[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeśli więc wczytać się w opakowanie zwykłych pończoszek-pijawek z Chmielnej, znajdzie się na nim wypisane marzenia pragnienia i potrzeby Europejek końca XX wieku.Dla Niemek są przede wszystkim praktyczne, dla dorabiających się Polek kosztowne, a więc warte wydatku, dla Rosjanek erotyczne.Wyrzuciłam do kosza niepotrzebne już opakowanie, tę mapę babskich nadziei przyssanych do geopolitycznej codzienności.Paradując teraz w cienkich pończoszkach, pozwolę sobie lekkim krokiem przejść do nieco cięższych problemów.Takie opakowania, w różnych językach, wciska się nam przy innych okazjach.Ten sam fakt, a ile interpretacji i tłumaczeń.Na przykład we Francji badania prenatalne są zalecane trzykrotnie podczas ciąży.Prowadzą je ginekolodzy, specjaliści od USG, laboranci.W Polsce zajmują się tym specjaliści od polityki, decydując, czy pozwolić na przeprowadzanie inwazyjnych badań prenatalnych (wkłuwanie się igłą w łono), czy też ich zakazać.Mawia się: „nie wylewaj dziecka z kąpielą” Po polsku należałoby teraz mówić: „nie badaj dziecka przed porodem”.W jednym kraju kobieta ma prawo znać stan zdrowia swego dziecka, w innym ma zakaz.Na początku tego wieku francuską lekarkę Madeleine Pelletier, domagającą się swobodnego stosowania antykoncepcji i prawa kobiet do aborcji, uznano za wariatkę i zamknięto dożywotnio w szpitalu psychiatrycznym, gdzie zmarła tuż przed drugą wojną światową.Dzisiaj miliony „wariatek” kupują w aptekach środki antykoncepcyjne.Łaskawie pozwolono na to szaleństwo także Japonkom, ale dopiero w ubiegłym roku, gdy Japończycy dostali viagrę.Wiadomo, z tabletkami dla kobiet jak z pończochami: w jednym kraju wpływają na seksualność, w innym są kosztowne, a gdzie indziej tak „brzydkie”, że sam ich widok potrafi wywołać uczulenie.Za szaleńca uznano też pierwszego lekarza, stosującego znieczulenie podczas porodów.Kobieta powinna rodzić w bólach.W ogóle kobieta powinna czytać opakowania, spełniać zalecenia instrukcji, Sejmu i chodzić w pończochach, od których tak puchnie mózg, że nie chce się myśleć, tylko przebierać erotycznie jedwabistymi nóżkami.Natomiast niektórzy panowie nie czytają głupot na opakowaniach.Zakładają sobie pończochy na głowę i tak zdobywają banki, pieniądze, władzę, a inni w jedwabnych rękawiczkach stosują polityczno-moralną przemoc.„Cosmopolitan” 1999, nr 8Zbliżenie z kobietą publiczną— Czym jest winogrono? Rodzynką po liftingu — wymyślałam upojona sfermentowanym sokiem z najsłodszych muscatowych gron.Chyba nie mniej trzeźwa była amerykańska komisja estetów i matematyków, zadając sobie pytanie: kto jest najpiękniejszy na świecie? Okazało się, że Leonardo di Caprio i Catherine Deneuve.Dlaczego? Bo w ich twarzach jest doskonała symetria (nie względem siebie, lecz ideału piękna).Co do Caprawego Leo, to jego doskonale obojętne spojrzenie zdradza, że należy prawdopodobnie do istot doskonałych, samowystarczalnych, gdyż nawalonych kokainą i prozakiem.Natomiast uroda Katarzyny Nowackiej jest czymś więcej niż kanonem proporcji.Ozdobiłabym jej wizerunkiem podręczniki filozofii średniowiecza.Oczywiście bardziej w stylu gotyku jest podzwaniająca piszczelami Kate Moss, ale Deneuve pasuje do tamtej epoki typem metafizycznym.Jest żywą odpowiedzią na problem gnębiący scholastyków: „Czy możliwe jest współistnienie przeciwieństw?”, czyli coexistentia oppositiorum.Łączyć w sobie przeciwieństwa, a zarazem istnieć, mógł tylko Bóg.W naszych pogańsko-demokratycznych czasach dostąpiła tego przywileju boska Deneuve.Istnieje od kilku lat (tzn.żyje, za co płaci podatki) i nie brzydnie.Nie jest kobietą, o której mawia się „interesująca”, nie mogąc już powiedzieć „ładna”.Deneuve jest nadal piękna, podobno najpiękniejsza.Komisja, ogłaszając taki werdykt, nie pytała lustereczka: „Powiedz, powiedz, kto na świecie.”, lecz zażądała odpowiedzi od komputera.Maszyna zanalizowała zdjęcia światowych idoli, pomierzyła je, porównała i ogłosiła beznamiętny, geometrycznie udowodniony wynik.Ale czy piękno może być matematyczne? Matematycy uważają, że niektóre z dowodów są bardziej eleganckie od innych.Jednakże piękno nie jest tylko wykalkulowaną elegancją.Jest emocją, wywołującą wzruszenie, zachwyt, pożądanie.Być może twarz Catherine Deneuve mieści się w kanonie proporcji podlegającym niezmiennym prawom matematyki, a nie zmienności czasu.Bywa, że kobietom w średnim wieku (czyli także moim) czas nakłada się warstwami makijażu, rozmazując rysy twarzy i cienie pod oczami.Doszukanie się w takim starzejącym obliczu urody wymaga wyobraźni.„O, jaka pani piękna!” — wykrzykujemy, dodając szeptem w myślach: „.była na pewno kiedyś” [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl