[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.F e r d y n a n dwraca i pogrążony w myÅ›lach chodzi po pokojuWprawdzie wÅ‚adza prezydenta jest wielka.Prawo ojcowskie to ogromne sÅ‚owo, nawetzbrodnia potrafi siÄ™ ukryć w jego faÅ‚dach.Z nim może siÄ™ daleko zapÄ™dzić, o, daleko.Ale doostatecznych granic popÄ™dzi tylko miÅ‚ość.Oto, Luizo twoja dÅ‚oÅ„ w mojej dÅ‚oni! (chwyta zprzejÄ™ciem jej rÄ™kÄ™) Jak pragnÄ™, by mnie Bóg nie opuÅ›ciÅ‚ w ostatniej godzinie żywota! Wchwili, która te dwie dÅ‚onie rozerwie, przetnÄ™ nić, co mnie Å‚Ä…czy z życiem.L u i z aStrach.Nie patrz na mnie! Twoje usta drżą.Oczy masz okropne.F e r d y n a n dNie, Luizo.Nie bój siÄ™.To nie szaleÅ„stwo mówi przez moje usta.To najdroższy dar nie-bios: decyzja w chwili najważniejszej, kiedy uciÅ›niona pierÅ› tylko przez niebywaÅ‚y wstrzÄ…smoże chwycić oddech.Kocham ciÄ™, Luizo.BÄ™dziesz mojÄ….A teraz do ojca!wybiega szybko i wpada na P r e z y d e n t aSCENA SZÓSTACiż, P r e z y d e n t z orszakiem sÅ‚ug.P r e z y d e n twchodzÄ…cJest na zawoÅ‚anie!wszyscy przerażeniF e r d y n a n dcofa siÄ™ o kilka krokówW domu ludzi uczciwych!P r e z y d e n tGdzie syn uczy siÄ™ posÅ‚uszeÅ„stwa dla ojca?56F e r d y n a n dNie bÄ™dziemy o tym.P r e z y d e n tprzerywa mu, do M i l l e r aOjciec?M i l l e rMiller, muzykant miejski.P r e z y d e n tdo %7Å‚ o n yMatka?%7Å‚ o n aAch, tak.matka.F e r d y n a n ddo M i l l e r aOjcze, trzeba wyprowadzić córkÄ™, bo zemdleje.P r e z y d e n tZbyteczna troskliwość.Już ja jÄ… ocucÄ™! (do Luizy) Od jak dawna znasz syna prezydenta?L u i z aNie troszczÄ™ siÄ™ o syna prezydenta.Ferdynand von Walter przychodzi do mnie od listopa-da.F e r d y n a n dI uwielbia tÄ™ dziewczynÄ™.P r e z y d e n tDawaÅ‚ ci jakie obietnice?F e r d y n a n dPrzed chwilÄ… najsolenniejsze przyrzeczenie w obliczu Boga.P r e z y d e n tz gniewem do synaPrzyjdzie czas, a bÄ™dziesz i ty musiaÅ‚ siÄ™ spowiadać ze swoich bÅ‚azeÅ„stw.(d o L u i z y)Odpowiadaj!L u i z aPrzysiÄ™gaÅ‚ mi miÅ‚ość.F e r d y n a n dI dotrzyma przysiÄ™gi.P r e z y d e n tCzy mam ci dać wyrazny rozkaz, byÅ› milczaÅ‚? A ty co na tÄ™ przysiÄ™gÄ™?57L u i z atkliwiePrzysiÄ™gÅ‚am nawzajem.F e r d y n a n dstanowczym gÅ‚osemZwiÄ…zek zawarty.P r e z y d e n tKażę to echo wyrzucić za drzwi.(do L u i z y szyderczo) Ale każdym razem pÅ‚aciÅ‚ go-tówkÄ…, co?L u i z apo namyÅ›leTego pytania nie rozumiem.P r e z y d e n tz jadowitym Å›miechemNie? To dziwne a ja myÅ›laÅ‚em, że gdzie dobra robota, tam nie brak i zÅ‚ota, jak mówiprzysÅ‚owie i że swoich faworów38 darmo nie rozdajesz.A może pannie sam smak wystar-czyÅ‚, co?F e r d y n a n dpodrywa siÄ™ z oburzeniaCo to ma znaczyć, do czarta?L u i z ado majora z godnoÅ›ciÄ… i wstrÄ™temPanie baronie, od tej chwili jest pan wolny.F e r d y n a n dOjcze! UczciwoÅ›ci należy siÄ™ szacunek, nawet gdyby byÅ‚a w Å‚achmanach.P r e z y d e n tÅ›mieje siÄ™ gÅ‚oÅ›noA to paradne! Ojciec ma szanować dziewkÄ™ swojego syna.L u i z apadajÄ…cZwiÄ™te nieba!F e r d y n a n drównoczeÅ›nie dobywa szpady na ojca, ale jÄ… natychmiast opuszczaOjcze! Moje życie do ciebie należaÅ‚o.Od tej chwili dÅ‚ug zapÅ‚acony.(chowa szpadÄ™) Obli-gacja na obowiÄ…zki synowskie podarta.38f a w o r (z Å‚ac.) Å‚aska, szczególne wzglÄ™dy.58M i l l e rktóry do tej pory staÅ‚ trwożnie na boku, zbliża siÄ™ wzburzony, zgrzytajÄ…c zÄ™bami z wÅ›cie-kÅ‚oÅ›ci i strachuEkscelencjo! Dziecko jest takie, jakim je ojciec zrobiÅ‚.Za przeproszeniem ekscelencji.Kto dziecku od dziewek wymyÅ›la, ten daje ojcu w pysk.A policzek za policzek, tak siÄ™ już unas rachuje.Za przeproszeniem ekscelencji.%7Å‚ o n aRatuj, Boże miÅ‚oÅ›ciwy! Teraz i stary zaczyna.Już po nas.P r e z y d e n tktóry nie dosÅ‚yszaÅ‚ słów M i l l e r aTen rajfur też siÄ™ odzywa? Zaraz pogadamy ze sobÄ…, rajfurze.M i l l e rZa przeproszeniem ekscelencji! Jestem Miller i jeżeli chce pan posÅ‚uchać adagia39, to pro-szÄ™ ale takim towarem sÅ‚użyć nie mogÄ™.Póki na dworze lafirynd pod dostatkiem, nas,mieszczan, nie zaszczyca siÄ™ obstalunkami.Za przeproszeniem ekscelencji!%7Å‚ o n aNa litość boskÄ…, chÅ‚opie! Gubisz żonÄ™ i dziecko.F e r d y n a n dOjcze, wystÄ™pujesz tu w takiej roli, że mogÅ‚eÅ› sobie przynajmniej zaoszczÄ™dzić Å›wiadków.M i l l e rzbliża siÄ™ do P r e z y d e n t a i mówi coraz Å›mielejKrótko i wÄ™zÅ‚owato! Za przeproszeniem ekscelencji.Niech sobie ekscelencja rzÄ…dzi irozkazuje w kraju, ale tutaj ja jestem pod wÅ‚asnym dachem.BÄ™dÄ™ siÄ™ grzecznie kÅ‚aniaÅ‚, gdyprzyjdÄ™ kiedyÅ› do waszej ekscelencji z jakÄ…Å› petycjÄ….Ale jeÅ›li gość nieokrzesany, wyrzucÄ™ zadrzwi.Za przeproszeniem ekscelencji.P r e z y d e n tblady z wÅ›ciekÅ‚oÅ›ciCo? co to ma znaczyć?przystÄ™puje do M i l l e r aM i l l e rcofa siÄ™ ostrożnieGadam, co mi na jÄ™zyk przychodzi, za przeproszeniem ekscelencji.P r e z y d e n twÅ›ciekÅ‚yPoczekaj, kanalio! Do wiÄ™zienia zaprowadzi ciÄ™ ten zuchwaÅ‚y jÄ™zyk.Precz! PrzywoÅ‚aćstraż z sÄ…du!kilku z orszaku wychodzi.P r e z y d e n t w gniewie biega po pokojuOjca do wiÄ™zienia! Pod prÄ™gierz matkÄ™ i córkÄ™ ladaco! Już ja znajdÄ™ na was paragraf! Od-pokutujecie mi za tÄ™ zniewagÄ™.Taka hoÅ‚ota bÄ™dzie mi tu niweczyć caÅ‚y plan i bezkarnie syna39a d a g i o (wÅ‚.) w muzyce: z wolna.59szczuć na ojca? PrzeklÄ™ta zgrajo! Nie spocznÄ™, póki was nie zniszczÄ™ do reszty.CaÅ‚e plemiÄ™wypali moja zemsta, ojca, matkÄ™ i córkÄ™.F e r d y n a n dspokojnie i stanowczo staje miedzy nimiNie! Nie bójcie siÄ™! Ja tu jeszcze jestem.(do P r e z y d e n t a z pokorÄ…) Nie tak pochop-nie, ojcze! Jeżeli siÄ™ ojciec szanuje, to bez gwaÅ‚tów! Jest takie miejsce w moim sercu, gdziesÅ‚owo ojciec dotÄ…d nie dotarÅ‚o.Od tego miejsca z daleka!P r e z y d e n tMilcz, nÄ™dzniku! Nie doprowadzaj mnie do furii!M i l l e rbudzi siÄ™ z gÅ‚uchego zamyÅ›leniaPilnuj mi dziecka, żono.LecÄ™ do ksiÄ™cia.Nadworny krawiec.Sam pan Bóg mnie na-tchnÄ…Å‚! Nadworny krawiec uczy siÄ™ u mnie na flecie.Książę mnie na pewno wysÅ‚ucha.chce odejśćP r e z y d e n tKsiążę, powiadasz? ZapomniaÅ‚eÅ›, że to ja jestem progiem, przez który musisz przeskoczyćalbo kark na nim skrÄ™cić? Książę?.O ty gÅ‚uptaku! Gdy bÄ™dziesz gniÅ‚ na dnie wieży, wtedyspróbuj, wtedy dzwoÅ„ Å‚aÅ„cuchami i wyj, że ci siÄ™ staÅ‚a krzywda!SCENA SIÓDMACiż, straż sÄ…dowa [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.F e r d y n a n dwraca i pogrążony w myÅ›lach chodzi po pokojuWprawdzie wÅ‚adza prezydenta jest wielka.Prawo ojcowskie to ogromne sÅ‚owo, nawetzbrodnia potrafi siÄ™ ukryć w jego faÅ‚dach.Z nim może siÄ™ daleko zapÄ™dzić, o, daleko.Ale doostatecznych granic popÄ™dzi tylko miÅ‚ość.Oto, Luizo twoja dÅ‚oÅ„ w mojej dÅ‚oni! (chwyta zprzejÄ™ciem jej rÄ™kÄ™) Jak pragnÄ™, by mnie Bóg nie opuÅ›ciÅ‚ w ostatniej godzinie żywota! Wchwili, która te dwie dÅ‚onie rozerwie, przetnÄ™ nić, co mnie Å‚Ä…czy z życiem.L u i z aStrach.Nie patrz na mnie! Twoje usta drżą.Oczy masz okropne.F e r d y n a n dNie, Luizo.Nie bój siÄ™.To nie szaleÅ„stwo mówi przez moje usta.To najdroższy dar nie-bios: decyzja w chwili najważniejszej, kiedy uciÅ›niona pierÅ› tylko przez niebywaÅ‚y wstrzÄ…smoże chwycić oddech.Kocham ciÄ™, Luizo.BÄ™dziesz mojÄ….A teraz do ojca!wybiega szybko i wpada na P r e z y d e n t aSCENA SZÓSTACiż, P r e z y d e n t z orszakiem sÅ‚ug.P r e z y d e n twchodzÄ…cJest na zawoÅ‚anie!wszyscy przerażeniF e r d y n a n dcofa siÄ™ o kilka krokówW domu ludzi uczciwych!P r e z y d e n tGdzie syn uczy siÄ™ posÅ‚uszeÅ„stwa dla ojca?56F e r d y n a n dNie bÄ™dziemy o tym.P r e z y d e n tprzerywa mu, do M i l l e r aOjciec?M i l l e rMiller, muzykant miejski.P r e z y d e n tdo %7Å‚ o n yMatka?%7Å‚ o n aAch, tak.matka.F e r d y n a n ddo M i l l e r aOjcze, trzeba wyprowadzić córkÄ™, bo zemdleje.P r e z y d e n tZbyteczna troskliwość.Już ja jÄ… ocucÄ™! (do Luizy) Od jak dawna znasz syna prezydenta?L u i z aNie troszczÄ™ siÄ™ o syna prezydenta.Ferdynand von Walter przychodzi do mnie od listopa-da.F e r d y n a n dI uwielbia tÄ™ dziewczynÄ™.P r e z y d e n tDawaÅ‚ ci jakie obietnice?F e r d y n a n dPrzed chwilÄ… najsolenniejsze przyrzeczenie w obliczu Boga.P r e z y d e n tz gniewem do synaPrzyjdzie czas, a bÄ™dziesz i ty musiaÅ‚ siÄ™ spowiadać ze swoich bÅ‚azeÅ„stw.(d o L u i z y)Odpowiadaj!L u i z aPrzysiÄ™gaÅ‚ mi miÅ‚ość.F e r d y n a n dI dotrzyma przysiÄ™gi.P r e z y d e n tCzy mam ci dać wyrazny rozkaz, byÅ› milczaÅ‚? A ty co na tÄ™ przysiÄ™gÄ™?57L u i z atkliwiePrzysiÄ™gÅ‚am nawzajem.F e r d y n a n dstanowczym gÅ‚osemZwiÄ…zek zawarty.P r e z y d e n tKażę to echo wyrzucić za drzwi.(do L u i z y szyderczo) Ale każdym razem pÅ‚aciÅ‚ go-tówkÄ…, co?L u i z apo namyÅ›leTego pytania nie rozumiem.P r e z y d e n tz jadowitym Å›miechemNie? To dziwne a ja myÅ›laÅ‚em, że gdzie dobra robota, tam nie brak i zÅ‚ota, jak mówiprzysÅ‚owie i że swoich faworów38 darmo nie rozdajesz.A może pannie sam smak wystar-czyÅ‚, co?F e r d y n a n dpodrywa siÄ™ z oburzeniaCo to ma znaczyć, do czarta?L u i z ado majora z godnoÅ›ciÄ… i wstrÄ™temPanie baronie, od tej chwili jest pan wolny.F e r d y n a n dOjcze! UczciwoÅ›ci należy siÄ™ szacunek, nawet gdyby byÅ‚a w Å‚achmanach.P r e z y d e n tÅ›mieje siÄ™ gÅ‚oÅ›noA to paradne! Ojciec ma szanować dziewkÄ™ swojego syna.L u i z apadajÄ…cZwiÄ™te nieba!F e r d y n a n drównoczeÅ›nie dobywa szpady na ojca, ale jÄ… natychmiast opuszczaOjcze! Moje życie do ciebie należaÅ‚o.Od tej chwili dÅ‚ug zapÅ‚acony.(chowa szpadÄ™) Obli-gacja na obowiÄ…zki synowskie podarta.38f a w o r (z Å‚ac.) Å‚aska, szczególne wzglÄ™dy.58M i l l e rktóry do tej pory staÅ‚ trwożnie na boku, zbliża siÄ™ wzburzony, zgrzytajÄ…c zÄ™bami z wÅ›cie-kÅ‚oÅ›ci i strachuEkscelencjo! Dziecko jest takie, jakim je ojciec zrobiÅ‚.Za przeproszeniem ekscelencji.Kto dziecku od dziewek wymyÅ›la, ten daje ojcu w pysk.A policzek za policzek, tak siÄ™ już unas rachuje.Za przeproszeniem ekscelencji.%7Å‚ o n aRatuj, Boże miÅ‚oÅ›ciwy! Teraz i stary zaczyna.Już po nas.P r e z y d e n tktóry nie dosÅ‚yszaÅ‚ słów M i l l e r aTen rajfur też siÄ™ odzywa? Zaraz pogadamy ze sobÄ…, rajfurze.M i l l e rZa przeproszeniem ekscelencji! Jestem Miller i jeżeli chce pan posÅ‚uchać adagia39, to pro-szÄ™ ale takim towarem sÅ‚użyć nie mogÄ™.Póki na dworze lafirynd pod dostatkiem, nas,mieszczan, nie zaszczyca siÄ™ obstalunkami.Za przeproszeniem ekscelencji!%7Å‚ o n aNa litość boskÄ…, chÅ‚opie! Gubisz żonÄ™ i dziecko.F e r d y n a n dOjcze, wystÄ™pujesz tu w takiej roli, że mogÅ‚eÅ› sobie przynajmniej zaoszczÄ™dzić Å›wiadków.M i l l e rzbliża siÄ™ do P r e z y d e n t a i mówi coraz Å›mielejKrótko i wÄ™zÅ‚owato! Za przeproszeniem ekscelencji.Niech sobie ekscelencja rzÄ…dzi irozkazuje w kraju, ale tutaj ja jestem pod wÅ‚asnym dachem.BÄ™dÄ™ siÄ™ grzecznie kÅ‚aniaÅ‚, gdyprzyjdÄ™ kiedyÅ› do waszej ekscelencji z jakÄ…Å› petycjÄ….Ale jeÅ›li gość nieokrzesany, wyrzucÄ™ zadrzwi.Za przeproszeniem ekscelencji.P r e z y d e n tblady z wÅ›ciekÅ‚oÅ›ciCo? co to ma znaczyć?przystÄ™puje do M i l l e r aM i l l e rcofa siÄ™ ostrożnieGadam, co mi na jÄ™zyk przychodzi, za przeproszeniem ekscelencji.P r e z y d e n twÅ›ciekÅ‚yPoczekaj, kanalio! Do wiÄ™zienia zaprowadzi ciÄ™ ten zuchwaÅ‚y jÄ™zyk.Precz! PrzywoÅ‚aćstraż z sÄ…du!kilku z orszaku wychodzi.P r e z y d e n t w gniewie biega po pokojuOjca do wiÄ™zienia! Pod prÄ™gierz matkÄ™ i córkÄ™ ladaco! Już ja znajdÄ™ na was paragraf! Od-pokutujecie mi za tÄ™ zniewagÄ™.Taka hoÅ‚ota bÄ™dzie mi tu niweczyć caÅ‚y plan i bezkarnie syna39a d a g i o (wÅ‚.) w muzyce: z wolna.59szczuć na ojca? PrzeklÄ™ta zgrajo! Nie spocznÄ™, póki was nie zniszczÄ™ do reszty.CaÅ‚e plemiÄ™wypali moja zemsta, ojca, matkÄ™ i córkÄ™.F e r d y n a n dspokojnie i stanowczo staje miedzy nimiNie! Nie bójcie siÄ™! Ja tu jeszcze jestem.(do P r e z y d e n t a z pokorÄ…) Nie tak pochop-nie, ojcze! Jeżeli siÄ™ ojciec szanuje, to bez gwaÅ‚tów! Jest takie miejsce w moim sercu, gdziesÅ‚owo ojciec dotÄ…d nie dotarÅ‚o.Od tego miejsca z daleka!P r e z y d e n tMilcz, nÄ™dzniku! Nie doprowadzaj mnie do furii!M i l l e rbudzi siÄ™ z gÅ‚uchego zamyÅ›leniaPilnuj mi dziecka, żono.LecÄ™ do ksiÄ™cia.Nadworny krawiec.Sam pan Bóg mnie na-tchnÄ…Å‚! Nadworny krawiec uczy siÄ™ u mnie na flecie.Książę mnie na pewno wysÅ‚ucha.chce odejśćP r e z y d e n tKsiążę, powiadasz? ZapomniaÅ‚eÅ›, że to ja jestem progiem, przez który musisz przeskoczyćalbo kark na nim skrÄ™cić? Książę?.O ty gÅ‚uptaku! Gdy bÄ™dziesz gniÅ‚ na dnie wieży, wtedyspróbuj, wtedy dzwoÅ„ Å‚aÅ„cuchami i wyj, że ci siÄ™ staÅ‚a krzywda!SCENA SIÓDMACiż, straż sÄ…dowa [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]