[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdyby chcieli nas zmiażdżyć, dwadzieścia razy by już to zrobili!Nie mają do nas żadnej sprawy! A my możemy tu chodzić całe wieki!. No to co, do góry?  zapytał Dorin. Nie, dlaczego. wzruszył ramionami Malec. Ja tam, gdzie wszy-scy.Nikt nie sprzeczał się z Malcem, ale nie dlatego, że nie było argumentówprzeciwnych  nikt nie potrafił udowodnić, że nie ma racji, a on nie potrafiłpoprzeć dowodami swej teorii; dlatego tylko odpoczęli i ruszyli dalej.290 Ich wędrówka po Podmoriańskich Szlakach trwała jeszcze trzy pełne dni.Ta-jemniczy korytarz doprowadził ich do niewielkiej sali  wytworu starego ognia,i tutaj właśnie na własne oczy zobaczyli Płomienne Oko.Z powodu potwornegożaru nie można było podejść blisko, ale widzieli  zapewne jako jedyni ze Zmier-telnych  misterium narodzin Ognistego Czerwia w bulgoczącym purpurowymkotle, gdzie wrzała roztopiona skała.Boleśnie cięło w oczy światło emitowaneprzez Oko Gór i Folko przypomniał sobie ostatnie słowa listu:  Wystrzegaj sięPłomiennego Oka.Zrejterowali.Zostawiając znaki na ścianach, ruszyli prowadzącym pod górę i na zachód ko-rytarzem.Był to naturalny jaskiniowy korytarz, kiedyś wydrążony w skale przezcierpliwą wodę.Stanowił trudniejszy szlak niż wytopiona sztolnia.Drużyna na-potkała znowu zarośla żywych czarnych porostów, przebili się przez nie z dużymtrudem, mimo sztyletu hobbita niektóre z głodnych macek postanowiły wypróbo-wać trwałość mithrilowego rynsztunku potomków Durina; Wjarda uratowały tyl-ko kunszt i broń Malca.Zetknęli się również z olbrzymim Ognistym Czerwiem,przed którym musieli uciekać co sił w nogach, a potem, gdy zeszli niżej i usły-szeli plusk płynącej gdzieś w pobliżu wody, w ciemnych przejściach obok brzeguMoriańskiego Rowu  a dotarli i do niego  Dorin zauważył słabo świecącygrzbiet Strażnika Głębi w nieprzeniknionej wodzie; Folko uraczył potwora strza-łą, po czym ten zniknął natychmiast w ciemnościach.Gandalf mówił o Rowie, żejego dno znajduje się poza światem i wiedzą, a oni zrozumieli, dlaczego wielkimag nie chciał zaćmiewać blasku dnia opisem tego, co przeżył w tunelach.Nieudało im się, mimo że próbowali, przedostać na zachód od Rowu.Z potwornymhałasem runęło sklepienie i ściana przed nimi, a w wyłomie pojawiło się coś, cow pierwszej chwili przypominało Ognistego Czerwia, ale natychmiast zrozumieli,że to nie jest Czerw: ciemnopurpurowy płomień rozjaśnił skały, rozżarzona gru-da przepłynęła od jednej ściany do drugiej, rozległo się syczenie i coś zniknęłow jednym z odgałęzień.Krasnoludy długo zwlekały z opuszczeniem kryjówek.Kolejny raz pomaszerowali ku górze i w końcu natknęli się na jeszcze jedenwytopiony tunel; ucieszyli się z tego odkrycia, jakby to był Główny Szlak Morii.Prowadził ze wschodu na zachód; jak i w pierwszym, z zachodu dochodził żar:suche i gorące powietrze.Pozostawiwszy za sobą zagadki Podmoriańskich Szla-ków  coś podpowiadało krasnoludom, że nie tam kryje się wyjaśnienie zagadek ruszyli śliskim tunelem na zachód.Wszystko się powtarzało.Znowu musieli walczyć ze sobą przy każdym ruchu;z popękanych warg sączyła się krew, a w twarze bił gorący wiatr.Trafiały im sięrozgałęzienia, ale wszystkie tajemnicze tunele prowadziły w jednym kierunku na zachód, choć odrobinę odchylały się na północ. Jak czerwie do przynęty, wszystko się kieruje w jedną stronę  zauważyłDorin ponuro po powrocie ze zwiadu, i jego słowa zapadły w pamięć hobbita.291  Koniec!  ogłosił Torin po sprawdzeniu manierek z wodą. Dalej niemożemy iść, trzeba wracać! Poczekaj  powstrzymał go niespodziewanie Hornborin. Jakoś tak czu-ję.mila czy dwie nie zmienią niczego, idzmy jeszcze kawałek.Folko, który ani na chwilę nie zapomniał swojego widzenia w Sali Zamkowej,zaniepokoił się.W sercu hobbita napięła się niewidzialna struna, bowiem obok,blisko ich grupy, zalegało coś, co swoją mocą zmiatało moc starych magów i mocelfickich wojowników.Niechętnie, ociągając się, krasnoludy zarzuciły worki na plecy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl