[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Bardzo wcześnie przyleciał.I za pierwszym razem, i za drugim, i nawet się zdziwiłam, skąd znów tylu tych listonoszów.- Babciu, do bani takie zeznanie - przerwał energicznie Pawełek.- Za jakim pierwszym razem i za jakim drugim? Za tym zeszłym?Babcia gniewnie zamachała nożem.- Ale skąd, teraźniejszym! Nie, no, przestańcie mi przerywać, to jest naprawdę bardzo denerwująca sprawa! Na co ja tu wychodzę! Na jakąś wścibską babę.- Na ogródek wychodzisz - podsunął Pawełek.- Nie mówi się NA ogródek, tylko DO ogródka - poprawiła pouczająco Janeczka.- Babciu, zacznij na nowo.Od pierwszego razu.Babcia odłożyła nóż i odsunęła deseczkę z cykorią.Była posępna, niezadowolona, a równocześnie bardzo przejęta.- No więc dobrze, Chaber przyleciał, wyszłam i odebrałam listy od naszego listonosza.A potem, za jakieś pół godziny, Chaber znów przyleciał i bardzo się zdziwiłam.- To już mówiłaś - przerwał stanowczo Pawełek.- Zdziwienie mamy z głowy.- Pawełek, jak ty się do mnie odnosisz! - oburzyła się babcia.- Przecież nic takiego nie powiedziałem!- Cicho bądź! -zawołała niecierpliwie Janeczka.- Babciu, nie słuchaj go, mów dalej! Zdziwiłaś się i co?- O Boże drogi.! No i wyszłam natychmiast i podbiegłam do furtki akurat, jak ten inny listonosz, wiecie, ten, co był poprzednim razem, do którego wtedy nie zdążyłam.- Wiemy - przerwała Janeczka.- Ten sam.To znaczy ten sam inny.I co?- Ten listonosz już podchodził do furtki i wyjmował z torby paczkę.Pawełek nie wytrzymał.- A zmora.Tego, a ona, ta.no! Sąsiadka! A ona co?Babcia rozpromieniła się nagle mściwą satysfakcją.- Wyobraźcie sobie, spóźniła się! Też wybiegła, ale za mną!- W dechę! - ucieszył się Pawełek.- Babcia pierwsza na mecie! Wygrała o krótki łeb!- Pawełek.!!! - krzyknęła babcia.- Zamknij się, ty głupi! - syknęła wściekła Janeczka do brata.- Babciu, mówiłam, żebyś na niego nie zwracała uwagi.Babcia wzięła głęboki oddech.- Wiecie, że wy wszyscy jesteście nieznośni.- Stanęłaś na tym, że wyjmował z torby paczkę - przypomniała Janeczka nieubłaganie.- I co?Babcia uczyniła wysiłek, westchnęła ponownie i odzyskała nieco równowagi.- Co? A.! I wyobraźcie sobie, nie chciał mi jej dać.!Teraz Janeczka i Pawełek stracili na moment głos.Babcia udzieliła informacji wstrząsającej! Nie chciał jej dać.!- Jak to? - bąknął zaskoczony Pawełek.- No tak.Schował ją prędko do torby z powrotem.Ja go spytałam, czy ma coś dla nas, i powiedziałam, że dla sąsiadki też mogę wziąć, a on, zamiast mi ją dać albo zwyczajnie powiedzieć, że sąsiadka musi pokwitować, schował ją i powiedział, że nic nie ma.I od razu odszedł.- A sąsiadka co? - przerwała słuchająca w szalonym skupieniu Janeczka.- Nic - odparła zirytowana babcia.- Jak zobaczyła, że ja już jestem przy furtce, od razu się cofnęła.Nie rozumiem tej dziwnej kombinacji.Nie chciała, żebym zobaczyła, że dostała paczkę, czy co?- A jak? - zawołał żywo Pawełek.- Pewnie, że nie chciała! To musi być coś podejrzanego!Dalsze indagacje wykazały, że paczka była wielkości grubej książki, owinięta papierem i o tyle dziwna, że nie posiadała cech przesyłki pocztowej.Nie było na niej ani znaczków, ani adresu nadawcy.- A widziałam ją przecież prawie całą, bo już ją wyjmował - zauważyła babcia w zamyśleniu.Janeczka znienacka zerwała się ze stołka.Leżący pod stołkiem Chaber zerwał się również.Janeczka rzuciła się do holu i otworzyła drzwi wyjściowe.- Chaber, do furtki! - rozkazała.- Pilnuj listonosza!Chaber wyskoczył z domu jak ruda błyskawica.Janeczka wróciła do kuchni.Pawełek aprobująco kiwał głową.- Myślisz, że jeszcze wróci? - spytał żywo.- Musi wrócić, jeśli nie oddał jej paczki - odparła Janeczka stanowczo.- Babcia potem cały czas tam stała i wyglądała na nas.To dlatego ona tak czatuje w tym oknie! Chce odbierać swoje paczki tak, żeby nikt nie widział.Babciu, musisz koniecznie za każdym razem zdążyć przed nią!- Ale dzieci, co wy.! - żachnęła się babcia.- Za nic w świecie nie będę się tak narzucać!- Jakie tam narzucanie! - zaprotestował energicznie Pawełek [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.- Bardzo wcześnie przyleciał.I za pierwszym razem, i za drugim, i nawet się zdziwiłam, skąd znów tylu tych listonoszów.- Babciu, do bani takie zeznanie - przerwał energicznie Pawełek.- Za jakim pierwszym razem i za jakim drugim? Za tym zeszłym?Babcia gniewnie zamachała nożem.- Ale skąd, teraźniejszym! Nie, no, przestańcie mi przerywać, to jest naprawdę bardzo denerwująca sprawa! Na co ja tu wychodzę! Na jakąś wścibską babę.- Na ogródek wychodzisz - podsunął Pawełek.- Nie mówi się NA ogródek, tylko DO ogródka - poprawiła pouczająco Janeczka.- Babciu, zacznij na nowo.Od pierwszego razu.Babcia odłożyła nóż i odsunęła deseczkę z cykorią.Była posępna, niezadowolona, a równocześnie bardzo przejęta.- No więc dobrze, Chaber przyleciał, wyszłam i odebrałam listy od naszego listonosza.A potem, za jakieś pół godziny, Chaber znów przyleciał i bardzo się zdziwiłam.- To już mówiłaś - przerwał stanowczo Pawełek.- Zdziwienie mamy z głowy.- Pawełek, jak ty się do mnie odnosisz! - oburzyła się babcia.- Przecież nic takiego nie powiedziałem!- Cicho bądź! -zawołała niecierpliwie Janeczka.- Babciu, nie słuchaj go, mów dalej! Zdziwiłaś się i co?- O Boże drogi.! No i wyszłam natychmiast i podbiegłam do furtki akurat, jak ten inny listonosz, wiecie, ten, co był poprzednim razem, do którego wtedy nie zdążyłam.- Wiemy - przerwała Janeczka.- Ten sam.To znaczy ten sam inny.I co?- Ten listonosz już podchodził do furtki i wyjmował z torby paczkę.Pawełek nie wytrzymał.- A zmora.Tego, a ona, ta.no! Sąsiadka! A ona co?Babcia rozpromieniła się nagle mściwą satysfakcją.- Wyobraźcie sobie, spóźniła się! Też wybiegła, ale za mną!- W dechę! - ucieszył się Pawełek.- Babcia pierwsza na mecie! Wygrała o krótki łeb!- Pawełek.!!! - krzyknęła babcia.- Zamknij się, ty głupi! - syknęła wściekła Janeczka do brata.- Babciu, mówiłam, żebyś na niego nie zwracała uwagi.Babcia wzięła głęboki oddech.- Wiecie, że wy wszyscy jesteście nieznośni.- Stanęłaś na tym, że wyjmował z torby paczkę - przypomniała Janeczka nieubłaganie.- I co?Babcia uczyniła wysiłek, westchnęła ponownie i odzyskała nieco równowagi.- Co? A.! I wyobraźcie sobie, nie chciał mi jej dać.!Teraz Janeczka i Pawełek stracili na moment głos.Babcia udzieliła informacji wstrząsającej! Nie chciał jej dać.!- Jak to? - bąknął zaskoczony Pawełek.- No tak.Schował ją prędko do torby z powrotem.Ja go spytałam, czy ma coś dla nas, i powiedziałam, że dla sąsiadki też mogę wziąć, a on, zamiast mi ją dać albo zwyczajnie powiedzieć, że sąsiadka musi pokwitować, schował ją i powiedział, że nic nie ma.I od razu odszedł.- A sąsiadka co? - przerwała słuchająca w szalonym skupieniu Janeczka.- Nic - odparła zirytowana babcia.- Jak zobaczyła, że ja już jestem przy furtce, od razu się cofnęła.Nie rozumiem tej dziwnej kombinacji.Nie chciała, żebym zobaczyła, że dostała paczkę, czy co?- A jak? - zawołał żywo Pawełek.- Pewnie, że nie chciała! To musi być coś podejrzanego!Dalsze indagacje wykazały, że paczka była wielkości grubej książki, owinięta papierem i o tyle dziwna, że nie posiadała cech przesyłki pocztowej.Nie było na niej ani znaczków, ani adresu nadawcy.- A widziałam ją przecież prawie całą, bo już ją wyjmował - zauważyła babcia w zamyśleniu.Janeczka znienacka zerwała się ze stołka.Leżący pod stołkiem Chaber zerwał się również.Janeczka rzuciła się do holu i otworzyła drzwi wyjściowe.- Chaber, do furtki! - rozkazała.- Pilnuj listonosza!Chaber wyskoczył z domu jak ruda błyskawica.Janeczka wróciła do kuchni.Pawełek aprobująco kiwał głową.- Myślisz, że jeszcze wróci? - spytał żywo.- Musi wrócić, jeśli nie oddał jej paczki - odparła Janeczka stanowczo.- Babcia potem cały czas tam stała i wyglądała na nas.To dlatego ona tak czatuje w tym oknie! Chce odbierać swoje paczki tak, żeby nikt nie widział.Babciu, musisz koniecznie za każdym razem zdążyć przed nią!- Ale dzieci, co wy.! - żachnęła się babcia.- Za nic w świecie nie będę się tak narzucać!- Jakie tam narzucanie! - zaprotestował energicznie Pawełek [ Pobierz całość w formacie PDF ]