[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.FUJARKIEWICZ(ze współczuciem)O! cóż to takiego? Może mógÅ‚bym doradzić coÅ› na razie, bo nie wiem, czy paniomwiadomo, że jestem z zawodu farmaceuta, skoÅ„czony farmaceuta.JANINA(jak wyżej, wstajÄ…c, idzie ku drzwiom, gdzie wyszedÅ‚ WÅ‚adysÅ‚aw, za niÄ… Kamila).Na razie potrzebujÄ™ przede wszystkim spokoju, dlatego pan daruje, że go nie bÄ™dzie-my zatrzymywać dÅ‚użej.FUJARKIEWICZ(wstaje, na stronie)MusiaÅ‚em przetrzymać pierwszÄ… wizytÄ™ poza czas oznaczony przepisami towarzyski-mi i dajÄ… mi to delikatnie do poznania.(Patrzy na zegarek, z przestrachem) Rzeczywi-Å›cie, o caÅ‚e półtory minuty.(GÅ‚oÅ›no)Mam honor pożegnać panie.JANINA%7Å‚egnamy pana.FUJARKIEWICZ(wracajÄ…c siÄ™ od drzwi)A gdyby kto przypadkiem zgÅ‚osiÅ‚ siÄ™ z moimi kaloszami albo kapeluszem.KAMILANie omieszkamy uwiadomić pana.(Na stronie) A to nudziarz!FUJARKIEWICZ(wracajÄ…c siÄ™)Hotel Krakowski, numer szesnasty, oto mój bilet.Polecam siÄ™ pamiÄ™ci paÅ„ (wychodzigÅ‚Ä™biÄ…).KAMILANareszcie!JANINA(niespokojnie)Co on tak dÅ‚ugo robi? Dlaczego nie wychodzi?KAMILACzekaj, zobaczÄ™ (zaglÄ…da przez dziurkÄ™).JANINA(niespokojnie)I cóż?101KAMILARozmawia z wujaszkiem.JANINAPewnie mu wszystko opowiada.KAMILATeraz coÅ› wyjÄ™li ze szkatuÅ‚ki.JANINACo takiego?KAMILAZaraz, bo mi zasÅ‚onili plecami.Mnie siÄ™ zdaje, że pistolety.JANINA(z rozpaczÄ…, chodzÄ…c po pokoju)Pistolety! pojedynek! Boże! PrzewidywaÅ‚am to.(Ze stanowczoÅ›ciÄ…) Nie, ja nie mogÄ™pozwolić na to, nie pozwolÄ™ nigdy, nigdy! RzucÄ™ mu siÄ™ do nóg, bÄ™dÄ™ bÅ‚agać, prosić.(Do Kamili) Puść mnie!KAMILA(zatrzymujÄ…c jÄ…)IdÄ… tutaj!SCENA ÓSMAKAMILA, JANINA, WAADYSAAW, TELESFOR, potemADOLF, w koÅ„cu FRANCISZEK.JANINA(odsuwa KamilÄ™, chcÄ…cÄ… jÄ… zatrzymać, biegnie do WÅ‚adyslawa - chwytajÄ…c go za rÄ™ce,mówi żywo, bÅ‚agalnie)WÅ‚adysÅ‚awie! ja nie pozwolÄ™ nigdy na ten pojedynek!TELESFORMasz tobie, już siÄ™ dowiedziaÅ‚y!JANINA(jak wyżej)Ty nie możesz, ty nie powinieneÅ› siÄ™ bić!WAADYSAAW(zdziwiony)Ależ ja przecie wcale bić siÄ™ nie myÅ›lÄ™, to wuj.JANINAWuj? nie ty? Ach, oddycham! (rzuca mu siÄ™ na piersi).102KAMILAAle i wujaszkowi bić siÄ™ nie damy.TELESFORCoooo?KAMILAA rozumie siÄ™, bo czy to warto o takie gÅ‚upstwo? Ze tam jakiÅ› smarkacz Å›miaÅ‚.TELESFORPatrzcie paÅ„stwo, i to nawet wiedzÄ…, a że też przed tymi kobietami nic siÄ™ ukryć niemoże.KAMILANo, czyż nie mam sÅ‚usznoÅ›ci? powiedz sam, wujaszek.TELESFORA to nie wtrÄ…caj nosa, gdzieÅ› nie daÅ‚a grosza, rozumiesz? Smarkacz nie smarkacz, sko-ro wyzwaÅ‚, to stanąć jest moim obowiÄ…zkiem.ADOLF(który wchodzÄ…c, sÅ‚yszaÅ‚ ostatnie sÅ‚owa)Kochany wuju! nie ma potrzeby.TELESFORA to dlaczego?ADOLFBo sprawa już zaÅ‚atwiona.WAADYSAAWWiÄ™c już po pojedynku?KAMILA(przestraszona)Jak to, pan siÄ™ pojedynkowaÅ‚eÅ›? (Biegnie ku niemu) Może pan jesteÅ› ranny?ADOLF (caÅ‚ujÄ…c jÄ… w rÄ™kÄ… z uÅ›miechem)Nawet nie draÅ›niÄ™ty, bo przeciwnik stchórzyÅ‚.WAADYSAAWSpodziewaÅ‚em siÄ™ tego.ADOLFZ poczÄ…tku stawiaÅ‚ siÄ™ kawaler bardzo ostro i udawaÅ‚ bohatera, bo ufaÅ‚ zapewnieniuswoich sekundantów, że pistolety bÄ™dÄ… nabite prochowymi kulami.TELESFORA to szubrawcy!ADOLFAle moi nie zgodzili siÄ™ na to i zażądali pojedynku na serio.Wtedy dopiero paniczowizrzedÅ‚a mina, zlÄ…kÅ‚ siÄ™ i zaczÄ…Å‚ prosić o przebaczenie.103WAADYSAAWNo i, rozumie siÄ™, zgodziÅ‚eÅ› siÄ™ na to?ADOLFPod warunkiem, że przyjdzie tu i wobec Å›wiadków przeprosi wuja i nas wszystkich.TELESFORA niech go tam kule bijÄ… z jego przeprosinami!JANINAJa go nie chcÄ™ wiÄ™cej na oczy widzieć.WAADYSAAWAni ja.TELESFOR(stajÄ…c z minÄ… poważnÄ… przed Adolfem)Wszystko to bardzo piÄ™knie, bardzo Å‚adnie, ale powiedz no mi, paniczu, jakim prawemmieszaÅ‚eÅ› siÄ™ w nie swoje interesa, skoro ten chÅ‚ystek chciaÅ‚ siÄ™ ze mnÄ… bić?KAMILAPrzecież wujaszek powinien być kontent, że pan Adolf taki dobry.TELESFORTy maÅ‚a bÄ…dz cicho, ja do ciebie niie gadam.(Do Adolfa) Któż to aspanu dawaÅ‚ pleni-potencjÄ™ wystÄ™pować w moim imieniu?ADOLFToteż ja nie wystÄ™powaÅ‚em wyÅ‚Ä…cznie w imieniu wuja, tylko w obronie honoru domu,który mnie równie, jak wuja, obchodzi.KAMILAA widzi wuj.(Do Adolfa) Doskonale pan powiedziaÅ‚eÅ›.TELESFOR(spuszczajÄ…c z tonu)No, i gadajże z takim filozofem.ZamknÄ…Å‚ mi gÄ™bÄ™ jednym sÅ‚owem.KAMILA(biorÄ…c Adolfa za rÄ™ce)Ach, panie Adolfie, jaki pan jesteÅ› dobry, jaki uczciwy, jaki zacny.Nie wiem dopraw-dy, jak panu podziÄ™kować za to, co dla nas zrobiÅ‚eÅ›.TELESFORNo, pocaÅ‚uj go, pocaÅ‚uj, bo widzÄ™ już, że masz ochotÄ™.ADOLF(przyciÄ…gajÄ…c jÄ… ku sobie)Panno Kamilo, sÅ‚yszy pani, co wujaszek mówi? No?KAMILA(chowajÄ…c twarz)Kiedy wujaszek siÄ™ patrzy.104TELESFORNo, no, nie patrzÄ™, nie patrzÄ™, caÅ‚ujcie siÄ™, caÅ‚ujcie.(Adolf caÅ‚uje KamilÄ™ zażenowanÄ…)JANINA(stojÄ…c z drugiej strony Telesfora)WÅ‚adziu kochany, wiÄ™c nie gniewasz siÄ™ na mnie?WAADYSAAWJa na ciebie? Ależ moja droga (caÅ‚uje jÄ…).TELESFORTeraz ci znowu, masz tobie! a to wziÄ™li na caÅ‚owanie; tylko ja jeden nieborak jak syn-gelton miÄ™dzy nimi.KAMILA(przybiega i caÅ‚uje go)%7Å‚eby wujaszkowi zazdrość nie byÅ‚a.TELESFORNo, tak to co innego.(SÅ‚ychać dzwonienie za scenÄ…)WAADYSAAWPewnie znowu jaka wizyta.JANINA(prÄ™dko)Ja już nie chcÄ™ żadnych wizyt.(Do wchodzÄ…cego z lewej Franciszka) Idz, powiedz,Franciszku, że nas nie ma w domu.(Franciszek wychodzi Å›rodkowymi).Nam tu takdobrze samym, nieprawda? (mówi do WÅ‚adysÅ‚awa).KAMILA (trzymajÄ…c Adolfa)O! bardzo dobrze [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.FUJARKIEWICZ(ze współczuciem)O! cóż to takiego? Może mógÅ‚bym doradzić coÅ› na razie, bo nie wiem, czy paniomwiadomo, że jestem z zawodu farmaceuta, skoÅ„czony farmaceuta.JANINA(jak wyżej, wstajÄ…c, idzie ku drzwiom, gdzie wyszedÅ‚ WÅ‚adysÅ‚aw, za niÄ… Kamila).Na razie potrzebujÄ™ przede wszystkim spokoju, dlatego pan daruje, że go nie bÄ™dzie-my zatrzymywać dÅ‚użej.FUJARKIEWICZ(wstaje, na stronie)MusiaÅ‚em przetrzymać pierwszÄ… wizytÄ™ poza czas oznaczony przepisami towarzyski-mi i dajÄ… mi to delikatnie do poznania.(Patrzy na zegarek, z przestrachem) Rzeczywi-Å›cie, o caÅ‚e półtory minuty.(GÅ‚oÅ›no)Mam honor pożegnać panie.JANINA%7Å‚egnamy pana.FUJARKIEWICZ(wracajÄ…c siÄ™ od drzwi)A gdyby kto przypadkiem zgÅ‚osiÅ‚ siÄ™ z moimi kaloszami albo kapeluszem.KAMILANie omieszkamy uwiadomić pana.(Na stronie) A to nudziarz!FUJARKIEWICZ(wracajÄ…c siÄ™)Hotel Krakowski, numer szesnasty, oto mój bilet.Polecam siÄ™ pamiÄ™ci paÅ„ (wychodzigÅ‚Ä™biÄ…).KAMILANareszcie!JANINA(niespokojnie)Co on tak dÅ‚ugo robi? Dlaczego nie wychodzi?KAMILACzekaj, zobaczÄ™ (zaglÄ…da przez dziurkÄ™).JANINA(niespokojnie)I cóż?101KAMILARozmawia z wujaszkiem.JANINAPewnie mu wszystko opowiada.KAMILATeraz coÅ› wyjÄ™li ze szkatuÅ‚ki.JANINACo takiego?KAMILAZaraz, bo mi zasÅ‚onili plecami.Mnie siÄ™ zdaje, że pistolety.JANINA(z rozpaczÄ…, chodzÄ…c po pokoju)Pistolety! pojedynek! Boże! PrzewidywaÅ‚am to.(Ze stanowczoÅ›ciÄ…) Nie, ja nie mogÄ™pozwolić na to, nie pozwolÄ™ nigdy, nigdy! RzucÄ™ mu siÄ™ do nóg, bÄ™dÄ™ bÅ‚agać, prosić.(Do Kamili) Puść mnie!KAMILA(zatrzymujÄ…c jÄ…)IdÄ… tutaj!SCENA ÓSMAKAMILA, JANINA, WAADYSAAW, TELESFOR, potemADOLF, w koÅ„cu FRANCISZEK.JANINA(odsuwa KamilÄ™, chcÄ…cÄ… jÄ… zatrzymać, biegnie do WÅ‚adyslawa - chwytajÄ…c go za rÄ™ce,mówi żywo, bÅ‚agalnie)WÅ‚adysÅ‚awie! ja nie pozwolÄ™ nigdy na ten pojedynek!TELESFORMasz tobie, już siÄ™ dowiedziaÅ‚y!JANINA(jak wyżej)Ty nie możesz, ty nie powinieneÅ› siÄ™ bić!WAADYSAAW(zdziwiony)Ależ ja przecie wcale bić siÄ™ nie myÅ›lÄ™, to wuj.JANINAWuj? nie ty? Ach, oddycham! (rzuca mu siÄ™ na piersi).102KAMILAAle i wujaszkowi bić siÄ™ nie damy.TELESFORCoooo?KAMILAA rozumie siÄ™, bo czy to warto o takie gÅ‚upstwo? Ze tam jakiÅ› smarkacz Å›miaÅ‚.TELESFORPatrzcie paÅ„stwo, i to nawet wiedzÄ…, a że też przed tymi kobietami nic siÄ™ ukryć niemoże.KAMILANo, czyż nie mam sÅ‚usznoÅ›ci? powiedz sam, wujaszek.TELESFORA to nie wtrÄ…caj nosa, gdzieÅ› nie daÅ‚a grosza, rozumiesz? Smarkacz nie smarkacz, sko-ro wyzwaÅ‚, to stanąć jest moim obowiÄ…zkiem.ADOLF(który wchodzÄ…c, sÅ‚yszaÅ‚ ostatnie sÅ‚owa)Kochany wuju! nie ma potrzeby.TELESFORA to dlaczego?ADOLFBo sprawa już zaÅ‚atwiona.WAADYSAAWWiÄ™c już po pojedynku?KAMILA(przestraszona)Jak to, pan siÄ™ pojedynkowaÅ‚eÅ›? (Biegnie ku niemu) Może pan jesteÅ› ranny?ADOLF (caÅ‚ujÄ…c jÄ… w rÄ™kÄ… z uÅ›miechem)Nawet nie draÅ›niÄ™ty, bo przeciwnik stchórzyÅ‚.WAADYSAAWSpodziewaÅ‚em siÄ™ tego.ADOLFZ poczÄ…tku stawiaÅ‚ siÄ™ kawaler bardzo ostro i udawaÅ‚ bohatera, bo ufaÅ‚ zapewnieniuswoich sekundantów, że pistolety bÄ™dÄ… nabite prochowymi kulami.TELESFORA to szubrawcy!ADOLFAle moi nie zgodzili siÄ™ na to i zażądali pojedynku na serio.Wtedy dopiero paniczowizrzedÅ‚a mina, zlÄ…kÅ‚ siÄ™ i zaczÄ…Å‚ prosić o przebaczenie.103WAADYSAAWNo i, rozumie siÄ™, zgodziÅ‚eÅ› siÄ™ na to?ADOLFPod warunkiem, że przyjdzie tu i wobec Å›wiadków przeprosi wuja i nas wszystkich.TELESFORA niech go tam kule bijÄ… z jego przeprosinami!JANINAJa go nie chcÄ™ wiÄ™cej na oczy widzieć.WAADYSAAWAni ja.TELESFOR(stajÄ…c z minÄ… poważnÄ… przed Adolfem)Wszystko to bardzo piÄ™knie, bardzo Å‚adnie, ale powiedz no mi, paniczu, jakim prawemmieszaÅ‚eÅ› siÄ™ w nie swoje interesa, skoro ten chÅ‚ystek chciaÅ‚ siÄ™ ze mnÄ… bić?KAMILAPrzecież wujaszek powinien być kontent, że pan Adolf taki dobry.TELESFORTy maÅ‚a bÄ…dz cicho, ja do ciebie niie gadam.(Do Adolfa) Któż to aspanu dawaÅ‚ pleni-potencjÄ™ wystÄ™pować w moim imieniu?ADOLFToteż ja nie wystÄ™powaÅ‚em wyÅ‚Ä…cznie w imieniu wuja, tylko w obronie honoru domu,który mnie równie, jak wuja, obchodzi.KAMILAA widzi wuj.(Do Adolfa) Doskonale pan powiedziaÅ‚eÅ›.TELESFOR(spuszczajÄ…c z tonu)No, i gadajże z takim filozofem.ZamknÄ…Å‚ mi gÄ™bÄ™ jednym sÅ‚owem.KAMILA(biorÄ…c Adolfa za rÄ™ce)Ach, panie Adolfie, jaki pan jesteÅ› dobry, jaki uczciwy, jaki zacny.Nie wiem dopraw-dy, jak panu podziÄ™kować za to, co dla nas zrobiÅ‚eÅ›.TELESFORNo, pocaÅ‚uj go, pocaÅ‚uj, bo widzÄ™ już, że masz ochotÄ™.ADOLF(przyciÄ…gajÄ…c jÄ… ku sobie)Panno Kamilo, sÅ‚yszy pani, co wujaszek mówi? No?KAMILA(chowajÄ…c twarz)Kiedy wujaszek siÄ™ patrzy.104TELESFORNo, no, nie patrzÄ™, nie patrzÄ™, caÅ‚ujcie siÄ™, caÅ‚ujcie.(Adolf caÅ‚uje KamilÄ™ zażenowanÄ…)JANINA(stojÄ…c z drugiej strony Telesfora)WÅ‚adziu kochany, wiÄ™c nie gniewasz siÄ™ na mnie?WAADYSAAWJa na ciebie? Ależ moja droga (caÅ‚uje jÄ…).TELESFORTeraz ci znowu, masz tobie! a to wziÄ™li na caÅ‚owanie; tylko ja jeden nieborak jak syn-gelton miÄ™dzy nimi.KAMILA(przybiega i caÅ‚uje go)%7Å‚eby wujaszkowi zazdrość nie byÅ‚a.TELESFORNo, tak to co innego.(SÅ‚ychać dzwonienie za scenÄ…)WAADYSAAWPewnie znowu jaka wizyta.JANINA(prÄ™dko)Ja już nie chcÄ™ żadnych wizyt.(Do wchodzÄ…cego z lewej Franciszka) Idz, powiedz,Franciszku, że nas nie ma w domu.(Franciszek wychodzi Å›rodkowymi).Nam tu takdobrze samym, nieprawda? (mówi do WÅ‚adysÅ‚awa).KAMILA (trzymajÄ…c Adolfa)O! bardzo dobrze [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]