[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Bardzo się cieszę, że nie doszło do ostateczności - stwierdził Smu­ga.- Osobiście wolałbym oddać Cartera w ręce policji.Na pewno nie minęłaby go zasłużona kara, tak jak i nie minie jego kompanów, których przekażemy władzom.O’Donellowie w milczeniu przysłuchiwali się tej rozmowie.Poczucie bez­pieczeństwa napełniało ich radością.Starszy z nich, chcąc wyrazić jeszcze raz swą wdzięczność, powiedział:- Proszę cię, chłopcze, nie miej do nas urazy.Masz długie lata życia przed sobą.Pieniądze na pewno przydadzą ci się w czasie podróży po świe­cie.Przyjmij część złota.Rano dokonamy podziału.- Nie, nie! Zatrzymajcie sobie wasze złoto! Tomson i Carter śniliby mi się po nocach, gdyby ono było przy mnie! - zawołał Tomek.- Chciał­bym tylko jak najprędzej opuścić ten okropny parów.- Tommy dobrze mówi.Złoty piasek przynosi niepokój białym lu­dziom - pochwalił Tony.- Niestety, Tomku, musimy tutaj przenocować - wyjaśnił Smuga.- Rano zabierzemy buszrendżerów do obozu i oddamy ich policji.Zasłużyli na karę.- Chłodno tu się zrobiło i.jakoś tak dziwnie.Na pewno nie usnę - odparł Tomek, tuląc do siebie Dingo.- Wkrótce będzie świt.Posiedzimy przy ognisku do rana – pocieszył go Smuga.- Nie powiedział mi pan jeszcze, w jaki sposób znaleźliście się tutaj? - zapytał Tomek.- Jadąc na polowanie na skalne kangury, spotkaliśmy po drodze pięciu mężczyzn o podejrzanym wyglądzie.Podali się za postrzygaczy owiec.Twier­dzili, że idą na północ w poszukiwaniu pracy.Pojechaliśmy dalej, kiedy znaleźliśmy się na wysokim pagórku, skąd przebytą drogę było widać jak na dłoni, stwierdziliśmy, że zamiast na północ, udali się oni na południe prosto w kierunku naszego obozu.Obserwowaliśmy ich przez lornetkę, do­póki nie znikli w buszu.Ojciec twój zaczął niepokoić się o ciebie i ludzi pozostawionych w obozie.Zaproponowałem, że pojadę do was i uprzedzę o przebywaniu w okolicy podejrzanych włóczęgów.Tony postanowił mi towarzyszyć, abym nie zmylił drogi.Wzięliśmy Dingo i ruszyliśmy do was.W obozie zastaliśmy naszych dwóch towarzyszy zaniepokojonych twoją nieobecnością.Przypuszczali, że udałeś się za nami.Tony wpadł na myśl, by twoje ślady odszukał Dingo, on też doprowadził nas aż tutaj.Wspięliśmy się na skalny blok, ujrzeliśmy powiązanych ludzi i śpiących włóczęgów.Za­nim ochłonęliśmy ze zdumienia, podniosłeś się z posłania.Musieliśmy trzy­mać Dingo, ponieważ wyrywał się do ciebie.Czekaliśmy jedynie na odpo­wiednią chwilę, aby unieszkodliwić twoich prześladowców.Widzieliśmy, jak rozcinałeś więzy O'Donellowi.Potem jeden z włóczęgów przebudził się, po­wiedziałeś głośno jego nazwisko, Tony zaraz mi wyjaśnił, że jest to groźny bandyta.Obawiałem się strzelać.Carter stał zbyt blisko ciebie, Dingo po­denerwowany twoim głosem wyrwał się z rąk Tony'ego.Nie mieliśmy chwili do stracenia.Tony unieszkodliwił Cartera bumerangiem.Resztę wydarzeń już znasz.- Czy ojciec nie będzie się niepokoił waszą długą nieobecnością? - za­frasował się Tomek.- Uprzedziłem go, że możemy przenocować w obozie ze względu na wasze bezpieczeństwo.- Och, jak to dobrze, że przybyliście na czas! Bałem się bardzo i.nawet teraz tak tu jakoś strasznie.- Masz najlepszy dowód, że pustkowia australijskie nie są zbyt bez­pieczne dla małych chłopców.Z tego względu nie urządzaj więcej samotnych wycieczek bez uzyskania uprzednio zgody ojca.Czy wyobrażasz sobie, ile sprawiłbyś mu zmartwienia, gdyby ci się stała krzywda? Musisz wykazać więcej zdyscyplinowania wobec ojca, który darzy cię dużym zaufaniem.- Naprawdę nie chciałem zrobić nic złego.To tak jakoś samo dziwnie się układa - usprawiedliwiał się Tomek.- Jestem o tym całkowicie przekonany.Musisz jednak zrozumieć, że posłuszeństwo nie oznacza ograniczenia samodzielności.Wszystkich ucze­stników wyprawy obowiązuje pewna dyscyplina wobec twego ojca, jako naszego kierownika.Czy moglibyśmy zabrać cię na łowy do Afryki, gdy­byśmy nie mieli pewności, że zachowasz się rozsądnie?Tomek zmarszczył brwi rozmyślając nad słowami Smugi.Nie zdawał sobie dotąd sprawy, że postępowaniem swoim nadużywa zaufania.Smuga na pewno pragnął jedynie jego dobra.Nie, nie wolno mu było dopuścić do tego, aby ojciec i tacy przyjaciele jak Smuga i bosman Nowicki przestali mu wierzyć.Spojrzał Smudze prosto w oczy i powiedział:- Daję słowo, że od tej pory będę powiadamiał ojca o wszystkich moich planach.- Oczywiście przed ich zrealizowaniem - dodał Smuga.- Tak, na pewno będę tak robił.Czy pan mi wierzy?- Wierzę ci, Tomku.Na dowód tego ponawiam moje zaproszenie na wyprawę do Afryki.- Kiedy tam pojedziemy?- Prawdopodobnie w przyszłym roku.Mam nadzieję, że przyłożysz się w szkole do nauki, aby zasłużyć na zgodę ojca.Tomek westchnął ciężko na myśl o szkole, lecz pocieszył się zaraz przy­pominając sobie wyprawę do.Afryki.- Ha, nie ma rady! Jestem gotów zamienić się nawet w mola książko­wego - powiedział.- Ciekaw jestem, na jakie zwierzęta będziemy polo­wali w Afryce?- Będą to łowy na grubego zwierza.Kangury oraz dzikie dingo są ła­godnymi stworzeniami wobec mieszkańców stepów i dżungli afrykańskich.Znajdziemy tam: słonie, lwy, bawoły, hipopotamy, nosorożce, żyrafy, anty­lopy, goryle i co tylko dusza łowcy może zapragnąć.Afryka jest dla nas prawdziwą kopalnią złota.- Czy afrykańscy Murzyni są tak samo łagodni jak rdzenni mieszkańcy Australii? - zapytał Tomek nieufnie zerkając na związanych buszrendżerów.- Krajowców afrykańskich nie można porównywać z Australijczykami [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl