[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Najbardziej jednak zmienili się obaj kalecy chłopcy.Jondalar nie tylko pokazał im, jak robi się narzędzia, sporządził je też specjalnie dla nich i uczył, jak ich używać.Przestali chować się w półmroku pod zadaszeniem i zaczęli przestawać z innymi, starszymi chłopcami w Zagrodzie.Obaj ubóstwiali wysokiego mężczyznę z Zelandonii, szczególnie Doban - był dość duży, by więcej rozumieć - chociaż nie chciał tego okazywać.Od kiedy pamiętał, żył z szaloną i obłąkaną Attaroą, czuł się bezradny, zdany całkowicie na łaskę okoliczności, nad którymi nie pano­wał.Półświadomie zawsze oczekiwał, że przydarzy mu się coś straszliwego i po rozdzierającym bólu, jakiego doznał, był prze­konany, że życie może być tylko coraz gorsze.Często pragnął umrzeć.Ale obserwowanie kogoś, kto wziął dwa znalezione przy strumyku kamienie i za pomocą sprawnych rąk oraz umiejętności potrafił dać nadzieję, że świat można zmienić, zrobiło na nim niesłychane wrażenie.Doban bał się prosić - nadal nie umiał nikomu zaufać - ale najbardziej na świecie pragnął nauczyć się wytwarzania narzędzi z kamienia.Jondalar widział jego zainteresowanie i bardzo chciał mieć więcej krzemienia, żeby móc go zacząć uczyć.Zastanawiał się, czy ci ludzie chodzą na jakieś Letnie Spotkania czy Zgromadze­nia, gdzie wymienia się pomysły, informacje i dobra.Musi w tej okolicy mieszkać kilku łupaczy krzemienia, którzy mogliby uczyć Dobana.Powinien opanować takie rzemiosło, przy którym jego kulawa noga nie będzie miała znaczenia.Jondalar zrobił miotacz oszczepów, żeby pokazać, jak wygląda i jak się go robi, a wielu mężczyzn zaczęło wykonywać kopie tego dziwnego przyrządu.Z kilku ostrzy zrobił krzemienne groty i z najmocniejszej skóry, jaką mieli, wyciął wąskie paski, żeby je przywiązać.Ardemun znalazł nawet gniazdo orła i przyniósł kilka dobrych piór na lotki.Brakowało tylko drzewc na oszczepy.Jondalar próbował zrobić jeden z ubogiego materiału, jaki miał do dyspozycji, i - posługując się podobnym do dłuta narzę­dziem - wyciął dość długi, cienki kawałek z deski.Na nim pokazał młodszym mężczyznom, jak przyczepia się grot i lotki.Uczył również wszystkich, jak trzymać miotacz, oraz wyjaśniał zasady rzucania, ale nie mógł pokazać faktycznego rzutu.Wy­cinanie drzewca oszczepu z deski było długą i mozolną pracą, a przesuszone i kruche drewno nie miało żadnej sprężystości i łatwo się łamało.Potrzebne mu były młode, proste drzewka lub dość długie gałęzie, które dałoby się wyprostować; chociaż do tego musiałby mieć żar ogniska.Czuł się niesłychanie sfru­strowany siedzeniem w Zagrodzie.Gdyby tylko mógł wyjść i poszukać czegoś do zrobienia drzewc! Gdyby tylko mógł prze­konać Attaroę, żeby go wypuściła! Kiedy wieczorem przed snem powiedział o tym Ebulanowi, tamten spojrzał na niego dziwnym wzrokiem, zaczął coś mówić, ale potrząsnął głową, przymknął oczy i odwrócił się tyłem.Jondalar uznał, że to dziwna reakcja, ale wkrótce zapomniał o tym i zasnął, myśląc o oszczepach.Również Attaroa myślała o Jondalarze.Cieszyła się na myśl o rozrywkach, jakich jej dostarczy podczas długiej zimy, kiedy będzie zdobywała nad nim władzę i obserwowała, jak wykonuje jej rozkazy.Pokaże wszystkim, że jest silniejsza od tego wyso­kiego, przystojnego mężczyzny Na przyszłość, kiedy już jej się znudzi, miała w stosunku do niego inne plany Zastanawiała się, czy można go już wypuścić z Zagrody i postawić do pracy.Epadoa powiedziała jej, że w Zagrodzie działo się coś, w co ten obcy był zamieszany, ale jeszcze nie odkryła, o co chodzi.Może pora na odseparowanie go od innych mężczyzn, może należałoby wsadzić go z powrotem do klatki.To dobry sposób na trzymanie ich wszystkich w ustawicznym niepokoju.Rano powiedziała kobietom, że chce grupy roboczej, w skład której ma wchodzić mężczyzna z Zelandonii.Jondalar ucieszył się, że wyjdzie i zobaczy coś innego niż tylko nagą ziemię i zrozpaczonych mężczyzn.Po raz pierwszy pozwolono mu wyjść z Zagrody do pracy i nie miał pojęcia, jakie były plany w stosunku do niego.Miał jednak nadzieję, że uda mu się po­szukać młodych, prostych drzew.Znalezienie sposobu na wnie­sienie ich do Zagrody będzie osobnym problemem.Później, w ciągu dnia Attaroa wyszła z ziemianki w towarzy­stwie dwóch innych kobiet oraz S'Armuny, miała na sobie fu­trzaną kurtę Jondalara.Mężczyźni znosili na stertę kości mamu­cie, które przyniesiono skądś wcześniej.Pracowali całe przed­południe i sporą część popołudnia bez żadnej żywności i tylko z odrobiną wody.Mimo że Jondalar znalazł się poza Zagrodą, nie miał szans na szukanie młodych drzewek, a tym bardziej na myślenie o sposobach ścięcia i przetransportowania ich z po­wrotem.Był nie tylko sfrustrowany, był zmęczony, głodny, sprag­niony i zły.Jondalar położył na ziemię kość, którą niósł razem z Olamu-nem, wyprostował się i zwrócił do nadchodzącej kobiety [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl