[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Angelica powiedziałami o telefonie Vincy ego.Zastanawialiśmy się, co zrobić.Najwyrazniej spóznio-ne uczucie ojcowskie obudziła w nim notatka prasowa o spadku Anny.Ale Vincybył w bardzo korzystnej sytuacji.Po pierwsze mógł rozgłosić całą sprawę, powo-dując wielkie nieszczęście dla naszego domu, bo myślę, że dla dziewczyny byłbyto straszny wstrząs, tym bardziej jeżeli ojciec jej okazałby się takim nikczemni-kiem.Po drugie, jej stryjeczny dziadek umierając zastrzegł się, że dziedziczyć ponim mogą tylko jego krewni, a nie powinowaci.Jako moja córka Anna jest jegokrewną, jako córka Vincy ego nie jest nią oczywiście.To było straszne w swo-jej ironii: teraz, kiedy los tak nieprawdopodobnie uśmiechnął się do dziewczyny,pojawił się nagle upiór, który stał ongi nad jej kołyską, i zagroził zniszczeniemjej życia.Zresztą Anna kocha bardzo młodego Cresswella, który także, jak mi sięwydaje, jest w niej zadurzony po uszy.Na szczęście zachowywał się tak, zanimotrzymała ten spadek.Gdyby Vincy rozgłosił całą historię, obawiam się, że Cres-swell mógłby pojechać do niego i spoliczkować go, ale znalazłby się w bardzoniezręcznej sytuacji wobec swojej konserwatywnej rodziny.To syn lorda, a Annastałaby się nagle nieślubnym dzieckiem aktora.Wszystko to było przerażające.Vincy dzwonił regularnie dwa razy dziennie.Wreszcie zdecydowaliśmy się ustą-pić.W końcu czymże są pieniądze w porównaniu z nieszczęściem, jakie mogło nanas spaść.A w dodatku jestem ciężko chory i myśl o tym, że Anna może kiedyśpozostać niemal bez środków do życia i w tak zdegradowanej sytuacji, a prócztego z tak smutnymi doświadczeniami na początku wspaniale zapowiadającej sięmłodości, była dla nas nie do zniesienia.Przed trzema dniami przekazano Annieklejnoty spadkowe na sumę miliona funtów.Jest to wspaniała kolekcja brylantów.Stanowi ona, oczywiście, tylko fragment owej fortuny, ale miałem wrażenie, żeVincy zadowoli się jakąś nie tak ogromną sumą.Angelica spotkała go w kawiar-ni.Cynicznie oświadczył jej, że nie widzi najmniejszego powodu, aby córkajego bezprawnie stała się dziedzicem takiego majątku i nie miała podzielić sięczęścią ze swym starzejącym się ojcem.Angelica powiedziała mu, że osiemdzie-siąt procent majątku ulokowane jest w kopalniach i nieruchomościach, a gotów-ki jest niewiele.Vincy oświadczył, że chce milion, który otworzy mu drogę doprawdziwej sławy na tym świecie, gdzie bez pieniędzy żaden talent nie wzbijesię wysoko ponad przeciętność opinii tępawych krytyków.Jeżeli otrzyma milion,wówczas gotów jest nigdy nie wspomnieć Annie o swych prawach do niej.An-gelica zgodziła się, ale powiedziała, że to musi potrwać.Na to Vincy wyciągnąłgazetę z kieszeni i powiedział, że zgadza się czekać kilka tygodni na gotówkę,ale pod warunkiem, że otrzyma w zastaw owe klejnoty.Nikt mu ich nie ukrad-nie, bo nikt nawet nie może przypuszczać, że coś takiego znajduje się w jegoposiadaniu.Klejnoty zostały złożone przez Annę w safesie bankowym na moje60nazwisko.Wyjąłem je stamtąd.Dziś Angelica miała się udać dla upozorowaniasytuacji do teatru razem z Anną i Charlesem.Potem powinna była zanieść Vin-cy emu do garderoby torbę z klejnotami.Chciał, żeby to się stało w garderobieteatralnej.Może wartość tej torebki oszołomiła go trochę i zdał sobie sprawę, jakolbrzymią fortunę będzie ona przedstawiała, a może lękał się, że Angelica knujejakiś podstęp.W każdym razie uparł się, a ona znowu musiała się zgodzić.Wczoraj wieczorem pojechała z młodymi doteatru, pózniej kazała im wracać do domu pod pozorem, że ma jakiś interes w są-siedztwie, i poszła do garderoby Vincy ego.Więcej nie wiem.Kiedy wróciłemdo domu o jedenastej, była już u siebie i powiedziała mi tylko: Głowa mnie boli.Jutro ci wszystko opowiem. Zwrócił się do żony, która siedziała w ciągucałego jego opowiadania zupełnie nieruchoma, z kamienną, pobladłą twarzą.Resztę wiesz ty, kochanie. Niewiele mam do powiedzenia. Zaczerpnęła głęboko powietrza.Czułam się cały czas nieswojo.Poza tym.poza tym ta sztuka rozstroiła mnie.Cała moja przeszłość.to wszystko, co było, stanęło mi przed oczyma, kiedy ongrał Starego.Rozpłakałam się.Potem mi to przeszło.W drugim akcie nie czułamjuż z nim tego kontaktu.Był racjonalniejszy i to mi pomogło.Zciskałam torebkę,śmieszną trochę przy mojej sukni, wypchaną klejnotami w pudełkach owiniętychw płótno.Ale były one mi zupełnie obojętne.Chciałam to już mieć poza sobąi znalezć się w domu.Poza tym.poza tym.bałam się nadal.Nie wierzy-łam mu.Nie wierzyłam, że poprzestanie na tym.Bałam się, że w końcu upijesię i wygada wszystko albo zacznie po prostu rozpowiadać, że Anna jest jego cór-ką.W duszy słyszałam go mówiącego: .Ta Anna Dodd.Ach, to mojacóreczka.Dała mi z tej swojej fortunki okrągły milionik. On zdrabniał wy-razy. Ukryła twarz w dłoniach, ale zaraz opanowała się. A potem weszłamdo garderoby i zobaczyłam Vincy ego leżącego na kanapce.To było zdumiewają-ce, bo drzwi od jego garderoby były zamknięte na klucz od zewnątrz i musiałamklucz przekręcić, żeby wejść.Ale nie mogłam przecież czekać na korytarzu, gdziektoś mógłby mnie spotkać, może ktoś znajomy.Nie poruszył się.Nie zrozumia-łam jeszcze.Zamknęłam za sobą drzwi i podeszłam.Wtedy zobaczyłam, że mawbity w pierś sztylet o pozłacanej rękojeści.Rozdział 11Nieprzekraczalny czas zabójstwa.taki sam, jaki widywała pani tyle razy u siebie w domu.Nie wiedziałapani, że egzaltowani trochę młodzi chłopcy zamówili przed laty dwa identycz-ne sztylety i kazali na nich wygrawerować słowa przypominające o przyjazni.Tesztylety przeżyły ową przyjazń o wiele lat dodał ni stąd, ni zowąd Alex alepani nie wiedziała o tym.Pomyślała pani tylko, a może nie tyle pomyślała pani,ale instynkt uderzył w dzwon alarmowy, wołając, że mąż był tu przed panią i zabiłVincy ego.Co pani zrobiła wtedy? Czy wybiegła pani od razu?. i nie czeka-jąc na jej odpowiedz, ciągnął dalej: Raczej nie.Jest pani przecież także matką,nie tylko żoną.Zaczęła pani gorączkowo poszukiwać tego, po co pani przyszła,to znaczy swoich listów sprzed lat, tych, które pisała pani do niego donosząc, żebędzie pani miała dziecko.Może nawet napisała pani do niego zaraz po urodzeniudziecka.Mogło się pani wówczas wydawać, że bez względu na to, co się stało,mężczyzna powinien wiedzieć o tym fakcie, bo da to mu ostatnią szansę uratowa-nia honoru.Chciała pani zresztą, żeby okazał się lepszy, niż był.To zrozumiałe.Nawet jeżeli pojęła pani swoją omyłkę.Przed laty kierował panią przy pisaniu li-stu ten sam instynkt, który po latach kazał pani przeszukać garderobę zabitego.Rozumiem panią.Ale nie znalazła pani listów, prawda?Ku zdumieniu Parkera Angelica Dodd odpowiedziała cicho: Nie, nie znalazłam, chociaż zupełnie nie rozumiem, skąd pan może wie-dzieć o tym [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Angelica powiedziałami o telefonie Vincy ego.Zastanawialiśmy się, co zrobić.Najwyrazniej spóznio-ne uczucie ojcowskie obudziła w nim notatka prasowa o spadku Anny.Ale Vincybył w bardzo korzystnej sytuacji.Po pierwsze mógł rozgłosić całą sprawę, powo-dując wielkie nieszczęście dla naszego domu, bo myślę, że dla dziewczyny byłbyto straszny wstrząs, tym bardziej jeżeli ojciec jej okazałby się takim nikczemni-kiem.Po drugie, jej stryjeczny dziadek umierając zastrzegł się, że dziedziczyć ponim mogą tylko jego krewni, a nie powinowaci.Jako moja córka Anna jest jegokrewną, jako córka Vincy ego nie jest nią oczywiście.To było straszne w swo-jej ironii: teraz, kiedy los tak nieprawdopodobnie uśmiechnął się do dziewczyny,pojawił się nagle upiór, który stał ongi nad jej kołyską, i zagroził zniszczeniemjej życia.Zresztą Anna kocha bardzo młodego Cresswella, który także, jak mi sięwydaje, jest w niej zadurzony po uszy.Na szczęście zachowywał się tak, zanimotrzymała ten spadek.Gdyby Vincy rozgłosił całą historię, obawiam się, że Cres-swell mógłby pojechać do niego i spoliczkować go, ale znalazłby się w bardzoniezręcznej sytuacji wobec swojej konserwatywnej rodziny.To syn lorda, a Annastałaby się nagle nieślubnym dzieckiem aktora.Wszystko to było przerażające.Vincy dzwonił regularnie dwa razy dziennie.Wreszcie zdecydowaliśmy się ustą-pić.W końcu czymże są pieniądze w porównaniu z nieszczęściem, jakie mogło nanas spaść.A w dodatku jestem ciężko chory i myśl o tym, że Anna może kiedyśpozostać niemal bez środków do życia i w tak zdegradowanej sytuacji, a prócztego z tak smutnymi doświadczeniami na początku wspaniale zapowiadającej sięmłodości, była dla nas nie do zniesienia.Przed trzema dniami przekazano Annieklejnoty spadkowe na sumę miliona funtów.Jest to wspaniała kolekcja brylantów.Stanowi ona, oczywiście, tylko fragment owej fortuny, ale miałem wrażenie, żeVincy zadowoli się jakąś nie tak ogromną sumą.Angelica spotkała go w kawiar-ni.Cynicznie oświadczył jej, że nie widzi najmniejszego powodu, aby córkajego bezprawnie stała się dziedzicem takiego majątku i nie miała podzielić sięczęścią ze swym starzejącym się ojcem.Angelica powiedziała mu, że osiemdzie-siąt procent majątku ulokowane jest w kopalniach i nieruchomościach, a gotów-ki jest niewiele.Vincy oświadczył, że chce milion, który otworzy mu drogę doprawdziwej sławy na tym świecie, gdzie bez pieniędzy żaden talent nie wzbijesię wysoko ponad przeciętność opinii tępawych krytyków.Jeżeli otrzyma milion,wówczas gotów jest nigdy nie wspomnieć Annie o swych prawach do niej.An-gelica zgodziła się, ale powiedziała, że to musi potrwać.Na to Vincy wyciągnąłgazetę z kieszeni i powiedział, że zgadza się czekać kilka tygodni na gotówkę,ale pod warunkiem, że otrzyma w zastaw owe klejnoty.Nikt mu ich nie ukrad-nie, bo nikt nawet nie może przypuszczać, że coś takiego znajduje się w jegoposiadaniu.Klejnoty zostały złożone przez Annę w safesie bankowym na moje60nazwisko.Wyjąłem je stamtąd.Dziś Angelica miała się udać dla upozorowaniasytuacji do teatru razem z Anną i Charlesem.Potem powinna była zanieść Vin-cy emu do garderoby torbę z klejnotami.Chciał, żeby to się stało w garderobieteatralnej.Może wartość tej torebki oszołomiła go trochę i zdał sobie sprawę, jakolbrzymią fortunę będzie ona przedstawiała, a może lękał się, że Angelica knujejakiś podstęp.W każdym razie uparł się, a ona znowu musiała się zgodzić.Wczoraj wieczorem pojechała z młodymi doteatru, pózniej kazała im wracać do domu pod pozorem, że ma jakiś interes w są-siedztwie, i poszła do garderoby Vincy ego.Więcej nie wiem.Kiedy wróciłemdo domu o jedenastej, była już u siebie i powiedziała mi tylko: Głowa mnie boli.Jutro ci wszystko opowiem. Zwrócił się do żony, która siedziała w ciągucałego jego opowiadania zupełnie nieruchoma, z kamienną, pobladłą twarzą.Resztę wiesz ty, kochanie. Niewiele mam do powiedzenia. Zaczerpnęła głęboko powietrza.Czułam się cały czas nieswojo.Poza tym.poza tym ta sztuka rozstroiła mnie.Cała moja przeszłość.to wszystko, co było, stanęło mi przed oczyma, kiedy ongrał Starego.Rozpłakałam się.Potem mi to przeszło.W drugim akcie nie czułamjuż z nim tego kontaktu.Był racjonalniejszy i to mi pomogło.Zciskałam torebkę,śmieszną trochę przy mojej sukni, wypchaną klejnotami w pudełkach owiniętychw płótno.Ale były one mi zupełnie obojętne.Chciałam to już mieć poza sobąi znalezć się w domu.Poza tym.poza tym.bałam się nadal.Nie wierzy-łam mu.Nie wierzyłam, że poprzestanie na tym.Bałam się, że w końcu upijesię i wygada wszystko albo zacznie po prostu rozpowiadać, że Anna jest jego cór-ką.W duszy słyszałam go mówiącego: .Ta Anna Dodd.Ach, to mojacóreczka.Dała mi z tej swojej fortunki okrągły milionik. On zdrabniał wy-razy. Ukryła twarz w dłoniach, ale zaraz opanowała się. A potem weszłamdo garderoby i zobaczyłam Vincy ego leżącego na kanapce.To było zdumiewają-ce, bo drzwi od jego garderoby były zamknięte na klucz od zewnątrz i musiałamklucz przekręcić, żeby wejść.Ale nie mogłam przecież czekać na korytarzu, gdziektoś mógłby mnie spotkać, może ktoś znajomy.Nie poruszył się.Nie zrozumia-łam jeszcze.Zamknęłam za sobą drzwi i podeszłam.Wtedy zobaczyłam, że mawbity w pierś sztylet o pozłacanej rękojeści.Rozdział 11Nieprzekraczalny czas zabójstwa.taki sam, jaki widywała pani tyle razy u siebie w domu.Nie wiedziałapani, że egzaltowani trochę młodzi chłopcy zamówili przed laty dwa identycz-ne sztylety i kazali na nich wygrawerować słowa przypominające o przyjazni.Tesztylety przeżyły ową przyjazń o wiele lat dodał ni stąd, ni zowąd Alex alepani nie wiedziała o tym.Pomyślała pani tylko, a może nie tyle pomyślała pani,ale instynkt uderzył w dzwon alarmowy, wołając, że mąż był tu przed panią i zabiłVincy ego.Co pani zrobiła wtedy? Czy wybiegła pani od razu?. i nie czeka-jąc na jej odpowiedz, ciągnął dalej: Raczej nie.Jest pani przecież także matką,nie tylko żoną.Zaczęła pani gorączkowo poszukiwać tego, po co pani przyszła,to znaczy swoich listów sprzed lat, tych, które pisała pani do niego donosząc, żebędzie pani miała dziecko.Może nawet napisała pani do niego zaraz po urodzeniudziecka.Mogło się pani wówczas wydawać, że bez względu na to, co się stało,mężczyzna powinien wiedzieć o tym fakcie, bo da to mu ostatnią szansę uratowa-nia honoru.Chciała pani zresztą, żeby okazał się lepszy, niż był.To zrozumiałe.Nawet jeżeli pojęła pani swoją omyłkę.Przed laty kierował panią przy pisaniu li-stu ten sam instynkt, który po latach kazał pani przeszukać garderobę zabitego.Rozumiem panią.Ale nie znalazła pani listów, prawda?Ku zdumieniu Parkera Angelica Dodd odpowiedziała cicho: Nie, nie znalazłam, chociaż zupełnie nie rozumiem, skąd pan może wie-dzieć o tym [ Pobierz całość w formacie PDF ]