[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zobaczyli na brzegu ogromne stada pasącego się bydła, tak łagodnego, że pozwalały człowiekowi podejść zupełnie blisko.- Zabijcie tylko tyle, ile dzisiaj zjecie - ostrzegał ich Thorkil.- Jeżeli zabijecie więcej, sprowadzicie zemstę duchów rządzących tą wyspą.Ale nie zwracali na niego uwagi.Ubili wiele sztuk bydła chcąc zabrać mięso na przyszły użytek.Nocą zaatakowała ich armia trolli, a ich wódz olbrzym brodził po morzu, wymachując ogromną maczugą, i groził, że potopi ich okręty, jeżeli z każdego z nich nie dadzą jednego człowieka, jako okup za zabicie bydła.Wydało im się, że lepiej to uczynić, niżby wszyscy mieli zginąć.Ciągnięto zatem losy i oddano trzech mężczyzn trollom, po czym statki ruszyły w drogę.Przybyli wreszcie do kraju ogromnych zasp śnieżnych i lodowych szczytów, gdzie w ciemnych borach czaiły się potwory.Thorkil powiedział, że w pobliżu znajduje się zamek Geirroda.- Ale miejcie się na baczności - ostrzegał króla i jego towarzyszy.- Mieszkańcy zamku będą wam chcieli wyrządzić krzywdę.Dlatego też nie odzywajcie się do nikogo, ale pozwólcie mnie mówić, co trzeba, gdyż znam tutejsze obyczaje i grożące niebezpieczeństwa.O zmierzchu, ku przerażeniu króla Gorma i jego towarzyszy, wielkimi krokami zbliżył się do brzegu olbrzym.Thorkil uspokoił przerażonych, mówiąc:- To Godmund, brat Geirroda.Przybywa ofiarowując nam gościnę.Ale miejcie się na baczności: zabierzcie ze sobą tyle jedzenia, ile będzie wam potrzeba, i nie dotykajcie niczego, co wam ofiaruje.Również nie dotykajcie nikogo z tutejszych mieszkańców.Wyszedł naprzód i skłonił się przed Godmundem, który zaprosił go wraz z towarzyszami do zamku na obiad.- Ale dlaczego nic odzywa się nikt prócz Thorkila? - zapytał Godmund, kiedy szli do zamku.Król Gorm tylko potrząsną} głową, a Thorkil pośpieszył z odpowiedzią.- Szlachetny Godmundzie - powiedział.- To ze wstydu moi przyjaciele nie mówią ani słowa.Tylko trochę znają twój język, ja natomiast znam go dobrze.Wstydzą się więc borykać ze słowami, których nie znają, lub mówić w języku tobie obcym.Weszli na salę i zasiedli przy stole z dwunastu urodziwymi synami Godmunda i gromadką jego pięknych cór.- Dlaczego żaden z twoich towarzyszy nie je ani nie pije tego, co postawiono przed nimi? - zapytał podejrzliwie Godmund.- Ach! - odparł z miejsca Thorkil.- To wypływa z ich przezorności.Byliśmy długo na morzu, żywiąc się prostym jadłem żeglarzy.Obawiam się, że gdybyśmy skosztowali wspaniałego mięsiwa twego kraju, pochorowalibyśmy się.Z tego tylko powodu posilamy się tym, co przynieśliśmy ze sobą - bynajmniej nie z niegrzeczności albo pogardy dla tych zaiste wspaniałych potraw, jakie kazałeś postawić przed nami.To zamknęło usta Godmundowi.Wkrótce ponowił jednak próbę złapania swych gości w pułapkę.Polecił swoim nadobnym córkom, aby ofiarowały swą miłość szlachetnym gościom.Pomny na słowa Thorkila, król Gorm rzucił znaczące spojrzenie na swych towarzyszy, a Thorkil spiesznie wytłumaczył Godmundowi, że król i wszyscy przybyli z nim ludzie mają już żony i według panujących w Danii obyczajów byłoby niewiernością wobec nich, gdyby choć tylko pocałowali inną kobietę.Jednakże trzem Duńczykom córki Godmunda wydały się tak piękne, że nie mogli się powstrzymać od ich pocałowania.Natychmiast opanowało ich szaleństwo i nigdy już nie odzyskali zdrowego umysłu.Ujrzawszy, jak dobrym skutkiem został uwieńczony jego podstęp, Godmund zaprosił gości, aby zwiedzili jego piękny ogród i zerwali, jakie zechcą, owoce.Ale Thorkil odmówił w imieniu swoim, króla i jego ludzi, tłumacząc, że spieszno im w dalszą podróż i nie mogą pozostać dłużej nawet dla obejrzenia ogrodów, choć jest pewien, że przewyższają one pięknością- to, co o nich słyszał.Wtedy Godmund zrozumiał, że Thorkil nadspodziewanie jasno zdaje sobie sprawę z grożących niebezpieczeństw.Nie próbował już więcej podstępów, ale pośpiesznie przeprawił ich przez rzekę, kierując ku zamkowi Geirroda.Wkrótce znaleźli się w dziwnym, opuszczonym mieście, gdzie stały domy trolli: kamienne kopce, które można było podnosić na czerwonych słupach, gdy trolle chciały wpuścić światło do swoich pomieszczeń.Chmura czarnego dymu wisiała nad miastem, a tu i ówdzie powtykane na pale głowy złowieszczo szczerzyły zęby ku przybyszom.Gdy przechodzili przez miasto, trolle umykały przed nimi jak upiory wystraszone światłem dnia.I tak przybyli do zamku Geirroda.Kiedy się doń zbliżyli, złe psy wypadły z zamku i chciały rzucić się na nich, ale Thorkil cisnął ku nim rogi nasmarowane tłuszczem, psy zaczęły je lizać, a oni bezpiecznie doszli do wrót.We wrotach jednak wojownicy króla Gorma zatrzymali się i cofnęli, nadleciały bowiem ku nim upiorne wrzaski i straszliwe zapachy, niemal nie pozwalające oddychać.Ale Thorkil dodał im odwagi:- Nic się wam nie stanie, jeżeli będziecie mieć się na baczności i zachowywać się tak, jak wam polecę.Przede wszystkim wyrzućcie z serc waszych wszelkie pożądanie i chciwość i nie dotykajcie niczego, co zobaczycie w zamku.Geirrod pokaże wam bezcenne klejnoty i cudowne zbroje, które zapewne będą leżeć nie strzeżone, i wystarczy się tylko schylić, aby je mieć [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl