[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po tych wszystkich kłopotach, jakie ostatnio przeżywali zajęcie toprzynosiło mu odprężenie, podobnie jak prosta rozmowa z hertasi, zamiast uczo-nych dysput na temat tego, jak rozładować kryzys i wyjść ze stanu gotowości. Nie chodzi o to, że jestem cierpliwy, ale ja po prostu lepiej znam naturęczłowieka.Wiem, jak może być pokręcona i zniekształcona, rozumiem nawet po-twory w ludzkiej skórze.To sprawia, że nie potrafię długo się złościć na nikogo,ponieważ znam jego uczucia i motywację.Po rozmowie z Urtho na temat naszegowroga wiem nawet, dlaczego Ma ar jest taki, jaki jest.Potrafię sobie poradzić zezłością wobec niego.Chciałbym tylko poznać powody jego zachowania, aby mócgo powstrzymać.217  Ale na nikogo innego nie jesteś długo zły  spierał się Gesten. A ludziemyślą, że to dlatego, że jesteś słaby.Myślą, że mogą ci chodzić po głowie dlatego,że ty nie walczysz i tym samym przyznajesz im rację.Uniósł brew ze zdziwienia. Naprawdę tak myślą?  rzekł. Interesujące.No cóż, Gestenie, nie uwa-żasz, że to lepiej? Jeśli uważają mnie za słabeusza, nie doceniają mnie.Jeśli my-ślą, że noszę w sobie poczucie winy czy wstydu, będą się spodziewać, że nie damsobie z nimi rady.A ja udaremnię ich zamiary lub je bez wysiłku ominę.Oni na-tomiast będą tracili swój cenny czas, napawając się domniemanym zwycięstwem.Gesten prychnął z sarkazmem. Być może ty tak uważasz, ale co z całą resztą podobną do tego cholerne-go uzdrowiciela? Z tymi, którzy spoglądają na ciebie z góry? Uważają, że są odciebie lepsi i wygadują okropne rzeczy za twoimi plecami.Jak zamierzasz prze-ciwstawić się cichej kampanii przeciwko tobie? Jak masz zamiar poradzić sobiez tymi, którzy cię oczerniają?Bursztynowy %7łuraw wzruszył ramionami. Postąpię tak jak zawsze, dowiem się, kim oni są i co mówią.A kiedy będęjuż wiedział, do kogo należy sztylet, mam wybór: albo zrobić unik, poszukać cze-goś, co posłuży mi za tarczę, albo powiedzieć odpowiednim ludziom, aby uporalisię z moimi prześladowcami.Nie muszę się angażować.Gesten mruknął z niezadowoleniem, wyraznie nie zgadzając się ze spokojnymrozumowaniem Bursztynowego %7łurawia. Przeważnie robisz unik.A oni tylko utwierdzają się w tym, że jesteś słaby.Co gorsze, sądzą, że skoro im ustępujesz, to widocznie mieli rację!Pomyślał nad tym przez chwilę, potem uniósł zapakowaną już skrzynkę i po-stawił ją we właściwym miejscu pod ścianką namiotu. To prawda  powiedział w końcu. Ale, Gestenie, dopóki to, co mówiączy robią, nie wyrządza mi krzywdy, dlaczego miałoby mnie obchodzić? Dopókiwiem, kim są i mogę się bronić przed prawdziwym zagrożeniem w przyszłości,nie ma sensu z nimi walczyć.A poza tym skoro czują się z tym szczęśliwi.Gesten rozdziawił pyszczek i spojrzał rozszerzonymi oczami. Nie wierzę własnym uszom  powiedział zdumiony. Ta trucizna, którąrozsiewają.jest jak śmierdzące gówno, powoduje, że wszystko, czego dotknie,śmierdzi równie ohydnie.Zaraża każdego, kto tego słucha! Co gorsza, równieżinnym ludziom każe rozprzestrzeniać tę truciznę! Dlaczego miałbyś chcieć, abyoni czuli się szczęśliwi?Bursztynowy %7łuraw odwrócił się do swego małego przyjaciela i usiadł zesmutnym uśmiechem. Ponieważ oni są zgorzkniałymi, nieszczęśliwymi ludzmi i niewiele rzeczyjest w stanie ich uszczęśliwić.Kieruje nimi zazdrość, a ta wynika z różnych po-wodów.Na przykład zazdroszczą mi, że prowadzę bardziej luksusowe życie od218 nich, a przynajmniej oni tak sądzą.Albo tego, że wielu znaczących ludzi nazywamnie swoim przyjacielem.Również i lego, że nie mogą zajmować się tym co jai to wywołuje gorycz.Tak niewiele rzeczy sprawia im przyjemność, że nie widzępowodu, aby odbierać im radość, którą czerpią z szyderstw i drwin.Gesten pokręcił głową. %7łuraw.jesteś szalony.Zresztą tak przypuszczałem.Idę spać.To dla mniezbyt wiele.Dobranoc. Dobranoc, Gestenie  rzekł miękko.Wstał i zaczął zbierać porozrzucanągarderobę.Zastanawiam się, czy powinienem powiedzieć mu całą prawdę  pomyślał,schludnie układając poduszki w narożniku. Może on ma rację, może powinie-nem czasem się pozłościć  ale nie mam już dość energii, aby ją tracić na gniew.Potrzebuje jej do ważniejszych rzeczy niż zmagań z głupcami.Czy gdyby nie było wojny, myślałby tak samo? Nie wiadomo.Może.Przezchwilę zastanawiał się nad  wrogami , jakich miał w szeregach Urtho.Większośćz nich to uzdrowiciele ze wzgórza, którzy uważali, że przynosi wstyd ich szlachet-nemu powołaniu; kilku oficerów, którym odmówił  usług pomimo wysokiegowynagrodzenia.Motywy ludzi łatwo było odgadnąć.Ci, których odesłał z kwitkiem, niechętnieprzyznawali się do tego, ale odmowa doprowadzała ich do furii, ponieważ więk-szości z nich mało kto przedtem ośmielił się powiedzieć  nie.Motywy uzdro-wicieli były prawie tak samo jasne.Fakt, że posiadał podobne co oni wyszkole-nie oraz prawie identyczne dary, ale wykorzystywał je do czegoś tak trywialnegojak dostarczanie ludziom  zwykłej przyjemności, wprawiało ich we wściekłość.Fakt, że za to, co robił, był sowicie wynagradzany, rozwścieczał ich jeszcze bar-dziej.Potrafił ich zrozumieć.Wiele lat strawili, aby udoskonalić swoje rzemiosłoi nie mieściło im się w głowie, że może być ono użyte dla mało wzniosłych ce-lów.Tylko czy dawanie przyjemności może być właśnie takie? Dlaczego wszystkow życiu musi być śmiertelnie poważne? Tak, znajdowali się w środku wojskowe-go obozu, ale jak sam stwierdził, większość ludzi jeszcze bardziej potrzebowałachoć chwili przyjemności czy zapomnienia.Wezmy Skana: nawet pośród wojnyi śmierci zawsze znajdzie czas na śmiech czy miłość.Może właśnie dlatego wrogowie często umieszczają Czarnego Gryfa na liścietych, z których drwią.To ludzie, którzy podadzą pacjentowi zawsze gorzką pigułkę, bo boją się, żeinaczej pacjent nie uwierzy, że taka pigułka mu pomoże.Nieważne, że posłodzenieczegoś czyni to łatwiejszym do zniesienia  a co ważniejsze  do przełknięcia.Gdyby był to czas pokoju, najprawdopodobniej namawialiby Urtho, aby wygnałBursztynowego %7łurawia z miasta bez krzty szacunku dla jego imienia.I byliby zli i nieszczęśliwi  ponieważ gdyby to był czas pokoju, byłbym bardzo219 bogatym kestra chern.Zresztą nie sądzę, aby było to coś, czym można się chwalić.W czasie pokoju Urtho wysłuchałby sączonej przez uszy trucizny, poki-wał głową, posłał po Bursztynowego %7łurawia.Zjedliby razem pyszną kolacjęi wszystko zostałoby tak jak przedtem.Z wyjątkiem tego, że Bursztynowy %7łu-raw wiedziałby dokładnie, kto o nim mówił te rzeczy.Zresztą teraz dzieje się to samo.Tylko częściej to Tamsin, Cinnabar, Gesteni Skan przekazują mi te rzeczy niż Urtho.podobnie jak oni, my kestra chern jeste-śmy w oficjalnej służbie, i to oczywiste, że będziemy mieli tu posady, dopóki jestUrtho [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl