[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To już i komornika zemdliło, a jeden stójkowy przeżegnał się. Kark skręci.- mówią baby.- Jezus Maria! ratuj duszę jego.Maruszewicz, jako człowiek nerwowy, uciekł do pani Krzeszow-skiej, a tymczasem krzesełko z Patkiewiczem zatrzymuje się nawysokości drugiego piętra, przy oknie baronowej. Skończcież, panowie, z tymi żartami! - woła komornik do dwukolegów Patkiewicza, którzy go spuszczali. Ale ba! kiedy nam się sznur zerwał. - mówią tamci. Ratuj się, Patkiewicz! - woła z góry Maleski.Na dziedzińcu awantura.Baby (ile, że niejedna mocno intere-sowała się zdrowiem Patkiewicza) zaczynają wrzeszczeć, stójkowi733Bolesław Prusosłupieli, a komornik zupełnie stracił głowę. Stań pan na gzymsie!.Bij w okno. - woła do Patkiewicza.Memu Patkiewiczowi nie trzeba było dwa razy powtarzać.Za-czyna tedy pukać do okna baronowej tak, że sam Maruszewicz nietylko mu otworzył lufcik, ale jeszcze własnoręcznie wciągnął chłopado pokoju.Nawet baronowa przybiegła zatrwożona i mówi do Patkiewicza: Boże miłosierny! potrzebne też to panu takie figle Inaczej nie miałbym przyjemności pożegnać szanownej pani- odpowiada Patkiewicz i słyszę, pokazał jej takiego nieboszczyka,że baba runęła na wznak na podłogę wołając: Nie ma mnie kto bronić!.Nie ma już mężczyzn!.Mężczy-zny!.Mężczyzny!.Krzyczała tak głośno, że ją było słychać na całym dziedzińcu,i nawet komornik bardzo opacznie wytłomaczył sobie jej wołania,bo powiedział do stójkowych : Ot, w jaką chorobę wpadła biedna kobieta!.Trudno, już zedwa lata jest w separacji z mężem.Patkiewicz, jako medyk, pomacawszy puls baronowej, kazał jejzadać waleriany i najspokojniej wyszedł.A tymczasem w ich loka-lu ślusarz wziął się do odbijania angielskiego zatrzasku.Kiedy jużskończył swoją czynność i dobrze drzwi pokaleczył, Maleski nagleprzypomniał sobie, że oba klucze: od zamku i od zatrzasku - ma wkieszeni.Ledwie baronowa.doszła do przytomności, zaraz ów adwokatpoczął ją namawiać, ażeby wytoczyła proces i Patkiewiczowi, i Ma-leskiemu.Ale baba jest już tak zrażona do procesów, że tylko zwy-myślała swego doradcę i przysięgła, iż od tej pory żadnemu studen-towi nie wynajmie lokalu, choćby na wieki miał stać pustkami.Potem, jak mi mówiono, z wielkim płaczem zaczęła namawiaćMaruszewicza, ażeby on nakłonił barona do przeproszenia jej i dosprowadzenia się do niej.734LALKA Ja wiem - szlochała - że on już nie ma ani grosza, że za miesz-kanic nie płaci i nawet ze swoim lokajem jada na kredyt.Mimo to;wszystko mu zapomnę i popłacę długi, byle nawrócił się i sprowa-dził do domu.Bez mężczyzny nie mogę rządzić takim domem.umrę tu w ciągu roku.W tym widzę karę boską - zakończył Wirski odmuchując cygaro.- A narzędziem tej kary będzie baron.- A druga historia? - spytałem.- Druga jest krótsza, ale za to ciekawsza.Wyobraz pan sobie,że baronowa, baronowa Krzeszowska, złożyła wczoraj wizytę paniStawskiej.Oj! do licha.- szepnąłem.- To zły znak.- Wcale nie - rzekł Wirski.- Baronowa przyszła do pani Staw-skiej, spłakała się, dostała spazmów i prosiła obie damy prawie naklęczkach, ażeby jej zapomniały ów proces o lalkę, bo inaczej niebędzie mieć spokoju do końca życia.- I one obiecały zapomnieć?- Nie tylko obiecały, ale jeszcze ucałowały ją i nawet przyrzekływyjednać jej przebaczenie u Wokulskiego.o którym baronowa od-zywa się z wielkimi pochwałami.- Oj, do diabła!.- zawołałem.- Po cóż one z nią rozmawiałyo Wokulskim?.Gotowe nieszczęście.- Ale, co pan mówisz! - reflektował mnie Wirski.- To kobietaskruszona, żałuje za grzechy i niezawodnie poprawi się.Była już północ, więc sobie poszedł.Nie zatrzymywałem go, bomnie trochę zraził swą wiarą w skruchę baronowej.Ha! zresztą ktoją tam wie, może się i naprawdę nawróciła?.Post scriptum.Byłem pewny, że MacMahonowi uda się zrobićzamach na rzecz małego Napoleonka [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.To już i komornika zemdliło, a jeden stójkowy przeżegnał się. Kark skręci.- mówią baby.- Jezus Maria! ratuj duszę jego.Maruszewicz, jako człowiek nerwowy, uciekł do pani Krzeszow-skiej, a tymczasem krzesełko z Patkiewiczem zatrzymuje się nawysokości drugiego piętra, przy oknie baronowej. Skończcież, panowie, z tymi żartami! - woła komornik do dwukolegów Patkiewicza, którzy go spuszczali. Ale ba! kiedy nam się sznur zerwał. - mówią tamci. Ratuj się, Patkiewicz! - woła z góry Maleski.Na dziedzińcu awantura.Baby (ile, że niejedna mocno intere-sowała się zdrowiem Patkiewicza) zaczynają wrzeszczeć, stójkowi733Bolesław Prusosłupieli, a komornik zupełnie stracił głowę. Stań pan na gzymsie!.Bij w okno. - woła do Patkiewicza.Memu Patkiewiczowi nie trzeba było dwa razy powtarzać.Za-czyna tedy pukać do okna baronowej tak, że sam Maruszewicz nietylko mu otworzył lufcik, ale jeszcze własnoręcznie wciągnął chłopado pokoju.Nawet baronowa przybiegła zatrwożona i mówi do Patkiewicza: Boże miłosierny! potrzebne też to panu takie figle Inaczej nie miałbym przyjemności pożegnać szanownej pani- odpowiada Patkiewicz i słyszę, pokazał jej takiego nieboszczyka,że baba runęła na wznak na podłogę wołając: Nie ma mnie kto bronić!.Nie ma już mężczyzn!.Mężczy-zny!.Mężczyzny!.Krzyczała tak głośno, że ją było słychać na całym dziedzińcu,i nawet komornik bardzo opacznie wytłomaczył sobie jej wołania,bo powiedział do stójkowych : Ot, w jaką chorobę wpadła biedna kobieta!.Trudno, już zedwa lata jest w separacji z mężem.Patkiewicz, jako medyk, pomacawszy puls baronowej, kazał jejzadać waleriany i najspokojniej wyszedł.A tymczasem w ich loka-lu ślusarz wziął się do odbijania angielskiego zatrzasku.Kiedy jużskończył swoją czynność i dobrze drzwi pokaleczył, Maleski nagleprzypomniał sobie, że oba klucze: od zamku i od zatrzasku - ma wkieszeni.Ledwie baronowa.doszła do przytomności, zaraz ów adwokatpoczął ją namawiać, ażeby wytoczyła proces i Patkiewiczowi, i Ma-leskiemu.Ale baba jest już tak zrażona do procesów, że tylko zwy-myślała swego doradcę i przysięgła, iż od tej pory żadnemu studen-towi nie wynajmie lokalu, choćby na wieki miał stać pustkami.Potem, jak mi mówiono, z wielkim płaczem zaczęła namawiaćMaruszewicza, ażeby on nakłonił barona do przeproszenia jej i dosprowadzenia się do niej.734LALKA Ja wiem - szlochała - że on już nie ma ani grosza, że za miesz-kanic nie płaci i nawet ze swoim lokajem jada na kredyt.Mimo to;wszystko mu zapomnę i popłacę długi, byle nawrócił się i sprowa-dził do domu.Bez mężczyzny nie mogę rządzić takim domem.umrę tu w ciągu roku.W tym widzę karę boską - zakończył Wirski odmuchując cygaro.- A narzędziem tej kary będzie baron.- A druga historia? - spytałem.- Druga jest krótsza, ale za to ciekawsza.Wyobraz pan sobie,że baronowa, baronowa Krzeszowska, złożyła wczoraj wizytę paniStawskiej.Oj! do licha.- szepnąłem.- To zły znak.- Wcale nie - rzekł Wirski.- Baronowa przyszła do pani Staw-skiej, spłakała się, dostała spazmów i prosiła obie damy prawie naklęczkach, ażeby jej zapomniały ów proces o lalkę, bo inaczej niebędzie mieć spokoju do końca życia.- I one obiecały zapomnieć?- Nie tylko obiecały, ale jeszcze ucałowały ją i nawet przyrzekływyjednać jej przebaczenie u Wokulskiego.o którym baronowa od-zywa się z wielkimi pochwałami.- Oj, do diabła!.- zawołałem.- Po cóż one z nią rozmawiałyo Wokulskim?.Gotowe nieszczęście.- Ale, co pan mówisz! - reflektował mnie Wirski.- To kobietaskruszona, żałuje za grzechy i niezawodnie poprawi się.Była już północ, więc sobie poszedł.Nie zatrzymywałem go, bomnie trochę zraził swą wiarą w skruchę baronowej.Ha! zresztą ktoją tam wie, może się i naprawdę nawróciła?.Post scriptum.Byłem pewny, że MacMahonowi uda się zrobićzamach na rzecz małego Napoleonka [ Pobierz całość w formacie PDF ]