[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.6Ponieważ przyszłość wygląda zawsze inaczej, aniżeli potrafimy ją sobie wyobrazić, to, co napisałem dotąd, podżyrowane jest jedynie subiektywnymi przekonaniami, do jakich się przyłączam.Nie twierdzę wszakże, jakobym znał przyszłość tak dokładnie jak zawartość mojej szuflady.Fałszywe bóstwo technologii1Poniższy tekst jest wprawdzie w dużej mierze przejęty z artykułu zawodowego dziennikarza amerykańskiego, umieszczonego w „International Herald Tribune” z 27 października 1998 r., lecz powtarzając za nim ponure uwagi zaadresowane do sieci informatycznych świata, odpowiem na często zadawane mi pytanie, dlaczego nie jestem entuzjastą bezkrytycznym tak usprawnianej łączności.Jak pisze Robert Kuttner, Microsoft głosi dwa mity: pierwszy zapewnia każdego użytkownika sieci, że informatyczna technologia potęguje osobnicze możliwości.Drugi mit prezentuje Microsoft jako dobroczynnego, neutralnego „ułatwiacza” wszelkich połączeń.Kuttner w oparciu o praktykę, zwłaszcza, ale nie tylko amerykańską, zaprzecza obu tym mitom.2W rozmowie z przyjacielem, który był wielkim zwolennikiem nowej kultury oraz jej upostaciowania w Internecie, po niejakim czasie wyznał, że w szczególności poczta elektroniczna (e–mail) ma także swoją ciemną stronę.Na przykład wracając z podróży czy wakacji, znajduje się w swoim serwerze stosy listów.Samo przejrzenie owych stosów, przyczyniające sporo roboty i powodujące niemało błędów w międzyludzkich stosunkach, czyni z niezbyt szczęśliwego wówczas użytkownika sieci pracownika zaprzęgniętego do kieratu.W szczególności powiada ów dziennikarz to samo, co ja zawsze głosiłem: że mianowicie sieciowa łączność stwarza iluzję, jakoby była zdolna nagle rozmnożyć oraz powiększyć profesjonalną lub prywatną ilość stosunków, jakim można podołać.Otóż to jest nieprawda.Chodzi o to, że pracując z siecią, traci się sporo czasu, a to frustruje, ponieważ dobra współpraca wymaga spokojnej uwagi.3Ekonomiści rozważają i dziwią się, kiedy wreszcie, jeśli kiedykolwiek, ta informacyjna technologia zrewolucjonizuje produkcję.Oczywiście ta łączność może przyśpieszać, poprawiać sprawność w dziedzinach takich jak bankowość, jak realizacja płatności, jak druk, jak zachowywanie w pamięci rozmaitych danych dotyczących projektowania lub wytwarzania.Lecz niemało towarzyszy tym udoskonaleniom minusów.Ledwie opanowałeś zeszłoroczne usprawnienia programów, przybywa nowa wersja.Tym samym wychwalana kultura nieustannego uczenia się obejmuje również moc pouczeń starzejących się raczej szybko.Autor, którego słowa streszczam, powiada, że posługiwał się, podobnie jak ja, głównie maszyną do pisania.Jeżeli opanuje się dobrze pisanie na maszynie, różnica w posługiwaniu się komputerem nie jest przerażająca.Maszyny do pisania nigdy się nie zawieszają.Co się tyczy jakości treściowej artykułów, to Kuttner mówi, że opracowywał właśnie ostatnio artykuł jednego z najświetniejszych amerykańskich kolumnistów (publicystów).Używa on maszyny do pisania.Jego proza wymaga o wiele mniej roboty redakcyjnej od produkcji opartej na edytorach tekstu Lexus–Nexus i Microsoft Word.4Błędem jest sądzić, że wgnieżdżona w technologię informatyczną sprawność zrównuje wartościujące wszystkich użytkowników.Jeżeli będziemy porównywali dwa raczej różne zawody, mianowicie praktykę lekarską oraz nauczanie studentów, okaże się, że opieka sieciowo—komputerowa redukuje doktora do urzędnika, który ma wprawdzie do dyspozycji więcej eksperckiej pamięci, lecz mniej osobistego autorytetu adresowanego do pacjentów.Obecnie większość profesorów amerykańskich szkół średnich pracuje w oparciu o krótkoterminowe kontrakty, mniej natomiast posiada „tenurę”, która jest przecież podstawowym narzędziem akademickiej wolności i suwerenności.W ten sposób odbierana jest ludzka niezawisłość rozmaitych pracowników, aczkolwiek ze znaczną celebrą ogłasza się nadejście technologii informatycznej, jako potęgowania osobniczych umiejętności.Ponadto ten nowy system nie tylko jest swego rodzaju orgią degradacji, lecz przecież nic nie może bardziej odebrać wartości pracy, niż jeśli zostaje się po prostu zastąpionym przez automatyzującą pracę umysłową technologię, czyli traci się wszystko.Ponadto zdewaluowaniu ulegają kontakty międzyludzkie.Jak głosi krytycznie wielu socjologów, aktywność taka, jak na przykład troska o najmłodszych, a także starych jak również chorych, wymaga przede wszystkim czasu ludzkiego.Lecz właśnie te powołania ulegają odczłowieczeniu przez wprowadzane sieciowe automatyzmy.Myszą komputerową nie można ani odżywiać dziecka, ani otoczyć opieką umierającego.5Wszystko to razem, nazwane i nienazwane, dotyczące zaś Microsoftu oraz jego starcia antymonopolowego z rządem, wskazuje, że Microsoft Windows jest właściwie dusicielem naszych człowieczych możliwości.Wielu użytkowników uważa ową technologię za prezentera mocy rynkowej, ale nie za twórcę wyższości technicznej.Dlatego winniśmy być ostrożni i nieufni wobec technologii, które zwężają nasze opcje w imię rzekomego doskonalenia ich, ponieważ zarówno komputery, jak sieci są doskonałe przede wszystkim w ich sprawnej bezmyślności.Jeśli zależy nam na społeczeństwie wzbogacanym osobniczymi możliwościami, powinniśmy zwrócić się do źródeł znacznie starszych aniżeli technologia informatyki.6Za autorem, którego powyżej sparafrazowałem, stoi doświadczenie kraju najdokładniej wprowadzonego w arkana informatyki sieciowej, którego bezludność sieciowej sprawności, jako łączności, już nuży i skłania do pesymistycznej refleksji.Jakkolwiek piszą, także w Polsce, że potężny zastrzyk „sztucznej inteligencji”, „sztucznych mózgów”, już gotuje się do inwazji w nasz świat ludzki, pragnę nie tylko na własną odpowiedzialność zapewnić, że do czysto ludzkich sprawności umysłowych jest nam wciąż jeszcze bardzo daleko.Bomba megabitowa1Tytuł tego rozdziału, zamykającego książkę, wzięty z wydanej w 1964 roku Sumy technologicznej, upływ czasu rozszerzył o w znaczeniu.Podówczas miałem na myśli przede wszystkim wykładniczy wzrost zsumowanych danych nauki, przede wszystkie jej gałęzi ścisłych, więc fizyki, astrofizyki, biologii, geologii, antropologii i tak dalej [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.6Ponieważ przyszłość wygląda zawsze inaczej, aniżeli potrafimy ją sobie wyobrazić, to, co napisałem dotąd, podżyrowane jest jedynie subiektywnymi przekonaniami, do jakich się przyłączam.Nie twierdzę wszakże, jakobym znał przyszłość tak dokładnie jak zawartość mojej szuflady.Fałszywe bóstwo technologii1Poniższy tekst jest wprawdzie w dużej mierze przejęty z artykułu zawodowego dziennikarza amerykańskiego, umieszczonego w „International Herald Tribune” z 27 października 1998 r., lecz powtarzając za nim ponure uwagi zaadresowane do sieci informatycznych świata, odpowiem na często zadawane mi pytanie, dlaczego nie jestem entuzjastą bezkrytycznym tak usprawnianej łączności.Jak pisze Robert Kuttner, Microsoft głosi dwa mity: pierwszy zapewnia każdego użytkownika sieci, że informatyczna technologia potęguje osobnicze możliwości.Drugi mit prezentuje Microsoft jako dobroczynnego, neutralnego „ułatwiacza” wszelkich połączeń.Kuttner w oparciu o praktykę, zwłaszcza, ale nie tylko amerykańską, zaprzecza obu tym mitom.2W rozmowie z przyjacielem, który był wielkim zwolennikiem nowej kultury oraz jej upostaciowania w Internecie, po niejakim czasie wyznał, że w szczególności poczta elektroniczna (e–mail) ma także swoją ciemną stronę.Na przykład wracając z podróży czy wakacji, znajduje się w swoim serwerze stosy listów.Samo przejrzenie owych stosów, przyczyniające sporo roboty i powodujące niemało błędów w międzyludzkich stosunkach, czyni z niezbyt szczęśliwego wówczas użytkownika sieci pracownika zaprzęgniętego do kieratu.W szczególności powiada ów dziennikarz to samo, co ja zawsze głosiłem: że mianowicie sieciowa łączność stwarza iluzję, jakoby była zdolna nagle rozmnożyć oraz powiększyć profesjonalną lub prywatną ilość stosunków, jakim można podołać.Otóż to jest nieprawda.Chodzi o to, że pracując z siecią, traci się sporo czasu, a to frustruje, ponieważ dobra współpraca wymaga spokojnej uwagi.3Ekonomiści rozważają i dziwią się, kiedy wreszcie, jeśli kiedykolwiek, ta informacyjna technologia zrewolucjonizuje produkcję.Oczywiście ta łączność może przyśpieszać, poprawiać sprawność w dziedzinach takich jak bankowość, jak realizacja płatności, jak druk, jak zachowywanie w pamięci rozmaitych danych dotyczących projektowania lub wytwarzania.Lecz niemało towarzyszy tym udoskonaleniom minusów.Ledwie opanowałeś zeszłoroczne usprawnienia programów, przybywa nowa wersja.Tym samym wychwalana kultura nieustannego uczenia się obejmuje również moc pouczeń starzejących się raczej szybko.Autor, którego słowa streszczam, powiada, że posługiwał się, podobnie jak ja, głównie maszyną do pisania.Jeżeli opanuje się dobrze pisanie na maszynie, różnica w posługiwaniu się komputerem nie jest przerażająca.Maszyny do pisania nigdy się nie zawieszają.Co się tyczy jakości treściowej artykułów, to Kuttner mówi, że opracowywał właśnie ostatnio artykuł jednego z najświetniejszych amerykańskich kolumnistów (publicystów).Używa on maszyny do pisania.Jego proza wymaga o wiele mniej roboty redakcyjnej od produkcji opartej na edytorach tekstu Lexus–Nexus i Microsoft Word.4Błędem jest sądzić, że wgnieżdżona w technologię informatyczną sprawność zrównuje wartościujące wszystkich użytkowników.Jeżeli będziemy porównywali dwa raczej różne zawody, mianowicie praktykę lekarską oraz nauczanie studentów, okaże się, że opieka sieciowo—komputerowa redukuje doktora do urzędnika, który ma wprawdzie do dyspozycji więcej eksperckiej pamięci, lecz mniej osobistego autorytetu adresowanego do pacjentów.Obecnie większość profesorów amerykańskich szkół średnich pracuje w oparciu o krótkoterminowe kontrakty, mniej natomiast posiada „tenurę”, która jest przecież podstawowym narzędziem akademickiej wolności i suwerenności.W ten sposób odbierana jest ludzka niezawisłość rozmaitych pracowników, aczkolwiek ze znaczną celebrą ogłasza się nadejście technologii informatycznej, jako potęgowania osobniczych umiejętności.Ponadto ten nowy system nie tylko jest swego rodzaju orgią degradacji, lecz przecież nic nie może bardziej odebrać wartości pracy, niż jeśli zostaje się po prostu zastąpionym przez automatyzującą pracę umysłową technologię, czyli traci się wszystko.Ponadto zdewaluowaniu ulegają kontakty międzyludzkie.Jak głosi krytycznie wielu socjologów, aktywność taka, jak na przykład troska o najmłodszych, a także starych jak również chorych, wymaga przede wszystkim czasu ludzkiego.Lecz właśnie te powołania ulegają odczłowieczeniu przez wprowadzane sieciowe automatyzmy.Myszą komputerową nie można ani odżywiać dziecka, ani otoczyć opieką umierającego.5Wszystko to razem, nazwane i nienazwane, dotyczące zaś Microsoftu oraz jego starcia antymonopolowego z rządem, wskazuje, że Microsoft Windows jest właściwie dusicielem naszych człowieczych możliwości.Wielu użytkowników uważa ową technologię za prezentera mocy rynkowej, ale nie za twórcę wyższości technicznej.Dlatego winniśmy być ostrożni i nieufni wobec technologii, które zwężają nasze opcje w imię rzekomego doskonalenia ich, ponieważ zarówno komputery, jak sieci są doskonałe przede wszystkim w ich sprawnej bezmyślności.Jeśli zależy nam na społeczeństwie wzbogacanym osobniczymi możliwościami, powinniśmy zwrócić się do źródeł znacznie starszych aniżeli technologia informatyki.6Za autorem, którego powyżej sparafrazowałem, stoi doświadczenie kraju najdokładniej wprowadzonego w arkana informatyki sieciowej, którego bezludność sieciowej sprawności, jako łączności, już nuży i skłania do pesymistycznej refleksji.Jakkolwiek piszą, także w Polsce, że potężny zastrzyk „sztucznej inteligencji”, „sztucznych mózgów”, już gotuje się do inwazji w nasz świat ludzki, pragnę nie tylko na własną odpowiedzialność zapewnić, że do czysto ludzkich sprawności umysłowych jest nam wciąż jeszcze bardzo daleko.Bomba megabitowa1Tytuł tego rozdziału, zamykającego książkę, wzięty z wydanej w 1964 roku Sumy technologicznej, upływ czasu rozszerzył o w znaczeniu.Podówczas miałem na myśli przede wszystkim wykładniczy wzrost zsumowanych danych nauki, przede wszystkie jej gałęzi ścisłych, więc fizyki, astrofizyki, biologii, geologii, antropologii i tak dalej [ Pobierz całość w formacie PDF ]