[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dawno temu obie Moce wycofały się do swych siedzib i nie przeszkadzały w codziennym życiu nam, którzy nie należymy do żadnej ze stron.Pozostawiały nas w spokoju tak długo, jak i my im nie przeszkadzaliśmy.Teraz wyruszyli Thas, zakładają pułapki.Podlegają roz­kazom - czyim? Mówisz o tym, który nazywa siebie Neevor.od czasu do czasu.mówisz, że wędruje po okolicznych ziemiach i walczy.Twój pan.kim on jest?"Ponownie zmrużyła oczy i położyła po sobie uszy, ale nie prychała.Zamiast tego powiedziała tonem nie znoszącym sprzeciwu.“Pokaż mi Klucz, szybko!"Zanim zdołałam pomyśleć, wykonałam rozkaz, zsunęłam łańcuch z szyi i wyciągnęłam dłoń z leżącą na niej kulą.Wewnątrz kryształu wyraźnie widać było postać Gryfa.Przez chwilę wydawało mi się, że maleńka istota była żywa, że porozumiała się z obu kotami wpatrzonymi w kryształ.“Tak" - słowa zadźwięczały ostro w moich myślach.“To ten!"Pierwszy odezwał się kot.Kotka nadal wydawała się obwąchiwać kulę, zupełnie jak gdyby wyczuwała jakiś nieznany zapach.“To niemożliwe!" - odwróciła głowę.“Już dawno przeminął jego czas.zniknęła jego ścieżka.Nawet Neevor nie może wejść do owego hallu i powitać tego, który tam śpi.Śpi? Chyba nie.minęło zbyt wiele lat.życie musiało ujść z niego już bardzo dawno!"“To prawda - samiec nie zwrócił uwagi na słowa kotki, raczej zwrócił się do mnie - że nie wiesz, co trzymasz w dłoni.W tym Kluczu tkwi więcej, niż możemy wyczuć.to bardzo specjalny Klucz.Nic dziwnego, że.(ponownie słowa, których nie rozumiałam) przyniósł ciebie tutaj! - Jeżeli ta Moc obudzi się ponownie, zatańczą wzgórza, a rzeki zmienią swój bieg, nawet ziemia odmieni swój kształt."“Zabierz to!" - rozkazała samica.“Zabierz i wyrzuć do jakiejś jamy.albo jeszcze lepiej.zagrzeb pod kamieniami.Wyrzuć ją.Półgłówki nie powinny bawić się takimi rzeczami, nie powinny ich nawet trzymać!" Parsknęła na mnie i z szybkością błyskawicy wymierzyła cios w moją dłoń.W ostatniej chwili udało mi się cofnąć rękę.“Nie wolno nam zabierać czegoś, co zostało darowane." W głosie samca słychać było nerwowy pomruk.“Darowa­ne.pamiętasz?"“Może zgubić.może wykorzystać." Teraz przerwała się myśl kotki.Usłyszałam gniewny krzyk rzucającego się do walki kota.Przed szykującą się do skoku kotkę wysunął się samiec osłaniając mnie przed jej atakiem.Szybko włożyłam łańcuch na szyję.- Jeżeli powiesz mi, jak się tym posługiwać.jak bezpiecznie stosować - zaczęłam mówić patrząc na nią spod oka.Nie była śnieżnym kotem mogącym powalić nawet konia lub zabić nieostrożnych ludzi.Była jednak groźna w swej rosnącej furii, gdyby rzuciła się na mnie, mogłaby mnie poranić pazurami i kłami.“Nie" - odpowiedział kot.“Istnieje wiele Mocy i nie można się nimi bawić.Może było przeznaczone, aby to, co niesiesz, zostało zwrócone tej krainie przez osobę nie­świadomą Mocy.Jeżeli zostanie wyzwolona, my możemy ponieść konsekwencje.Jak długo będziesz to miała przy sobie.możemy ci darować gościnę."- Bezpieczną? - spojrzałam na rozgniewaną kotkę.Posunął się do przodu odsuwając samicę barkiem.“Z naszej strony nie musisz się niczego obawiać.Nie będziemy się mieszać."Kotka zamruczała, ale najwyraźniej zaczęła się uspokajać.Nie przesłała mi żadnej myśli.Jej towarzysz dodał: “To miejsce jest bezpieczne - na razie - jeżeli wyrazimy na to zgodę.Odpocznij i zaczekaj.Musi być jakiś plan, którego jesteś cząstką.albo Neevor nie ruszałby się z miejsca.Thas nie robią pułapek przypadkowo.to nie przypadek sprowadzi tutaj twego pana.i nieprzypadkowo masz prawo do noszenia, korzystania.z tego."Teraz odezwała się samica.“Nie bierzemy udziału w tym planie, nie chcemy!"“Teraz tak się nam może wydawać" - sprostował.“Nie jesteśmy tymi, którzy czynią i zmieniają, tworzą i roz­wiązują.ale wiele razy zostajemy uwikłani w sieci Wielkich Istot.Niech tak pozostanie! Wprawdzie, poprzez odwieczne przyrzeczenie, poprzez przybycie.(te niezrozumiałe sło­wa) - masz prawo do azylu.Przyszłaś od dawna nie używaną drogą, ale drogą ogromnie ważną.Tak - teraz on zmrużył oczy - nie jesteśmy waszymi krewnymi ani przyjaciółmi i od wielu lat nikomu nie pomagaliśmy.Ale ponieważ przybyłaś do nas w pewien sposób, jesteśmy zobowiązani ci dopomóc.Możesz pozostać lub odejść, tak jak zechcesz."Jednym zwinnym skokiem zniknął pośród zabudowań, samica szybko podążyła za nim pozostawiając mnie sa­motnie na zrujnowanym dziedzińcu.Na widnokręgu za­chodziło właśnie słońce kładąc długie cienie na kamienną płaszczyznę.Zaczekaj - powiedział, zaczekaj.Na co lub kogo? To wcale mi się nie podobało.Czy to był rozkaz? Powiedział także, że mogę odejść, jeżeli tego zapragnę, nie chciałam jednak odchodzić w szybko gęstniejące cienie zwiastujące początek nocy.Nie było tutaj Zła, mogłam znaleźć schronienie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl