[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Możesz zostać?(Cóż zastanawiał się Sanders z oczyma utkwionymi wpuste miejsce, które kiedyś zajmował wspomniany już album nie jestem policjantem.To nie mój interes.Ale tak bym chciał,żeby ten album leżał na swoim miejscu.) Czy słyszałeś, co powiedziałam? Naturalnie z trudem oderwał myśli od dręczącego goproblemu. Z przyjemnością zostanę, jeżeli pani Constablenie ma nic przeciwko temu.Przydałoby się, żeby ktoś się niązaopiekował jeszcze przez jedną noc.Wcale nie jest w takdobrym stanie, jak jej się wydaje.Mina przymrużyła oczy i nagle twarz jej złagodził uśmiechpełen wielkiego czaru.Rzuciła ręcznik, podbiegła kilka krokówi impulsywnie położyła dłoń na ramieniu Vicky. Cokolwiek się stanie powiedziała dzięki za wszystko.Byliście oboje bardzo dobrzy dla mnie.Vicky, po prostu niewiem, co bym zrobiła bez ciebie.Przyrządzałaś posiłki! I nawetzmywałaś naczynia! Straszna praca mruknęła Vicky. Zabójcza.Wy-kończyła mnie zupełnie.A jak, do licha, dajesz sobie radę wswoich podróżach do zabitych deskami miejsc, gdzie nikogo niemożna znalezć do zmywania naczyń? Och, płacę komuś, żeby to robił odparła wymijającoMina. Oszczędzam w ten sposób czas i unikam kłopotów.Ton jej głosu zmienił się wyraznie. Ale nie martw się o mnie,moja droga.Wszystko będzie dobrze, naprawdę.Ja.czekamna ten wieczór.To jest, jeżeli uda mi się przekonać tę ropuchęPennika, żeby również został. Pennika? Tak. Ale ja myślałam. Chcę pomówić z sir Henry Merrivale'em ciągnęła dalejMina. Wtedy zobaczymy.to, co zobaczymy.A teraz, moidrodzy, wynoście się stąd oboje i dajcie mi się ubrać.O tak!Wypchnęła ich gwałtownie z pokoju jak człowiek znajdującysię na granicy załamania nerwowego i z trzaskiem zamknęładrzwi.Sanders nie zmartwił się tym.Były pewne rzeczy, którechciał powiedzieć Vicky; zdawał sobie przy tym sprawę, jaktrudno mu będzie je wyrazić.Cały hall, poza długą linią dających nikłe, kolorowe światłowitraży okiennych, tonął w.głębokim półmroku.Wydawało się,że ta barwna ściana sięga wyżej niż w rzeczywistości,sprawiając wrażenie ciepłego w.tonacji wnętrza kalejdoskopu. Modlą się święci z kolorowej mgiełki 4 zacytował Sandersw myśli, kiedy obok Vicky schodził po wyłożonych grubymdywanem schodach.To, co chciał jej powiedzieć, nadal niemogło mu przejść przez usta.A tymczasem Vicky mówiła: Nie można z nią szczerze mówić.Na tym polega całykłopot.Albo zamyka się w sobie i trudno dowiedzieć się, conaprawdę myśli. Kto? Mina, oczywiście! Albo staje się wprost teatralniewymowna.Może prawda leży po obu stronach, ale tak bympragnęła wiedzieć, co się tutaj w rzeczywistości działo! Vicky! Tak? Dlaczego nie powiedziałaś mi prawdy, że Pennik był wpiątek wieczorem w twoim pokoju?Oboje zatrzymali się raptownie.Z hallu dobiegało tykanieantycznego zegara.Doktor obawiał się, że ich rozmowę mogąusłyszeć w salonie. Chodz tutaj powiedział i pociągnął ją4 John Keats: Wigilia świętej Agnieszki , tłum.Zofia Kierszys.(J.Keats Poezje wybrane , PIW, 1962).za sobą kilka stopni wyżej.Nie opierała się; jej ramię poddałosię bezwolnie silnemu naciskowi palców Sandersa. Dlaczego uważasz, że nie powiedziałam ci prawdy? zapytała spokojnie. Larry widział Pennika, kiedy wychodził z twojego pokoju,zanim jeszcze złożyłaś mi przez okno niespodziewaną wizytę.Nic w tym, oczywiście, nie ma złego, ale powiedział policji idlatego właśnie chcą z tobą porozmawiać.Zrozum, oni musząwiedzieć, co ciebie przeraziło.On był w twoim pokoju, prawda? Tak przyznała Vicky. Był w moim pokoju.ROZDZIAA X To dlaczego nie powiedziałaś mi o tym?Tym razem szukała ucieczki przybierając pozę afektowanejkapryśnicy; i mimo ze grała bez zarzutu, stworzona przez niąpostać nie pasowała do sytuacji.Sanders wyczuł tonatychmiast.Po złożeniu kurtuazyjnego dworskiego ukłonuusiadła na schodach i objąwszy rękami kolana spojrzała naniego.Z jej twarzy pogrążonej w półmroku kolorowych witrażytrudno było coś odczytać; mogła wyrażać wszystko i nic. A dlaczego miałam powiedzieć o tym czcigodnemu panu? dopytywała się Vicky kiwając głową. Daj spokój. Najprawdopodobniej są sprawy, o których nigdy się nieśniło niewinnym młodzieńcom. Najprawdopodobniej.Ale jeżeli nie powiesz tego niewinniemyślącej policji, nie chciałbym być w twojej skórze.Zrozum towreszcie. Grozisz mi? Słuchaj, Vicky. powiedział, siadając obok niej naschodach zachowujesz się jak bohaterka sensacyjnejpowieści.Godność, dyskrecja i temu podobne rzeczy, awszystko po to, aby ukryć jakąś błahostkę, której nie manajmniejszego powodu ukrywać.Policja interesuje sięPennikiem, chcą wiedzieć, gdzie był i co robił.Ja się tyminteresuję z innych powodów.Co ci zrobił Pennik, że byłaś takaprzerażona? Jak myślisz? [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Możesz zostać?(Cóż zastanawiał się Sanders z oczyma utkwionymi wpuste miejsce, które kiedyś zajmował wspomniany już album nie jestem policjantem.To nie mój interes.Ale tak bym chciał,żeby ten album leżał na swoim miejscu.) Czy słyszałeś, co powiedziałam? Naturalnie z trudem oderwał myśli od dręczącego goproblemu. Z przyjemnością zostanę, jeżeli pani Constablenie ma nic przeciwko temu.Przydałoby się, żeby ktoś się niązaopiekował jeszcze przez jedną noc.Wcale nie jest w takdobrym stanie, jak jej się wydaje.Mina przymrużyła oczy i nagle twarz jej złagodził uśmiechpełen wielkiego czaru.Rzuciła ręcznik, podbiegła kilka krokówi impulsywnie położyła dłoń na ramieniu Vicky. Cokolwiek się stanie powiedziała dzięki za wszystko.Byliście oboje bardzo dobrzy dla mnie.Vicky, po prostu niewiem, co bym zrobiła bez ciebie.Przyrządzałaś posiłki! I nawetzmywałaś naczynia! Straszna praca mruknęła Vicky. Zabójcza.Wy-kończyła mnie zupełnie.A jak, do licha, dajesz sobie radę wswoich podróżach do zabitych deskami miejsc, gdzie nikogo niemożna znalezć do zmywania naczyń? Och, płacę komuś, żeby to robił odparła wymijającoMina. Oszczędzam w ten sposób czas i unikam kłopotów.Ton jej głosu zmienił się wyraznie. Ale nie martw się o mnie,moja droga.Wszystko będzie dobrze, naprawdę.Ja.czekamna ten wieczór.To jest, jeżeli uda mi się przekonać tę ropuchęPennika, żeby również został. Pennika? Tak. Ale ja myślałam. Chcę pomówić z sir Henry Merrivale'em ciągnęła dalejMina. Wtedy zobaczymy.to, co zobaczymy.A teraz, moidrodzy, wynoście się stąd oboje i dajcie mi się ubrać.O tak!Wypchnęła ich gwałtownie z pokoju jak człowiek znajdującysię na granicy załamania nerwowego i z trzaskiem zamknęładrzwi.Sanders nie zmartwił się tym.Były pewne rzeczy, którechciał powiedzieć Vicky; zdawał sobie przy tym sprawę, jaktrudno mu będzie je wyrazić.Cały hall, poza długą linią dających nikłe, kolorowe światłowitraży okiennych, tonął w.głębokim półmroku.Wydawało się,że ta barwna ściana sięga wyżej niż w rzeczywistości,sprawiając wrażenie ciepłego w.tonacji wnętrza kalejdoskopu. Modlą się święci z kolorowej mgiełki 4 zacytował Sandersw myśli, kiedy obok Vicky schodził po wyłożonych grubymdywanem schodach.To, co chciał jej powiedzieć, nadal niemogło mu przejść przez usta.A tymczasem Vicky mówiła: Nie można z nią szczerze mówić.Na tym polega całykłopot.Albo zamyka się w sobie i trudno dowiedzieć się, conaprawdę myśli. Kto? Mina, oczywiście! Albo staje się wprost teatralniewymowna.Może prawda leży po obu stronach, ale tak bympragnęła wiedzieć, co się tutaj w rzeczywistości działo! Vicky! Tak? Dlaczego nie powiedziałaś mi prawdy, że Pennik był wpiątek wieczorem w twoim pokoju?Oboje zatrzymali się raptownie.Z hallu dobiegało tykanieantycznego zegara.Doktor obawiał się, że ich rozmowę mogąusłyszeć w salonie. Chodz tutaj powiedział i pociągnął ją4 John Keats: Wigilia świętej Agnieszki , tłum.Zofia Kierszys.(J.Keats Poezje wybrane , PIW, 1962).za sobą kilka stopni wyżej.Nie opierała się; jej ramię poddałosię bezwolnie silnemu naciskowi palców Sandersa. Dlaczego uważasz, że nie powiedziałam ci prawdy? zapytała spokojnie. Larry widział Pennika, kiedy wychodził z twojego pokoju,zanim jeszcze złożyłaś mi przez okno niespodziewaną wizytę.Nic w tym, oczywiście, nie ma złego, ale powiedział policji idlatego właśnie chcą z tobą porozmawiać.Zrozum, oni musząwiedzieć, co ciebie przeraziło.On był w twoim pokoju, prawda? Tak przyznała Vicky. Był w moim pokoju.ROZDZIAA X To dlaczego nie powiedziałaś mi o tym?Tym razem szukała ucieczki przybierając pozę afektowanejkapryśnicy; i mimo ze grała bez zarzutu, stworzona przez niąpostać nie pasowała do sytuacji.Sanders wyczuł tonatychmiast.Po złożeniu kurtuazyjnego dworskiego ukłonuusiadła na schodach i objąwszy rękami kolana spojrzała naniego.Z jej twarzy pogrążonej w półmroku kolorowych witrażytrudno było coś odczytać; mogła wyrażać wszystko i nic. A dlaczego miałam powiedzieć o tym czcigodnemu panu? dopytywała się Vicky kiwając głową. Daj spokój. Najprawdopodobniej są sprawy, o których nigdy się nieśniło niewinnym młodzieńcom. Najprawdopodobniej.Ale jeżeli nie powiesz tego niewinniemyślącej policji, nie chciałbym być w twojej skórze.Zrozum towreszcie. Grozisz mi? Słuchaj, Vicky. powiedział, siadając obok niej naschodach zachowujesz się jak bohaterka sensacyjnejpowieści.Godność, dyskrecja i temu podobne rzeczy, awszystko po to, aby ukryć jakąś błahostkę, której nie manajmniejszego powodu ukrywać.Policja interesuje sięPennikiem, chcą wiedzieć, gdzie był i co robił.Ja się tyminteresuję z innych powodów.Co ci zrobił Pennik, że byłaś takaprzerażona? Jak myślisz? [ Pobierz całość w formacie PDF ]