[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Julian, nie bardzo wiedzÄ…c, co czyni, chwyciÅ‚ jÄ… na nowo.Mimo że sam byÅ‚ bardzo wzruszony, uderzyÅ‚ go lodowaty chłód rÄ™ki, którÄ… Å›ciskaÅ‚ konwul-syjnie.RÄ™ka uczyniÅ‚a jeszcze ostatni wysiÅ‚ek, aby siÄ™ wydrzeć, ale w koÅ„cu zostaÅ‚a w jegodÅ‚oni.Fala szczęścia zalaÅ‚a duszÄ™ Juliana; nie iżby kochaÅ‚ paniÄ… de Rênal, ale okropna mÄ™czarniaustaÅ‚a.SÄ…dziÅ‚, że trzeba coÅ› mówić dla odwrócenia uwagi pani Derville, gÅ‚os jego brzmiaÅ‚donoÅ›nie i silnie.GÅ‚os pani de Rênal, przeciwnie, zdradzaÅ‚ takie wzruszenie, że przyjaciółkazlÄ™kÅ‚a siÄ™, iż jest niezdrowa, i zaproponowaÅ‚a powrót.Julian uczuÅ‚ niebezpieczeÅ„stwo: JeÅ›li pani de Rênal wróci do salonu, popadnÄ™ znów w katusze, w jakich spÄ™dziÅ‚em caÅ‚ydzieÅ„.Zbyt krótko trzymaÅ‚em tÄ™ rÄ™kÄ™, abym mógÅ‚ to uważać za zdobyty przywilej.W chwili gdy pani Derville ponawiaÅ‚a propozycjÄ™, Julian Å›cisnÄ…Å‚ silnie rÄ™kÄ™ zwisajÄ…cÄ… wjego dÅ‚oni.Pani de Rênal, która już wstawaÅ‚a, siadÅ‚a z powrotem mówiÄ…c omdlewajÄ…cym gÅ‚o-sem: CzujÄ™ siÄ™ w istocie nieco cierpiÄ…ca, ale Å›wieże powietrze orzezwi mnie.SÅ‚owa te potwierdziÅ‚y szczęście Juliana, które w tej chwili odczuwaÅ‚ w caÅ‚ej peÅ‚ni.ZaczÄ…Å‚mówić, zapomniaÅ‚ o udawaniu, oczarowaÅ‚ obie przyjaciółki.Ale byÅ‚o jeszcze nieco tchórzo-stwa w tym potoku wymowy.ObawiaÅ‚ siÄ™ Å›miertelnie, aby pani Derville, spÅ‚oszona wiatrem,który siÄ™ zerwaÅ‚ przed burzÄ…, nie zechciaÅ‚a sama wrócić.ZostaÅ‚by wówczas sam na sam zpaniÄ… de Rênal.ZdobyÅ‚ siÄ™, prawie przypadkiem, na Å›lepÄ… odwagÄ™, która wystarcza do dziaÅ‚a-nia, ale czuÅ‚, że nie byÅ‚by zdolny wyrzec sÅ‚owa do pani de Rênal.Wymówka z jej strony,choćby najlżejsza, znalazÅ‚aby go bezbronnym; owoc zwyciÄ™stwa byÅ‚by stracony.Szczęściem, tego wieczoru jego gorÄ…ca wymowa znalazÅ‚a Å‚askÄ™ w oczach pani Derville,której zazwyczaj wydawaÅ‚ siÄ™ dziecinnie niezrÄ™czny i nudny.Pani de Rênal, z dÅ‚oniÄ… w dÅ‚oniJuliana, nie myÅ›laÅ‚a o niczym: żyÅ‚a! Godziny spÄ™dzone pod lipÄ… zasadzonÄ…, wedle podania,przez Karola ZmiaÅ‚ego, byÅ‚y dla niej epokÄ… szczęścia.SÅ‚uchaÅ‚a z rozkoszÄ… szumu wiatru wgÄ™stwinie oraz szelestu kropel spadajÄ…cych na liÅ›cie.Julian nie zauważyÅ‚ okolicznoÅ›ci, którabyÅ‚aby mu znacznie dodaÅ‚a otuchy: pani de Rênal, która cofnęła rÄ™kÄ™, aby pomóc kuzyncepodnieść obalonÄ… wiatrem doniczkÄ™, siadÅ‚szy z powrotem oddaÅ‚a mu na nowo dÅ‚oÅ„ prawiebez trudnoÅ›ci, jak gdyby to już byÅ‚a rzecz umówiona.Północ wybiÅ‚a od dawna; trzeba byÅ‚o wreszcie opuÅ›cić ogród.Rozstali siÄ™.Pani de Rênal,upojona rozkoszÄ… kochania, w naiwnoÅ›ci swojej nie czyniÅ‚a sobie prawie wyrzutów.SzczÄ™-Å›cie odjęło jej sen.Julian natomiast, Å›miertelnie znużony walkÄ…, jaka caÅ‚y dzieÅ„ toczyÅ‚a siÄ™ wjego sercu miÄ™dzy nieÅ›miaÅ‚oÅ›ciÄ… i dumÄ…, spaÅ‚ jak zabity.Nazajutrz zbudzono go o piÄ…tej i rzecz, która zabolaÅ‚aby okrutnie paniÄ… de Rênal, gdybyto wiedziaÅ‚a zaledwie pomyÅ›laÅ‚ o niej.SpeÅ‚niÅ‚ s w ó j o b o w i Ä… z e k; i t o o b o w i Ä… z ek h e r o i c z n y.PrzejÄ™ty szczęściem tego uczucia, zamknÄ…Å‚ siÄ™ na klucz i utonÄ…Å‚ z nowÄ…przyjemnoÅ›ciÄ… w opisie przygód swego bohatera.Skoro rozlegÅ‚ siÄ™ dzwonek na Å›niadanie, Julian, zatopiony w Biuletynach Wielkiej Armii,zapomniaÅ‚ wszystkich triumfów dnia poprzedniego.SchodzÄ…c do salonu szepnÄ…Å‚ sobie: Trzeba powiedzieć tej kobiecie, że jÄ… kocham.Miast przepojonych rozkoszÄ… spojrzeÅ„, których siÄ™ spodziewaÅ‚, ujrzaÅ‚ surowÄ… fizjonomiÄ™pana de Rênal, który, przybywszy od dwóch godzin z Verrières, nie ukrywaÅ‚ swego niezado-wolenia, iż Julian caÅ‚y ranek nie zatroszczyÅ‚ siÄ™ o dzieci.Nic szpetniejszego, jak ten czÅ‚owiekprzejÄ™ty swÄ… ważnoÅ›ciÄ…, czujÄ…cy siÄ™ w prawie dać uczuć swój niehumor.Każde cierpkie sÅ‚owo męża przeszywaÅ‚o serce pani de Rênal.Julian byÅ‚ tak oszoÅ‚omiony,tak jeszcze peÅ‚en wielkich czynów, które przez kilka godzin przesuwaÅ‚y siÄ™ przed jego ocza-mi, iż w pierwszej chwili ledwie raczyÅ‚ zauważyć wymówki pana de Rênal.W koÅ„cu odparÅ‚dość ostro: ByÅ‚em niezdrów!34Ton odpowiedzi byÅ‚by uraziÅ‚ czÅ‚owieka nawet o wiele mniej drażliwego niż pan de Rênal.W pierwszej chwili chciaÅ‚ go wypÄ™dzić bez zwÅ‚oki; powÅ›ciÄ…gnęła go tylko zasada, iż nie na-leży siÄ™ nigdy Å›pieszyć w interesach. Ten smarkacz pomyÅ›laÅ‚ sobie zyskaÅ‚ dziÄ™ki memu domowi pewnÄ… reputacjÄ™: pójdziedo Valenoda albo ożeni siÄ™ z ElizÄ… i tak czy tak bÄ™dzie sobie drwiÅ‚ ze mnie.Mimo tej przezornej refleksji pan de Rênal dal upust niezadowoleniu w szorstkich sÅ‚o-wach, które w koÅ„cu rozdrażniÅ‚y Juliana.Pani de Rênal omal siÄ™ nie rozpÅ‚akaÅ‚a.Zaraz poÅ›niadaniu poprosiÅ‚a Juliana, aby jej podaÅ‚ ramiÄ™ i przeszedÅ‚ siÄ™ z niÄ… trochÄ™; wspieraÅ‚a siÄ™ nanim przyjacielsko.Na wszystko, co mówiÅ‚a, Julian zdoÅ‚aÅ‚ tylko szepnąć: O t o b o g a c z e !Pan de Rênal szedÅ‚ tuż za nimi; obecność jego wzmagaÅ‚a gniew Juliana.UczuÅ‚ nagle, iżpani de Rênal wspiera siÄ™ znaczÄ…co na jego ramieniu; zdjÄ™ty nagÅ‚ym wstrÄ™tem, odepchnÄ…Å‚ jÄ…gwaÅ‚townie i wyrwaÅ‚ ramiÄ™.Szczęściem pan de Rênal nie widziaÅ‚ tego nowego zuchwalstwa, zauważyÅ‚a je tylko paniDerville; przyjaciółka jej zalaÅ‚a siÄ™ Å‚zami.W tej chwili pan de Rênal zaczÄ…Å‚ pÄ™dzić precz ka-mieniami maÅ‚Ä… wieÅ›niaczkÄ™, która szÅ‚a niedozwolonÄ… drogÄ…, skracajÄ…c, przez sad. Panie Julianie, przez litość szepnęła pani Derville niech siÄ™ pan uspokoi, pomyÅ›l pan,wszyscy miewamy swoje humory.Julian zmierzyÅ‚ jÄ… zimno oczami, w których malowaÅ‚a siÄ™ najwyższa wzgarda.Spojrzenie to zdumiaÅ‚o paniÄ… Derville, a byÅ‚oby jÄ… zdziwiÅ‚o o wiele bardziej, gdyby odga-dÅ‚a jego istotnÄ… treść: wyczytaÅ‚aby w nim mÄ™tnÄ… nadziejÄ™ najokrutniejszej zemsty.Bez wÄ…t-pienia takie upokorzenia tworzyÅ‚y Robespierów. Twój Julian jest bardzo gwaÅ‚towny, przeraża mnie szepnęła do przyjaciółki. Ma prawo do urazy odparÅ‚a. Przy tak zadziwiajÄ…cych postÄ™pach, jakie chÅ‚opcy robiÄ…,cóż znaczy, że przez jeden ranek nie zajmowaÅ‚ siÄ™ nimi.Trzeba przyznać, że mężczyzni sÄ…bardzo bezwzglÄ™dni.Pierwszy raz w życiu pani de Rênal uczuÅ‚a jakby chęć zemsty na mężu [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Julian, nie bardzo wiedzÄ…c, co czyni, chwyciÅ‚ jÄ… na nowo.Mimo że sam byÅ‚ bardzo wzruszony, uderzyÅ‚ go lodowaty chłód rÄ™ki, którÄ… Å›ciskaÅ‚ konwul-syjnie.RÄ™ka uczyniÅ‚a jeszcze ostatni wysiÅ‚ek, aby siÄ™ wydrzeć, ale w koÅ„cu zostaÅ‚a w jegodÅ‚oni.Fala szczęścia zalaÅ‚a duszÄ™ Juliana; nie iżby kochaÅ‚ paniÄ… de Rênal, ale okropna mÄ™czarniaustaÅ‚a.SÄ…dziÅ‚, że trzeba coÅ› mówić dla odwrócenia uwagi pani Derville, gÅ‚os jego brzmiaÅ‚donoÅ›nie i silnie.GÅ‚os pani de Rênal, przeciwnie, zdradzaÅ‚ takie wzruszenie, że przyjaciółkazlÄ™kÅ‚a siÄ™, iż jest niezdrowa, i zaproponowaÅ‚a powrót.Julian uczuÅ‚ niebezpieczeÅ„stwo: JeÅ›li pani de Rênal wróci do salonu, popadnÄ™ znów w katusze, w jakich spÄ™dziÅ‚em caÅ‚ydzieÅ„.Zbyt krótko trzymaÅ‚em tÄ™ rÄ™kÄ™, abym mógÅ‚ to uważać za zdobyty przywilej.W chwili gdy pani Derville ponawiaÅ‚a propozycjÄ™, Julian Å›cisnÄ…Å‚ silnie rÄ™kÄ™ zwisajÄ…cÄ… wjego dÅ‚oni.Pani de Rênal, która już wstawaÅ‚a, siadÅ‚a z powrotem mówiÄ…c omdlewajÄ…cym gÅ‚o-sem: CzujÄ™ siÄ™ w istocie nieco cierpiÄ…ca, ale Å›wieże powietrze orzezwi mnie.SÅ‚owa te potwierdziÅ‚y szczęście Juliana, które w tej chwili odczuwaÅ‚ w caÅ‚ej peÅ‚ni.ZaczÄ…Å‚mówić, zapomniaÅ‚ o udawaniu, oczarowaÅ‚ obie przyjaciółki.Ale byÅ‚o jeszcze nieco tchórzo-stwa w tym potoku wymowy.ObawiaÅ‚ siÄ™ Å›miertelnie, aby pani Derville, spÅ‚oszona wiatrem,który siÄ™ zerwaÅ‚ przed burzÄ…, nie zechciaÅ‚a sama wrócić.ZostaÅ‚by wówczas sam na sam zpaniÄ… de Rênal.ZdobyÅ‚ siÄ™, prawie przypadkiem, na Å›lepÄ… odwagÄ™, która wystarcza do dziaÅ‚a-nia, ale czuÅ‚, że nie byÅ‚by zdolny wyrzec sÅ‚owa do pani de Rênal.Wymówka z jej strony,choćby najlżejsza, znalazÅ‚aby go bezbronnym; owoc zwyciÄ™stwa byÅ‚by stracony.Szczęściem, tego wieczoru jego gorÄ…ca wymowa znalazÅ‚a Å‚askÄ™ w oczach pani Derville,której zazwyczaj wydawaÅ‚ siÄ™ dziecinnie niezrÄ™czny i nudny.Pani de Rênal, z dÅ‚oniÄ… w dÅ‚oniJuliana, nie myÅ›laÅ‚a o niczym: żyÅ‚a! Godziny spÄ™dzone pod lipÄ… zasadzonÄ…, wedle podania,przez Karola ZmiaÅ‚ego, byÅ‚y dla niej epokÄ… szczęścia.SÅ‚uchaÅ‚a z rozkoszÄ… szumu wiatru wgÄ™stwinie oraz szelestu kropel spadajÄ…cych na liÅ›cie.Julian nie zauważyÅ‚ okolicznoÅ›ci, którabyÅ‚aby mu znacznie dodaÅ‚a otuchy: pani de Rênal, która cofnęła rÄ™kÄ™, aby pomóc kuzyncepodnieść obalonÄ… wiatrem doniczkÄ™, siadÅ‚szy z powrotem oddaÅ‚a mu na nowo dÅ‚oÅ„ prawiebez trudnoÅ›ci, jak gdyby to już byÅ‚a rzecz umówiona.Północ wybiÅ‚a od dawna; trzeba byÅ‚o wreszcie opuÅ›cić ogród.Rozstali siÄ™.Pani de Rênal,upojona rozkoszÄ… kochania, w naiwnoÅ›ci swojej nie czyniÅ‚a sobie prawie wyrzutów.SzczÄ™-Å›cie odjęło jej sen.Julian natomiast, Å›miertelnie znużony walkÄ…, jaka caÅ‚y dzieÅ„ toczyÅ‚a siÄ™ wjego sercu miÄ™dzy nieÅ›miaÅ‚oÅ›ciÄ… i dumÄ…, spaÅ‚ jak zabity.Nazajutrz zbudzono go o piÄ…tej i rzecz, która zabolaÅ‚aby okrutnie paniÄ… de Rênal, gdybyto wiedziaÅ‚a zaledwie pomyÅ›laÅ‚ o niej.SpeÅ‚niÅ‚ s w ó j o b o w i Ä… z e k; i t o o b o w i Ä… z ek h e r o i c z n y.PrzejÄ™ty szczęściem tego uczucia, zamknÄ…Å‚ siÄ™ na klucz i utonÄ…Å‚ z nowÄ…przyjemnoÅ›ciÄ… w opisie przygód swego bohatera.Skoro rozlegÅ‚ siÄ™ dzwonek na Å›niadanie, Julian, zatopiony w Biuletynach Wielkiej Armii,zapomniaÅ‚ wszystkich triumfów dnia poprzedniego.SchodzÄ…c do salonu szepnÄ…Å‚ sobie: Trzeba powiedzieć tej kobiecie, że jÄ… kocham.Miast przepojonych rozkoszÄ… spojrzeÅ„, których siÄ™ spodziewaÅ‚, ujrzaÅ‚ surowÄ… fizjonomiÄ™pana de Rênal, który, przybywszy od dwóch godzin z Verrières, nie ukrywaÅ‚ swego niezado-wolenia, iż Julian caÅ‚y ranek nie zatroszczyÅ‚ siÄ™ o dzieci.Nic szpetniejszego, jak ten czÅ‚owiekprzejÄ™ty swÄ… ważnoÅ›ciÄ…, czujÄ…cy siÄ™ w prawie dać uczuć swój niehumor.Każde cierpkie sÅ‚owo męża przeszywaÅ‚o serce pani de Rênal.Julian byÅ‚ tak oszoÅ‚omiony,tak jeszcze peÅ‚en wielkich czynów, które przez kilka godzin przesuwaÅ‚y siÄ™ przed jego ocza-mi, iż w pierwszej chwili ledwie raczyÅ‚ zauważyć wymówki pana de Rênal.W koÅ„cu odparÅ‚dość ostro: ByÅ‚em niezdrów!34Ton odpowiedzi byÅ‚by uraziÅ‚ czÅ‚owieka nawet o wiele mniej drażliwego niż pan de Rênal.W pierwszej chwili chciaÅ‚ go wypÄ™dzić bez zwÅ‚oki; powÅ›ciÄ…gnęła go tylko zasada, iż nie na-leży siÄ™ nigdy Å›pieszyć w interesach. Ten smarkacz pomyÅ›laÅ‚ sobie zyskaÅ‚ dziÄ™ki memu domowi pewnÄ… reputacjÄ™: pójdziedo Valenoda albo ożeni siÄ™ z ElizÄ… i tak czy tak bÄ™dzie sobie drwiÅ‚ ze mnie.Mimo tej przezornej refleksji pan de Rênal dal upust niezadowoleniu w szorstkich sÅ‚o-wach, które w koÅ„cu rozdrażniÅ‚y Juliana.Pani de Rênal omal siÄ™ nie rozpÅ‚akaÅ‚a.Zaraz poÅ›niadaniu poprosiÅ‚a Juliana, aby jej podaÅ‚ ramiÄ™ i przeszedÅ‚ siÄ™ z niÄ… trochÄ™; wspieraÅ‚a siÄ™ nanim przyjacielsko.Na wszystko, co mówiÅ‚a, Julian zdoÅ‚aÅ‚ tylko szepnąć: O t o b o g a c z e !Pan de Rênal szedÅ‚ tuż za nimi; obecność jego wzmagaÅ‚a gniew Juliana.UczuÅ‚ nagle, iżpani de Rênal wspiera siÄ™ znaczÄ…co na jego ramieniu; zdjÄ™ty nagÅ‚ym wstrÄ™tem, odepchnÄ…Å‚ jÄ…gwaÅ‚townie i wyrwaÅ‚ ramiÄ™.Szczęściem pan de Rênal nie widziaÅ‚ tego nowego zuchwalstwa, zauważyÅ‚a je tylko paniDerville; przyjaciółka jej zalaÅ‚a siÄ™ Å‚zami.W tej chwili pan de Rênal zaczÄ…Å‚ pÄ™dzić precz ka-mieniami maÅ‚Ä… wieÅ›niaczkÄ™, która szÅ‚a niedozwolonÄ… drogÄ…, skracajÄ…c, przez sad. Panie Julianie, przez litość szepnęła pani Derville niech siÄ™ pan uspokoi, pomyÅ›l pan,wszyscy miewamy swoje humory.Julian zmierzyÅ‚ jÄ… zimno oczami, w których malowaÅ‚a siÄ™ najwyższa wzgarda.Spojrzenie to zdumiaÅ‚o paniÄ… Derville, a byÅ‚oby jÄ… zdziwiÅ‚o o wiele bardziej, gdyby odga-dÅ‚a jego istotnÄ… treść: wyczytaÅ‚aby w nim mÄ™tnÄ… nadziejÄ™ najokrutniejszej zemsty.Bez wÄ…t-pienia takie upokorzenia tworzyÅ‚y Robespierów. Twój Julian jest bardzo gwaÅ‚towny, przeraża mnie szepnęła do przyjaciółki. Ma prawo do urazy odparÅ‚a. Przy tak zadziwiajÄ…cych postÄ™pach, jakie chÅ‚opcy robiÄ…,cóż znaczy, że przez jeden ranek nie zajmowaÅ‚ siÄ™ nimi.Trzeba przyznać, że mężczyzni sÄ…bardzo bezwzglÄ™dni.Pierwszy raz w życiu pani de Rênal uczuÅ‚a jakby chęć zemsty na mężu [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]