[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Inaczej było natomiast w przypadku stalinistów.Według Drawicza: Ich poprzednicy w krzywdzeniu (czyli staliniści - J.R.N.) mogą przywoływać na swe usprawiedliwienie ideowe zaślepienie, wiarę w wyższe racje.Drawicz nie zająknął się tylko ani słowem nad różnicą w krzywdzeniu w czasach stalinizmu (gdy ludzie Bermana i Fejgina z zimną krwią zamordowali tysiące Polaków) a tym, co dotknęło wielu Żydów i Polaków żydowskiego pochodzenia po marcu 1968 roku.Pomija również zasadnicze różnice między grupami osób, które opuściły Polskę po marcu.Z jednej strony nagonka moczarowska dotknęła liczne osoby, najczęściej prostych ludzi, w pełni zintegrowanych z polskością i nagle padających ofiarą starcia gangów wewnątrzpartyjnych.Takich jak Klara Mirska, Polka żydowskiego pochodzenia, która jeszcze w 12 lat po wyemigrowaniu z Polski w 1968 roku, pisała o Polakach z tkliwością, bez negatywnych uogólnień, stwierdzając w kontekście losu Żydów w drugiej wojnie światowej, że nie wie, czy w jakimkolwiek innym narodzie znalazłoby się tylu romantyków, tylu ludzi bez skazy, tylu aniołów, którzy by z takim poświęceniem, z takim lekceważeniem własnego życia tak ratowali obcych (K.Mirska: W cieniu wielkiego strachu, Paryż 1980, s.457).I właśnie takie świadectwa żydowskie o Polakach są konsekwentnie przemilczane przez ludzi z filosemickiego lobby.I była inna, bardzo znacząca grupa, złożona z dawnych stalinowskich krzywdzicieli, oficerów bezpieki, informacji wojskowej, zaciekłych antypolskich politruków.Dla nich wszystkich pomarcowa czystka stała się głównie okazją do wyjazdu na doskonałe synekury na Zachodzie (por.cytowaną w “Naszej Polsce” z 6 czerwca 1996 r.opinię Leopolda Tyrmanda).Usprawiedliwianie stalinowskich “poprzedników w krzywdzeniu” przez Drawicza nie budzi szczególnego zdziwienia, gdy zważymy, że sam Drawicz należał w swoim czasie do fanatycznych stalinowców.Radośnie opiewał śmierć mieszczucha oraz konanie kapitalizmu (w wierszu na łamach czasopisma “Wieś” w 1952 roku) i wypisywał prawdziwe peany na cześć czołowej prosowieckiej targowiczanki Wandy Wasilewskiej (por.“Pokolenie” z 12 października 1952 r.).Komentując obraz przedstawionych w powieściach Wasilewskiej losów małej poleskiej wsi Olszyny, Drawicz pisał: (.) Polityka rządu sanacyjnego stworzyła między nimi a napływową ludnością polską mur nienawiści.Panowały wyzysk i ciemnota.Toteż wkroczenie Armii Czerwonej we wrześniu 1939 roku przyjęli olszyniacy z ogromnym entuzjazmem.Wyzwoleni od policyjnych pałek i ucisku, ocaleni przed hitlerowskimi bandytami - rozpoczynają nowe, lepsze życie (.).Książka (.) demaskuje przy tym z zawziętością i pasją urzędników i oficerów Andersa, obnaża mechanizmy zdrady, kierującej oddziały polskie w piaski Iranu zamiast na front stalingradzki i rozpętującej powstanie w Warszawie dla swych brudnych, politycznych celów.I wszystko to pisał syn wyższego urzędnika przedwojennego MSW, rozstrzelanego przez Rosjan w 1941 roku w Łucku na Wołyniu.Uprawianie serwilistycznej antypolskiej publicystyki łączył ze żmudną pracą komunistycznego agitatora, który objeżdżał różne regiony Mazowsza, by zaagitować chłopów do tworzenia spółdzielni produkcyjnych.W latach 60.Drawicz był propagatorem “rozumnego konformizmu” na łamach “Radaru”.Ten “rozumny konformizm” interpretował, jak się zdaje, w sposób nieograniczony (vide informacja o Drawiczu jako TW, ps.Kowalski, “Zbigniew”; “Nasza Polska” 7 grudnia 1995 r.).Po tym, jak został szefem Radiokomitetu za rządów T.Mazowieckiego, Drawicz robił wszystko, co tylko było możliwe dla uratowania przed usunięciem z Telewizji osób najbardziej nawet skompromitowanych w stanie wojennym.Pod jego egidą dalej doskonale prosperowali Tumanowicz, Małczyński etc.Co najlepsze, niechęć do głębszych zmian osobowych Drawicz tłumaczył swym respektem wobec etyki chrześcijańskiej, nakazującej unikania zemsty (por.“GW” z 30 stycznia 1990).Andrzej Wajda oburzał się wspominając w “Polityce” z 9 marca 1996 r., jak napotkał na totalny opór Drawicza wobec żądania usunięcia dawnych skompromitowanych twarzy z dzienników i programów politycznych telewizji.Według Wajdy, Drawicz wszedł do Telewizji po to, by nic nie zmieniać i tylko tak widział swoją rolę, uzgodnioną pewnie z Tadeuszem Mazowieckim.Jako szef Radia i Telewizji Drawicz maksymalnie popierał lobby filosemickie i kontynuował tak silny już za prezesury Urbana zalew telewizji przez różne programy i filmy o tematyce żydowskiej, nieproporcjonalny do ich wartości merytorycznej i artystycznej.To za urzędowania Drawicza jako prezesa wprowadzono również stałą audycję “Foksal 90”, popularyzując w skali całej Polski i maksymalnie nagłaśniając marginalne pod względem znaczenia środowisko we spotkania warszawskiej “elitki” przy ul.Foksal, utrzymane na niewielkim poziomie intelektualnym.Za prezesury Drawicza urządzono telewizyjną superpromocję żydowskiego pisarza-hochsztaplera Jerzego Kosińskiego [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl