[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dorfrichter zasalutował szarmancko, zrobił ożywioną minę i przyłączył się do czekającej na niego eskorty.Trybunał słuchał oddalających się w całkowitej ciszy odgłosów ich kroków.Kapitan Kunze poprosił wówczas przewodniczącego, by udzielił zgody na przerwę w obradach i ponowne zebranie się o trzeciej po południu, tłumacząc, iż nie­spodziewana apelacja oskarżonego o uznanie go nie­winnym, zmusza go do przemyślenia na nowo całej strategii rozprawy.Pułkownik przystał na tę propo­zycję, po czym Kunze udał się do swej kancelarii i na­tychmiast przystąpił do pracy.Zaklął głośno, gdy przy­pomniał sobie, jak się czuł zadowolony i pewny siebie wiedząc o nieobecności Franciszka Ferdynanda w Wied­niu.Nigdy by mu nie przyszło do głowy, że wytworna ręka arcyksięcia misternie zdołała przetasować karty jeszcze przed opuszczeniem kraju.Kiedy w gorączko­wym pośpiechu dopadł akt sprawy, uświadomił sobie naraz, że w cztery godziny będzie musiał skorygować pracę, której wykonanie zajęło mu dwa miesiące.Gdy­by Stoklaska nie zamówił dwóch parówek i szklanki wina dla niego z pobliskiej kawiarni, byłby tak sie­dział bez jedzenia przez cały dzień.- Znalazłem klucz do tej zagadki - oświadczył Stoklaska, gdy Kunze jadł w pośpiechu.- Pamiętasz, jak dwa tygodnie temu Wencel poszedł odwiedzić Dorfrichtera w celi? Nie przybył sam.Był z nim pułkow­nik Bardolff.Widelec wypadł Kunzemu z rąk i wylądował na ta­lerzu.- Skąd wiesz, że to był pułkownik Bardolff?- Jeden ze strażników służył w jego pułku i roz­poznał go.W 15 dragonów.- Niech to diabli wezmą! - zaklął serdecznie Kun­ze pod adresem generała Wencla i wyładowawszy złość wziął na powrót widelec do ręki.- Czułem, że coś podobnego musiało mieć miejsce.Niech Bóg ma w opiece ten kraj, gdy arcyksiążę zostanie cesarzem.Ma upór osła.I rozum też.Całe popołudnia, aż do końca tygodnia, potem znów od poniedziałku do środy, zasiadał Kunze przed obli­czem trybunału i odczytywał na głos wyniki pół roku trwającego śledztwa.Głos jego dudnił i brzęczał w uszach siedmiu mężczyzn, doprowadzając ich do odręt­wiającej senności.Kunze starał się ożywiać swój głos, by ich wyrwać z senności, oni zaś też starali się słu­chać go pilnie, ale mimo obopólnych wysiłków pod­bródki ich raz po raz opadały na szamerowane złotem piersi i z rozchylonych ust dolatywało chrapanie.Nie było możliwości wprowadzenia zmian w metodach pro­wadzenia rozprawy bez całkowitego zniesienia ustaw z 1768 roku, dotyczących procedury sądów wojsko­wych.Czytając raport strona po stronie Kunze zasta­nawiał się, o ile bardziej sędziowie drugiej połowy osiemnastego wieku byli wytrzymalsi i energiczniejsi od swych następców z 1910 roku.Niedziela była dniem upragnionego odpoczynku za­równo dla trybunału, jak i kapitana Kunze.Jeszcze nim nadszedł sobotni wieczór, stracił całkowicie głos i mógł czytać tylko ochrypłym szeptem.Ku rozczaro­waniu Róży i Trolla siedział w gabinecie przez cały dzień i pracował.Późnym popołudniem odbył dla uła­godzenia ich mały spacer, który mu przywrócił łaski u Trolla, ale nie u żony.Poszła razem z nimi, ale nie przestawała gderać.W jakimś momencie gderanie jej przebrało już miarę.- Na miłość boską, Różo! - wybuchnął Kunze.- Nie byłaś przecież naiwnym dziewczątkiem, kiedy bra­liśmy ślub? Żyłaś ze mną całe lata i miałaś masę cza­su, żeby mnie dobrze poznać.Po co wychodziłaś za mnie, skoro byłem takim nieczułym, zimnym draniem? Dlatego nie wmawiaj we mnie, że cię oszukałem.- Nigdy nie masz dla mnie czasu.Nawet przestałeś już ze mną rozmawiać - powiedziała, a w oczach jej pojawiły się łzy.- Jakże tu z tobą rozmawiać, skoro jedyny temat, jaki ci odpowiada, to że się co do mnie rozczarowałaś!- To nie jest prawda - odrzekła.- Tyle razy py­tałam cię o sprawy w sądzie! Weźmy dla przykładu obecną rozprawę.Nie mówisz o niej ani słowa.Uwa­żasz, że mnie nie interesuje twoja praca?- O czym byś chciała się dowiedzieć?- Na przykład, jaki jest Peter Dorfrichter? Ludzie mnie wciąż pytają, a ja nie mogę im nic odpowiedzieć.- Dlaczego pytają właśnie c i e b i e?- Wiedzą, że ją prowadzisz.Tak mało piszą o tym w gazetach, więc ludzie są ciekawi.- Być może dlatego właśnie o niczym ci nie mó­wię.Żebyś nie rozpowiadała o niej tym wszystkim ciekawskim.- Jeżeli nie życzysz sobie, to nie będę mówiła.Przez chwilę szli w milczeniu.Kwitły bzy, a wokoło aż bielało od strokrotek [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl