś mi wyjaśnić, o co właściwie chodzi?Meliash przechylił się w tył i zaczął porządkować swe uczucia, wrażenia i idee.Potem rzekł powoli:- Moim zadaniem jest sprawdzenie wszystkiego niezwykłego, a typowego dla.poprzedniego gospodarza tego zamku.A teraz, ten Dilvish jest jedyną osobą, która tędy przejechała, mówiąc, że nie pragnie ukrytej tam mocy.Tak naprawdę oświadczył, że jego jedynym celem jest zabicie.byłego pana zamczyska.Przecież nie zmyślał.- Wielu chciałoby się na nim zemścić.- Oczywiście.Ale Dilvish był jedynym, który mówił o tym głośno.Wiedział też, co wydarzyło się w Lodowej Wieży.- To w naszym Zakonie nie jest już sekretem.- Prawda.Ale wspomniał o swej ostatniej wyprawie na daleką Północ.Rawk potargał swą brodę.- Nie rozumiem, do czego zmierzasz.Nie wydaje mi się, abym słyszał o kimś trzecim zamieszanym w tę sprawę.- Ależ czyż Ridley nie miał siostry?- Tak.Ślicznotka.O imieniu Reena.Sama jest członkiem Zakonu.- Chyba dotarły do mnie wieści, iż uciekła, nie sama.- To brzmi logicznie.- Czy możemy to jakoś sprawdzić?- Tak.Wielu naszych członków obserwowało ten konflikt z zacisza własnych kryjówek.Być może niektórzy wiedzą coś więcej.- Czy zechcesz to dla mnie zbadać?- Nie potrafię sobie wyobrazić, czego to dowiedzie.- Ani ja, w tej chwili.Mam jednak przeczucie, że coś się za tym kryje.- W porządku.Przepytam kitka osób i przekażę ci wszystkie informacje.Ale jaką rolę odgrywa w tym Weleand?- Nie wiem.Przybył tu wcześniej i ostrzegł mnie przed przyjazdem Dilvisha, insynuując, że jest więcej niż szary i nie należy mu ufać.- Najprawdopodobniej porachunki osobiste.Wrócę, kiedy coś będę wiedział.Jego wizerunek zniknął.Meliash wyczyścił kryształ rękawem i schował go.Wstał i przeszedł po obwodzie Krainy Przemian.Zatrzymał się, splótł ręce na piecach i utkwił wzrok w czarnej powierzchni, która pojawiła się na południowym-zachodzie.* * *Dilvish skoczył w bok, podtrzymując ramieniem Blacka i chroniąc go przed upadkiem na ziemię.- Co to? Co się dzieje? - usłyszał cichy, prawie znajomy, kobiecy głos [ Pobierz całość w formacie PDF ]