[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyrok czeka na zatwierdzenie.- Do diaska! – Wallie zerwał się z krzesła i podszedł do okna.- Potrzebuję nowych zasłon i jeszcze jednej lampy.Obu?- Jeden oskarża drugiego o rozpoczęcie bójki.- Linumino również wstał.- Świadkowie nie są zgodni.Sędziowie uznali, że zaczął Ukilio, a Unamani pierwszy wyciągnął miecz.Wallie zastanawiał się przez chwilę.- Masz pod ręką herolda?- Nie, suzerenie.- Wezwij jakiegoś, a ja tymczasem porozmawiam z Katanjim.Ktoś jeszcze ma do mnie pilną sprawę?Adiutant odparł, że reszta może zaczekać, i wyszedł.Wallie wrócił na krzesło.Zerknął na łóżko z czystą kapą i westchnął.Niemal wszystkie dni i noce spędzał w tym pokoju.Wizyty na Szafirze stawały się coraz rzadsze i krótsze.Od czterech dni nie spał na statku, tylko w gabinecie.Sam.Na widok Trzeciego uśmiechnął się i wstał.Ostatnio wprawdzie się spotykali, ale nie rozmawiali o interesach.Teraz Katanji najwyraźniej nie przyszedł w celach towarzyskich.Dwa nowe znaki na czole dopiero co się zagoiły, ale kucyk miał już przyzwoitą długość.Był spięty złotym gryfonem.Brązowy kilt uszyto z najdroższego weluru, buty lśniły.Zamiast miecza na plecach młodzieniec nosił u pasa wypchaną sakiewkę.Z aprobatą rozejrzał się po pokoju, uniósł nową jasną draperię i zachichotał na widok starej boazerii ze śladami po cięciach mieczem.Potem wygodnie usadowił się na stołku.- Wzywałeś mnie, panie?Niewinne spojrzenie zmiękczyłoby marmur.- Tak.To bardzo sprytne, Katanji, ale za długo trwa.Potrzebujemy ich już teraz! Podobno masz trzydzieści siedem.- Trzydzieści jeden po ostatnich trzech, panie.Staram się przyspieszyć sprawę.Czcigodny Trookro przychodzi i wybiera, jakie chce, co oszczędza sporów.Dzisiaj dostaniemy kolejnych dziesięć.Dobrych!Wallie podziwiał tupet młodzieńca.- Wiesz, że omal nie wtrącono cię do więzienia? Pierwszego ranka Tivanixi wysłał Trookro po konie, a ty potroiłeś cenę.Wszyscy przypuszczali, że to robota Chinaramy.Później zaczęli polowanie na czarownice wśród Szóstych, którzy słyszeli jak mówiłem Tivanixiemu, żeby przyprowadził siodlarza na statek.Nie wiedzieli, że kiedy wcześniej wspomniałem o koniach, ty byłeś w pobliżu.Wtedy nie uwierzyliby, że Pierwszy - czy nawet Trzeci po niespodziewanej promocji - jest zdolny coś takiego zorganizować.Musiałem tłumaczyć, że nie składałeś przysięgi poddańczej, więc to, co robisz, nie jest zdradą, tylko dobrym interesem!Katanji uśmiechnął się łaskawie i nic nie powiedział.- Kto jest twoim wspólnikiem?- Ingioli Piąty, panie.Normalnie handluje dywanami, ale zna paru dobrych handlarzy końmi.- Oczywiście! Był zaskoczony, kiedy cię znowu zobaczył?Trzeci skinął głową.- Kolejna sprawa - powiedział Wallie.- Twoje działania coraz bardziej rzucają się w oczy.Podobno sprowadziłeś gromadę dzieciaków i szermierze zbiegli się do ciebie jak.jak.- Nie znalazł w pamięci określenia “wózek lodziarza”.- To miłość od pierwszego wejrzenia! - zaprotestował Katanji.- Bardzo wzruszające!- Miłość? - powtórzył Wallie z przerażeniem.Chłopak zrobił niewinną minę.- Nie wiedziałeś o dziewczynach, panie? Zeszłej nocy odbyły się trzy śluby, a przedwczoraj pięć.Mężczyzna nie zdołał powstrzymać się od śmiechu.- Konie jako posag? Cóż to będą za małżeństwa? Jak długo przetrwają, kiedy zjazd się zakończy?Katanji odpowiedział wzruszeniem ramion.- Zabrakło synów.- Prowadzisz handel niewolnikami.Trzeci spojrzeniem dał do zrozumienia, że nie pochwala mieszania moralności do rozmowy o interesach.- Szermierze potrzebują wierzchowców.Tivanixi dostaje konie dla swoich ludzi, a hodowcy po dwadzieścia sztuk złota za zwierzę.Trochę więcej za wyjątkowe okazy, na przykład rączego czteroletniego wałacha.Zjazd płaci znacznie poniżej kosztów! Rodzice umieszczają synów w cechu, a córki dobrze wydają za mąż.Wszyscy ci bogacze dostają gęsiej skórki na myśl o wnukach.Kto traci?- Na pewno nie szermierz Katanji.- Jeśli zależy ci na czasie, panie.zbyt wielu chętnych odrzucasz! Przyznaję, że Olonimpi to kiepski materiał, ale myślałem, że inni się nadadzą.- Nie - powiedział Wallie krótko.- Trzy konie od kandydata? - podsunął młodzieniec z nadzieją.- Za Olonimpiego zgodzę się na cztery.Na pewno nie będzie z niego gorszy szermierz niż ze mnie.Ma tupet ten smarkacz! Najwidoczniej rodzina Olonimpiego była bardzo bogata.- Nie.Nie zamierzam obniżać wymagań.Ile pieniędzy trzeba na kupno trzydziestu jeden koni?- Więcej, niż masz, panie!Wallie zerwał się na równe nogi.a Katanji nawet nie drgnął.Już dawno poznał się na lordzie Shonsu.- Wiesz, że Tivanixi chce sam się obsłużyć? Urządzić wypad kawalerii?- A smoła?Wallie usiadł.Będzie niezbędna do katapult, lecz jeszcze nie pomyślał o zakupie.Chłopak czytał w twarzy suzerena, a sam próbował ukryć wyraz zadowolenia.- W Casr jest dwa tysiące czterysta osiemdziesiąt jeden beczek smoły, panie.Brota ma osiemset dwanaście.Reszta należy do mnie.- Beczki smoły łatwiej jest ukryć niż konie?Katanji uśmiechnął się.- Pod zamkiem mamy salę tortur.Trzeci wzruszył ramionami.- Czarnoksiężnikowi obiecałeś.Torturujesz tylko przyjaciół? - Znowu stał się czarujący.- Wiedziałem, że nie zniżysz się do kradzieży koni, ale Ingioli chciał mieć pewność.Bardzo dobrze, bo w ten sposób odkryłem, co robi Brota.Uprzedziła nas ze skórą, ale sparzy się na smole.Chłopak pękał z dumy, natomiast Wallie się przestraszył.- Ile zamierzasz wziąć od nas za smołę?- Dorzucę ją za darmo do koni, jeśli przyjmiesz odrzuconych kandydatów i jeśli starsi zagwarantują pewnemu handlarzowi dziesięcioletni monopol na import dywanów do Casr - powiedział Katanji wspaniałomyślnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Wyrok czeka na zatwierdzenie.- Do diaska! – Wallie zerwał się z krzesła i podszedł do okna.- Potrzebuję nowych zasłon i jeszcze jednej lampy.Obu?- Jeden oskarża drugiego o rozpoczęcie bójki.- Linumino również wstał.- Świadkowie nie są zgodni.Sędziowie uznali, że zaczął Ukilio, a Unamani pierwszy wyciągnął miecz.Wallie zastanawiał się przez chwilę.- Masz pod ręką herolda?- Nie, suzerenie.- Wezwij jakiegoś, a ja tymczasem porozmawiam z Katanjim.Ktoś jeszcze ma do mnie pilną sprawę?Adiutant odparł, że reszta może zaczekać, i wyszedł.Wallie wrócił na krzesło.Zerknął na łóżko z czystą kapą i westchnął.Niemal wszystkie dni i noce spędzał w tym pokoju.Wizyty na Szafirze stawały się coraz rzadsze i krótsze.Od czterech dni nie spał na statku, tylko w gabinecie.Sam.Na widok Trzeciego uśmiechnął się i wstał.Ostatnio wprawdzie się spotykali, ale nie rozmawiali o interesach.Teraz Katanji najwyraźniej nie przyszedł w celach towarzyskich.Dwa nowe znaki na czole dopiero co się zagoiły, ale kucyk miał już przyzwoitą długość.Był spięty złotym gryfonem.Brązowy kilt uszyto z najdroższego weluru, buty lśniły.Zamiast miecza na plecach młodzieniec nosił u pasa wypchaną sakiewkę.Z aprobatą rozejrzał się po pokoju, uniósł nową jasną draperię i zachichotał na widok starej boazerii ze śladami po cięciach mieczem.Potem wygodnie usadowił się na stołku.- Wzywałeś mnie, panie?Niewinne spojrzenie zmiękczyłoby marmur.- Tak.To bardzo sprytne, Katanji, ale za długo trwa.Potrzebujemy ich już teraz! Podobno masz trzydzieści siedem.- Trzydzieści jeden po ostatnich trzech, panie.Staram się przyspieszyć sprawę.Czcigodny Trookro przychodzi i wybiera, jakie chce, co oszczędza sporów.Dzisiaj dostaniemy kolejnych dziesięć.Dobrych!Wallie podziwiał tupet młodzieńca.- Wiesz, że omal nie wtrącono cię do więzienia? Pierwszego ranka Tivanixi wysłał Trookro po konie, a ty potroiłeś cenę.Wszyscy przypuszczali, że to robota Chinaramy.Później zaczęli polowanie na czarownice wśród Szóstych, którzy słyszeli jak mówiłem Tivanixiemu, żeby przyprowadził siodlarza na statek.Nie wiedzieli, że kiedy wcześniej wspomniałem o koniach, ty byłeś w pobliżu.Wtedy nie uwierzyliby, że Pierwszy - czy nawet Trzeci po niespodziewanej promocji - jest zdolny coś takiego zorganizować.Musiałem tłumaczyć, że nie składałeś przysięgi poddańczej, więc to, co robisz, nie jest zdradą, tylko dobrym interesem!Katanji uśmiechnął się łaskawie i nic nie powiedział.- Kto jest twoim wspólnikiem?- Ingioli Piąty, panie.Normalnie handluje dywanami, ale zna paru dobrych handlarzy końmi.- Oczywiście! Był zaskoczony, kiedy cię znowu zobaczył?Trzeci skinął głową.- Kolejna sprawa - powiedział Wallie.- Twoje działania coraz bardziej rzucają się w oczy.Podobno sprowadziłeś gromadę dzieciaków i szermierze zbiegli się do ciebie jak.jak.- Nie znalazł w pamięci określenia “wózek lodziarza”.- To miłość od pierwszego wejrzenia! - zaprotestował Katanji.- Bardzo wzruszające!- Miłość? - powtórzył Wallie z przerażeniem.Chłopak zrobił niewinną minę.- Nie wiedziałeś o dziewczynach, panie? Zeszłej nocy odbyły się trzy śluby, a przedwczoraj pięć.Mężczyzna nie zdołał powstrzymać się od śmiechu.- Konie jako posag? Cóż to będą za małżeństwa? Jak długo przetrwają, kiedy zjazd się zakończy?Katanji odpowiedział wzruszeniem ramion.- Zabrakło synów.- Prowadzisz handel niewolnikami.Trzeci spojrzeniem dał do zrozumienia, że nie pochwala mieszania moralności do rozmowy o interesach.- Szermierze potrzebują wierzchowców.Tivanixi dostaje konie dla swoich ludzi, a hodowcy po dwadzieścia sztuk złota za zwierzę.Trochę więcej za wyjątkowe okazy, na przykład rączego czteroletniego wałacha.Zjazd płaci znacznie poniżej kosztów! Rodzice umieszczają synów w cechu, a córki dobrze wydają za mąż.Wszyscy ci bogacze dostają gęsiej skórki na myśl o wnukach.Kto traci?- Na pewno nie szermierz Katanji.- Jeśli zależy ci na czasie, panie.zbyt wielu chętnych odrzucasz! Przyznaję, że Olonimpi to kiepski materiał, ale myślałem, że inni się nadadzą.- Nie - powiedział Wallie krótko.- Trzy konie od kandydata? - podsunął młodzieniec z nadzieją.- Za Olonimpiego zgodzę się na cztery.Na pewno nie będzie z niego gorszy szermierz niż ze mnie.Ma tupet ten smarkacz! Najwidoczniej rodzina Olonimpiego była bardzo bogata.- Nie.Nie zamierzam obniżać wymagań.Ile pieniędzy trzeba na kupno trzydziestu jeden koni?- Więcej, niż masz, panie!Wallie zerwał się na równe nogi.a Katanji nawet nie drgnął.Już dawno poznał się na lordzie Shonsu.- Wiesz, że Tivanixi chce sam się obsłużyć? Urządzić wypad kawalerii?- A smoła?Wallie usiadł.Będzie niezbędna do katapult, lecz jeszcze nie pomyślał o zakupie.Chłopak czytał w twarzy suzerena, a sam próbował ukryć wyraz zadowolenia.- W Casr jest dwa tysiące czterysta osiemdziesiąt jeden beczek smoły, panie.Brota ma osiemset dwanaście.Reszta należy do mnie.- Beczki smoły łatwiej jest ukryć niż konie?Katanji uśmiechnął się.- Pod zamkiem mamy salę tortur.Trzeci wzruszył ramionami.- Czarnoksiężnikowi obiecałeś.Torturujesz tylko przyjaciół? - Znowu stał się czarujący.- Wiedziałem, że nie zniżysz się do kradzieży koni, ale Ingioli chciał mieć pewność.Bardzo dobrze, bo w ten sposób odkryłem, co robi Brota.Uprzedziła nas ze skórą, ale sparzy się na smole.Chłopak pękał z dumy, natomiast Wallie się przestraszył.- Ile zamierzasz wziąć od nas za smołę?- Dorzucę ją za darmo do koni, jeśli przyjmiesz odrzuconych kandydatów i jeśli starsi zagwarantują pewnemu handlarzowi dziesięcioletni monopol na import dywanów do Casr - powiedział Katanji wspaniałomyślnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]