[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeżeli wypił za dużo, podczasgdy my naprawialiśmy silniki, może się w ogóle nie pojawić. Cholera! wybuchła Liz. Zostawiliśmy to sobie na koniec, bo tunel jest mojąulubioną atrakcją w całym lunaparku.Naganiacz spojrzał na Amy.Nie spodobało się jej to, co ujrzała w jego oczach.Spojrzenie miał przenikliwie grozne, i jakby WYGAODNIAAE.Powinnam była założyć biustonosz, pomyślała Amy.To głupie, że staram się naślado-wać Liz.Nie powinnam była przyjść tu tylko w szortach, cieniutkim podkoszulku i bezstanika.Zupełnie jakbym prosiła się, żeby ktoś mnie zerżnął.Nic dziwnego, że tak mi się przygląda. No cóż naganiacz zmierzył ich przenikliwym spojrzeniem płomiennych, nie-bieskich oczu. Powiem wam coś.Nie wyglądacie na typowych klientów Sprawiaciewrażenie, jakbyście wszyscy mieli TO COZ. Na pewno rzuciła Liz. Zależy, co ma oznaczać to coś dodał Buzz. To takie nasze powiedzenie rzekł naganiacz. Oznacza dokładnie to, co mó-wię i mówi to, co znaczy.Liz wybuchnęła śmiechem. No to wszystko jasne.Naganiacz uśmiechnął się i mrugnął do niej. Ostry z ciebie zawodnik rzuciła Liz. Dziękuję odrzekł naganiacz. A z ciebie nielicha zawodniczka.Ale i tak bę-dziecie musieli zapłacić za wstęp.Richie i Buzz sięgnęli do kieszeni po pieniądze.170Naganiacz znowu zerknął na Amy.To samo wygłodniałe spojrzenie.Amy skrzyżo-wała ramiona na piersiach, aby nie widział jej sutków prześwitujących przez materiałjasnozielonego podkoszulka.* * *Joey miał już zrezygnować z odnalezienia Amy w tłumie ludzi zgromadzonych naterenie lunaparku, kiedy nagle ją zauważył.Była z nią Liz oraz Buzz i jeszcze jeden chłopak.Naganiacz, który dał Joeyowi dar-mowe przepustki, pomagał im wsiąść do wagonika przy wrotach Tunelu Strachu.Joey zawahał się, przypominając sobie, jak dziwnie zachowywał się ów mężczyzna,kiedy rozmawiał z nim po południu.Nie mógł jednak doczekać się, aby opowiedziećAmy o tym jak oszukał mamę, toteż odegnawszy od siebie wszystkie wątpliwości i wa-hania ruszył razno w stronę Tunelu Strachu.* * *W wagoniku mieściły się cztery osoby dwie z przodu i dwie z tyłu.Liz i Richie za-jęli miejsca z przodu, Amy i Buzz z tyłu.Ruszając, wagonik szarpnął gwałtownie, a Liz jęknęła i roześmiała się.Fałszywe wro-ta zamczyska otworzyły się połykając ich i zaraz znów się zamknęły.Początkowo wago-nik jechał dość szybko pośród egipskich ciemności, nagle jednak zaczął zwalniać.Po le-wej stronie nad torami zapaliło się światło i szczerzący zęby, brodaty pirat wybuchnąłśmiechem, a potem ciął zamaszyście szablą w ich kierunku.Liz pisnęła, a Buzz wykorzystał okazję, by objąć Amy ramieniem.Po ich prawej stronie, zaraz za piratem kucał na podwyższeniu bardzo realistycz-nie wyglądający wilkołak, oświetlony blaskiem księżyca, który nieoczekiwanie pojawiłsię wśród ciemności.Zlepia monstrum połyskiwały czerwono, na jego wielkich kłachwidniała krew; szpony, którymi ciął powietrze tuż obok wagonika, błyszczały niczymodłamki zwierciadła. Och, Richie, broń mnie! krzyknęła Liz w udawanym przerażeniu. Uchrońmoje dziewictwo przed tą potworną bestią! Roześmiała się, rozbawiona własnympopisem aktorskim.Wagonik zwolnił jeszcze bardziej.Dotarli teraz do miejsca, gdzie psychopatycz-ny morderca stał nad zwłokami jednej ze swych ofiar.W rozpołowionej czaszce trupatkwiło ostrze ogromnej siekiery.Wagonik stanął. Co się stało? spytała Liz.171 Chyba znowu coś się zepsuło rzekł Richie.Otaczały ich fioletowo brązowe cienie.Jedyne światło płynęło spoza platformy psy-chopatycznego mordercy, przy której stali.Była to upiorna, zielonkawa poświata. Hej! zawołała Liz w ciemność poprzez przerażającą muzykę, która zadudniławokół. Co jest grane? Włączyć to z powrotem! Taak! ryknął Buzz. Ej, ty tam!Przez minutę czy dwie nawoływali naganiacza, nie wiedząc, że jest na platformieprzez zamkniętymi drzwiami do tunelu, jakieś czterdzieści stóp od nich.Nikt im nie od-powiedział i w końcu spasowali. Cholera mruknęła Liz. Co teraz zrobimy? spytała Amy. Zostaniemy tu rzekł Richie. Przecież prędzej czy pózniej muszą to urucho-mić Może powinniśmy wysiąść i wrócić do bramy pieszo zasugerował Buzz. Mowy nie ma zaoponował Richie. Wysiądziemy, a gdy znów włączą prąd,wagonik odjedzie bez nas.Poza tym mogłoby nam grozić, że zostaniemy rozjechani,gdyby do tunelu wpuszczono kolejny wagonik. Mam nadzieję, że nie będziemy tu musieli czekać zbyt długo stwierdziła Amyprzypominając sobie, w jaki sposób przyglądał się jej naganiacz. Tu jest tak strasz-no. Ale syf mruknęła Liz. Cierpliwości uspokajał Richie. Zaraz ruszymy w dalszą drogę. Skoro już mamy tu siedzieć powiedziała Liz chciałabym, żeby wyłączyli tępieprzoną muzykę.Jest zdecydowanie za głośna.Nagle w górze nad nimi rozległo się głośnie skrzypnięcie. Co to było? spytała Amy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Jeżeli wypił za dużo, podczasgdy my naprawialiśmy silniki, może się w ogóle nie pojawić. Cholera! wybuchła Liz. Zostawiliśmy to sobie na koniec, bo tunel jest mojąulubioną atrakcją w całym lunaparku.Naganiacz spojrzał na Amy.Nie spodobało się jej to, co ujrzała w jego oczach.Spojrzenie miał przenikliwie grozne, i jakby WYGAODNIAAE.Powinnam była założyć biustonosz, pomyślała Amy.To głupie, że staram się naślado-wać Liz.Nie powinnam była przyjść tu tylko w szortach, cieniutkim podkoszulku i bezstanika.Zupełnie jakbym prosiła się, żeby ktoś mnie zerżnął.Nic dziwnego, że tak mi się przygląda. No cóż naganiacz zmierzył ich przenikliwym spojrzeniem płomiennych, nie-bieskich oczu. Powiem wam coś.Nie wyglądacie na typowych klientów Sprawiaciewrażenie, jakbyście wszyscy mieli TO COZ. Na pewno rzuciła Liz. Zależy, co ma oznaczać to coś dodał Buzz. To takie nasze powiedzenie rzekł naganiacz. Oznacza dokładnie to, co mó-wię i mówi to, co znaczy.Liz wybuchnęła śmiechem. No to wszystko jasne.Naganiacz uśmiechnął się i mrugnął do niej. Ostry z ciebie zawodnik rzuciła Liz. Dziękuję odrzekł naganiacz. A z ciebie nielicha zawodniczka.Ale i tak bę-dziecie musieli zapłacić za wstęp.Richie i Buzz sięgnęli do kieszeni po pieniądze.170Naganiacz znowu zerknął na Amy.To samo wygłodniałe spojrzenie.Amy skrzyżo-wała ramiona na piersiach, aby nie widział jej sutków prześwitujących przez materiałjasnozielonego podkoszulka.* * *Joey miał już zrezygnować z odnalezienia Amy w tłumie ludzi zgromadzonych naterenie lunaparku, kiedy nagle ją zauważył.Była z nią Liz oraz Buzz i jeszcze jeden chłopak.Naganiacz, który dał Joeyowi dar-mowe przepustki, pomagał im wsiąść do wagonika przy wrotach Tunelu Strachu.Joey zawahał się, przypominając sobie, jak dziwnie zachowywał się ów mężczyzna,kiedy rozmawiał z nim po południu.Nie mógł jednak doczekać się, aby opowiedziećAmy o tym jak oszukał mamę, toteż odegnawszy od siebie wszystkie wątpliwości i wa-hania ruszył razno w stronę Tunelu Strachu.* * *W wagoniku mieściły się cztery osoby dwie z przodu i dwie z tyłu.Liz i Richie za-jęli miejsca z przodu, Amy i Buzz z tyłu.Ruszając, wagonik szarpnął gwałtownie, a Liz jęknęła i roześmiała się.Fałszywe wro-ta zamczyska otworzyły się połykając ich i zaraz znów się zamknęły.Początkowo wago-nik jechał dość szybko pośród egipskich ciemności, nagle jednak zaczął zwalniać.Po le-wej stronie nad torami zapaliło się światło i szczerzący zęby, brodaty pirat wybuchnąłśmiechem, a potem ciął zamaszyście szablą w ich kierunku.Liz pisnęła, a Buzz wykorzystał okazję, by objąć Amy ramieniem.Po ich prawej stronie, zaraz za piratem kucał na podwyższeniu bardzo realistycz-nie wyglądający wilkołak, oświetlony blaskiem księżyca, który nieoczekiwanie pojawiłsię wśród ciemności.Zlepia monstrum połyskiwały czerwono, na jego wielkich kłachwidniała krew; szpony, którymi ciął powietrze tuż obok wagonika, błyszczały niczymodłamki zwierciadła. Och, Richie, broń mnie! krzyknęła Liz w udawanym przerażeniu. Uchrońmoje dziewictwo przed tą potworną bestią! Roześmiała się, rozbawiona własnympopisem aktorskim.Wagonik zwolnił jeszcze bardziej.Dotarli teraz do miejsca, gdzie psychopatycz-ny morderca stał nad zwłokami jednej ze swych ofiar.W rozpołowionej czaszce trupatkwiło ostrze ogromnej siekiery.Wagonik stanął. Co się stało? spytała Liz.171 Chyba znowu coś się zepsuło rzekł Richie.Otaczały ich fioletowo brązowe cienie.Jedyne światło płynęło spoza platformy psy-chopatycznego mordercy, przy której stali.Była to upiorna, zielonkawa poświata. Hej! zawołała Liz w ciemność poprzez przerażającą muzykę, która zadudniławokół. Co jest grane? Włączyć to z powrotem! Taak! ryknął Buzz. Ej, ty tam!Przez minutę czy dwie nawoływali naganiacza, nie wiedząc, że jest na platformieprzez zamkniętymi drzwiami do tunelu, jakieś czterdzieści stóp od nich.Nikt im nie od-powiedział i w końcu spasowali. Cholera mruknęła Liz. Co teraz zrobimy? spytała Amy. Zostaniemy tu rzekł Richie. Przecież prędzej czy pózniej muszą to urucho-mić Może powinniśmy wysiąść i wrócić do bramy pieszo zasugerował Buzz. Mowy nie ma zaoponował Richie. Wysiądziemy, a gdy znów włączą prąd,wagonik odjedzie bez nas.Poza tym mogłoby nam grozić, że zostaniemy rozjechani,gdyby do tunelu wpuszczono kolejny wagonik. Mam nadzieję, że nie będziemy tu musieli czekać zbyt długo stwierdziła Amyprzypominając sobie, w jaki sposób przyglądał się jej naganiacz. Tu jest tak strasz-no. Ale syf mruknęła Liz. Cierpliwości uspokajał Richie. Zaraz ruszymy w dalszą drogę. Skoro już mamy tu siedzieć powiedziała Liz chciałabym, żeby wyłączyli tępieprzoną muzykę.Jest zdecydowanie za głośna.Nagle w górze nad nimi rozległo się głośnie skrzypnięcie. Co to było? spytała Amy [ Pobierz całość w formacie PDF ]