[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poprowadzę was, wierę, ku takiej glorii, że Polenz i Kolditz w niepamięć pójdą.Oni pod Kratzau ledwo Kralovca skubnęli.My na prochgo rozetrzemy.Kacerskie trupy w stos ułożymy, a z pojmanych będziem na szafotach pasydrzeć.To właśnie wam proponuję, waszym książętom, starostom i Radom.By sprzymierzyćsię, wspólnie na Czechów uderzyć, zagładą ich uczcić Narodzenie Boże.Kto ze mną? I z jakąsiłą? Ha? Co powie Wrocław? Zwidnica? Opawa? - W imieniu Wacława Przemkowica, jaśnieksiążęcia na Głubczycach i Hradcu - rzekł Fullstein, szybko, jakby bojąc się, że ktoś goubiegnie - obiecuję sto kopii opawskiego rycerstwa.Jaśnie książę własną osobą wojskopoprowadzi.- Biskup Konrad - powiedział po namyśle starosta Tannenfeld - stawi całą swąchorągiew.Wzmocnioną hufami z Grodkowa i Otmuchowa.Aącznie siedemdziesiąt kopii.- Miasto Wrocław - wziął się pod boki Jorg Reibnitz da stu pięćdziesięciu konnych.CóżZwidnica? - Miasto Zwidnica - oświadczył dumnie Oppeln - do zwycięstwa pod Kratzauwalnie się przyczyniło.Skoro teraz jego miłość książę Jan wiktorię obiecuje, która Kratzauzaćmi, to Zwidnicy tam zabraknąć nie może.Tak łatwo zaćmić się nie damy ni z kart historiiwymazać.Zwidnica wystawi sto pięćdziesiąt koni przedniej jazdy pod komendą panapodstarosty Stosza.Wszyscyśmy w Zwidnicy radzi husytów na proch roztartymi zobaczyć.Wprzód niechaj nam może jednak jego miłość książę Jan wyjawi, jaką to metodą tegoroztarcia dokonać zamiaruje.- Po pierwsze, siłą tego dokonam - odpalił z miejsca JanZiębicki.- Z tego, coście tu rzekli, wyrachowałem naszą potencję na jakiś tysiąc konnych, wtym trzysta koni ciężkozbrojnego rycerstwa.Kralovec ma cztery tysiące pieszych i zaledwiedwustu jezdnych.A że rycerz w zbroi za dziesiątkę pieszych chmyzów stanie, przewaga przynas.Po drugie, załatwimy ich takąż modą, jak pod Kratzau.Zaszarżujemy z zasadzki nakolumnę marszową.Wprzódzi sprawiwszy, że pomaszerują tam, gdzie będziemy na nichczekać.- A jakim - uniósł brwi Oppeln - sposobem to sprawim?- Mamy taki sposób.Skrzeczący i tłukący się u okna nyskiego zamku wielki pomurnik zaskoczył biskupawrocławskiego Konrada, ale i biskup, przyznać trzeba, równie mocno zaskoczył pomurnika.W swej strzeżonej komnacie nie oddawał się, o dziwo, ani orgii, ani pijaństwu, ani hazardowi.Nie odsypiał orgii, pijaństwa czy hazardu.Nie.Czytał.Poświęcał czas lekturze.Wpuszczonypomurnik szybko transformował się w postać człowieczą.Rzucił okiem na spoczywającą napulpicie księgę.Pokręcił głową, zdumiony niemal do granic.Nie dość, że było to PismoZwięte, pięknie iluminowana Biblia.W dodatku była to Biblia po niemiecku.- Wiem, z czym przychodzisz, a raczej przylatujesz zaskoczył Pomurnika Konrad, Piast,książę Oleśnicy, biskup Wrocławia i namiestnik króla Zygmunta Luksemburskiego na Zląsku.- Darmo się trudziłeś.Twojej prośbie odmawiam.- Dziś jest dwudziesty drugi grudnia AnnoDomini 1428 - Pomurnik usiadł, sięgnął po stojącą na komodzie karafę.- Siódmego listopada1427, a więc nieco ponad rok temu, tu, w tym zamku, w tej komnacie, suplikowałem, a waszabiskupia dostojność przyobiecała mi.- Dostojność zmieniła zdanie - uciął Konrad zOleśnicy.- A uczyniła to ad maiorem Dei gloriam.Reinmar Bielau stał się ważnym pionkiemw grze, a stawka zrobiła się skurwysyńsko wysoka.Na co ty liczyłeś? %7łe ja ci tego Bielauaoddam, byś go mógł zakatować? Dla jakiejś niejasnej dla mnie prywaty? Wiem, wiem,mieliśmy onegdaj wobec Bielaua plany, miał nam posłużyć do zatuszowania afery z napademna poborcę.Ale teraz całkiem czego innego wymaga dobro Kościoła i kraju.Rozkazałem ciwspółpracować z księciem Janem w poszukiwaniach.Dałem Janowi przyzwolenie nawkroczenie do klasztoru w Białym Kościele.Ha, wszedłby pewnie i bez pozwolenia, klasztorstoi na jego ziemiach, a opatka to jego siostra, ale to nie jest istotne.Istotne jest, że JanZiębicki waży się na rzecz prawdziwie wielką.Jeśli przedsięwzięcie wojenne się powiedzie.a ma wielkie szansę powodzenia, zadamy heretykom potężny cios, cios, jakiego dotąd niezaznali.Czy pojmujesz to, Birkarcie, czy ogarniasz to rozumem? Najpierw ciężkie cięgi podKratzau, teraz pogrom, jaki wkrótce sprawi im Jan Ziębicki.Pryśnie mit, według którego husytów nie da się zwyciężyć w boju.Za naszym przykładem pójdą inni.To będzie początekich końca.Ich końca, synu.Ja byłem pod Pragą w roku dwudziestym, na koronacji Zygmunta.Patrzyłem z Hradu na to miasto, przyczajone za rzeką jak wściekły pies.A gdyśmy stamtądodchodzili, przysiągłem sobie, że kiedyś powrócę.%7łe własnymi oczyma zobaczę, jak temuwściekłemu psu wybija się kły, jak cała ta kacerska nacja ponosi karę za swe zbrodnie.Jakkrew leje się wszystkimi ulicami tego podłego grodu, a Wełtawa robi się czerwona.I takbędzie, tak mi dopomóż Bóg.A znaczącym krokiem ku temu jest Jan, książę na Ziębicach.Iwojenny plan, który ja obmyśliłem, a Jan wykona.Ten plan musi się powieść.Bóg tak chce.Ija też tak chcę.- Dlatego - biskup wyprostował się - kategorycznie zabraniam cijakichkolwiek działań, które mogłyby plan mój pokrzyżować.Lub choćby skomplikować.Jantrzyma Reinmara von Bielau w lochu na ziębickim zamku.Zabraniam ci zbliżyć się do tegolochu choć na krok, zakazuję rozmawiać z Reinmarem, zabraniam tknąć go choć palcem.Zabraniam ci tego kategorycznie i surowo.Wiem, żeś czarownik, polimorf i nekromanta,wiem, żeś ściany przenikał, by we Wrocławiu dostać się do uwięzionych.Wiem, co potrafiszi na co cię stać.Ale uprzedzam: jeśli mego zakazu nie posłuchasz, ściągniesz na się mójgniew.A wtedy poznasz, na co stać mnie.Zrozumiałeś, Birkarcie, synu mój? Zastosujesz się?- A mam wyjście? Ojcze?Biskup sapnął gniewnie.Potem z trzaskiem zamknął Biblię, a na tytułowej desce postawiłpuchar.I nalał weń burgunda z cynamonem.- Tak między nami - spytał po chwili, całkiemspokojnie - to do czego był ci ów Bielau? Bo przecie nie gwoli samej przyjemności zemsty imordu? Coś chciałeś z niego wydobyć, na jakąś okoliczność wybadać.Na jaką? Ha, pewnienie zechcesz powiedzieć.Szczegółów nie zdradzisz.Ale może choć ogólnie? Pomurnikuśmiechnął się, a był to uśmiech wyjątkowo paskudny.- Jeśli ogólnie - wycedził zzauśmiechniętych warg to czemu nie.Z Reinmara Bielaua zamierzałem wycisnąć informacje,które doprowadziłyby mnie do jednego z jego kompanów.Z tego zaś wydusiłbym dalszeinformacje.Uzyskując tym samym nieco wiedzy.Ogólnej.Między innymi o tym, czy księga,którą dopiero co czytałeś, ojczulku biskupie, jest naprawdę tym, za co sie ją zwykło uważać.Czy też może nie jest warta więcej niż baśnie Ezopa Fryga.- Interesujące - przemówił po chwili zadumy Konrad.- W samej rzeczy, interesujące.Tymniemniej moje rozkazy pozostają w mocy.Ad motorem Dei gloriom.A baśniami zajmiemysię w lepszych czasach.Pomurnik sfrunął z blanków nyskiego zamku, zakoziołkował, porwany wiejącym odRychlebów wichrem.Wyrównał lot, zaskrzeczał, poszybował w noc.Leciał w kierunkumasywu Zlęży.Ale nie na samą Zlężę.Zlęża była dla amatorów, dla dyletantów, jako miejsceczarów odrobinę trywialna i raczej przereklamowana.Pomurnik leciał na Radunię, na jejwydłużony szczyt [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl