[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mulej odwrócił się i poszedł ku domowi. Ale, ale, zawołałem za nim, a przynieś no trochę prochu, bo może co przy tej sposobno-ści upolujemy. Dobrze, odrzekł Maur i poszedł.18Wysłałem Ksurego do domu, aby narwał w ogrodzie nieco owoców, a sam, korzystając znieobecności obydwóch, podskoczyłem boczną ścieżką i zabrawszy z budy ogrodniczej dwiesiekiery, młot, piłę, świder i worek kaszy, przeznaczonej dla Murzynów, zniosłem to do łodzii ukryłem w kajucie pod łóżkiem.Wkrótce nadbiegł Ksury, niosąc kilkanaście pomarańcz i dwa kawony, a za nim niedługoprzywlókł się Mulej, dzwigając kosz sucharów, worek prochu i śrutu.Nadto dwaj Negrzyprzynieśli po ogromnym dzbanie wody.Podnieśliśmy kotwicę i wypłynęli na pełne morze.Straż zamkowa, znając łódz mego pana,bez trudności ją przepuściła.Kilkakrotnie Mulej radził zatrzymać szalupę i zarzucić sieci, ale ja zawsze sprzeciwiałemsię, twierdząc, iż tu ryb nie ma.Na koniec, kiedyśmy już byli przeszło o milę morską od brze-gu, kazałem Mulejowi zwinąć żagiel i zacząłem połów; lecz, chociaż czułem rybę w sieci,opuszczałem ją niżej, pozwalając ujść zdobyczy.Tak zeszło koło godziny czasu. No, i cóż, zagadnął Mulej, czy nic dotąd nie złowiłeś? Nie wiem, co to jest, odpowiedziałem, czy czary, czy urok jaki.Męczę się nadaremnie inic schwytać nie mogę. Cóż więc zrobimy, zagadnął Maur niespokojnie.Bez ryb wracać niepodobna.Sidi Mu-stafa gniewałby się okropnie. Znam ja jedno miejsce bardzo w ryby obfite, ale o milę na południe.Tam niechybniemożna by mieć piękny połów. A więc płyńmy, rzekł Mulej, rozwijając żagiel.Skierowaliśmy się ku południowi.Wiatrwiał w tamtą stronę, co się sprzeciwiało moim zamysłom, gdyż do ucieczki ku brzegom euro-pejskim należało mieć wiatr ku północy, lecz mimo to nie zrzekłem się mego planu, postano-wiwszy zmykać w jakim bądz kierunku, byle tylko raz wydobyć się z przeklętej niewoli.VIIUcieczka z Sale.Przysięga Ksurego.Spotkanie z lwem.Murzy-ni.Lampart.Słońce już chyliło się ku zachodowi, a jeszcze ani jednej rybki nie było w skrzynce.Mulej,nie przeczuwając zdrady, nie zważał na to, że płynęliśmy nierówno dalej niż zwykle.MiastoSale, chociaż położone na górze, zniknęło już całkiem z oczu, widać tylko było o milę morskąpusty brzeg.Naówczas zawołałem na Maura, ażeby żagiel ściągnął i właśnie gdy to uczynił isznur wiązał do boku szalupy, pochwyciłem pochylonego i wrzuciłem w morze.Mulej zanu-rzył się zupełnie, ale wnet wypłynął na wierzch, zmierzając do łodzi i zaklinając mnie, abymmu życia nie odbierał.Natychmiast pochwyciwszy muszkiet, wymierzyłem do niego, woła-jąc: Precz, nie zbliżaj się, bo ci kulą łeb roztrzaskam.Nie myślę ci nic złego uczynić i nic cinie zrobię, tylko opuść mnie dobrowolnie.Wiem, że pływasz jak ryba, a więc dostaniesz sięłatwo do lądu.Ja postanowiłem uciekać i chociażbym cię miał zabić, nie zrzeknę się tego za-miaru.Usłyszawszy to, Maur odwórcił się ku lądowi, a ponieważ był wybornym pływakiem,pewny jestem, że się tam dostał szczęśliwie.Ksury, zbladły i przerażony, przypatrywał się w osłupieniu tej scenie.Kiedy Mulej był jużdaleko, odwróciłem się do chłopca i rzekłem mu:19 Ksury, mógłbym cię także wrzucić do morza i bądz pewny, że to zrobię, jeśli mi nieprzysięgniesz wierności.Przestraszony chłopak upadł na twarz i wyjąkał żądaną przysięgę, zaklinając się, że nigdymnie nie zdradzi.Natychmiast rozwinąłem żagiel i zwróciłem szalupę ku północy, ażeby płynący Mulej są-dził, iż zmierzamy ku Cieśninie Gibraltarskiej i tym sposobem zmylił pogoń wysłaną za nami.Lecz gdy noc zapadła, zmieniliśmy natychmiast kierunek, płynąc ku południowi.Nikt by nieprzypuścił, abym się odważył uciekać w tę stronę, gdzie nas mogła spotkać śmierć niezawod-na, jeżeli nie z rąk Murzynów, to od pazurów dzikich zwierząt.Pomyślny wiatr i morze spokojne pozwoliły nam szybko żeglować.Toteż na drugi dzieńpo południu nie tylko wyminęliśmy wybrzeże marokańskie, ale nawet ujście rzeki Draa,uchodzącej do morza na wprost Lanceroty.Było to wiele, ale należało płynąć bez wytchnie-nia, chcąc się zabezpieczyć od pogoni.Dlatego też przez trzy dni i trzy noce nie zatrzymali-śmy się ani na chwilę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Mulej odwrócił się i poszedł ku domowi. Ale, ale, zawołałem za nim, a przynieś no trochę prochu, bo może co przy tej sposobno-ści upolujemy. Dobrze, odrzekł Maur i poszedł.18Wysłałem Ksurego do domu, aby narwał w ogrodzie nieco owoców, a sam, korzystając znieobecności obydwóch, podskoczyłem boczną ścieżką i zabrawszy z budy ogrodniczej dwiesiekiery, młot, piłę, świder i worek kaszy, przeznaczonej dla Murzynów, zniosłem to do łodzii ukryłem w kajucie pod łóżkiem.Wkrótce nadbiegł Ksury, niosąc kilkanaście pomarańcz i dwa kawony, a za nim niedługoprzywlókł się Mulej, dzwigając kosz sucharów, worek prochu i śrutu.Nadto dwaj Negrzyprzynieśli po ogromnym dzbanie wody.Podnieśliśmy kotwicę i wypłynęli na pełne morze.Straż zamkowa, znając łódz mego pana,bez trudności ją przepuściła.Kilkakrotnie Mulej radził zatrzymać szalupę i zarzucić sieci, ale ja zawsze sprzeciwiałemsię, twierdząc, iż tu ryb nie ma.Na koniec, kiedyśmy już byli przeszło o milę morską od brze-gu, kazałem Mulejowi zwinąć żagiel i zacząłem połów; lecz, chociaż czułem rybę w sieci,opuszczałem ją niżej, pozwalając ujść zdobyczy.Tak zeszło koło godziny czasu. No, i cóż, zagadnął Mulej, czy nic dotąd nie złowiłeś? Nie wiem, co to jest, odpowiedziałem, czy czary, czy urok jaki.Męczę się nadaremnie inic schwytać nie mogę. Cóż więc zrobimy, zagadnął Maur niespokojnie.Bez ryb wracać niepodobna.Sidi Mu-stafa gniewałby się okropnie. Znam ja jedno miejsce bardzo w ryby obfite, ale o milę na południe.Tam niechybniemożna by mieć piękny połów. A więc płyńmy, rzekł Mulej, rozwijając żagiel.Skierowaliśmy się ku południowi.Wiatrwiał w tamtą stronę, co się sprzeciwiało moim zamysłom, gdyż do ucieczki ku brzegom euro-pejskim należało mieć wiatr ku północy, lecz mimo to nie zrzekłem się mego planu, postano-wiwszy zmykać w jakim bądz kierunku, byle tylko raz wydobyć się z przeklętej niewoli.VIIUcieczka z Sale.Przysięga Ksurego.Spotkanie z lwem.Murzy-ni.Lampart.Słońce już chyliło się ku zachodowi, a jeszcze ani jednej rybki nie było w skrzynce.Mulej,nie przeczuwając zdrady, nie zważał na to, że płynęliśmy nierówno dalej niż zwykle.MiastoSale, chociaż położone na górze, zniknęło już całkiem z oczu, widać tylko było o milę morskąpusty brzeg.Naówczas zawołałem na Maura, ażeby żagiel ściągnął i właśnie gdy to uczynił isznur wiązał do boku szalupy, pochwyciłem pochylonego i wrzuciłem w morze.Mulej zanu-rzył się zupełnie, ale wnet wypłynął na wierzch, zmierzając do łodzi i zaklinając mnie, abymmu życia nie odbierał.Natychmiast pochwyciwszy muszkiet, wymierzyłem do niego, woła-jąc: Precz, nie zbliżaj się, bo ci kulą łeb roztrzaskam.Nie myślę ci nic złego uczynić i nic cinie zrobię, tylko opuść mnie dobrowolnie.Wiem, że pływasz jak ryba, a więc dostaniesz sięłatwo do lądu.Ja postanowiłem uciekać i chociażbym cię miał zabić, nie zrzeknę się tego za-miaru.Usłyszawszy to, Maur odwórcił się ku lądowi, a ponieważ był wybornym pływakiem,pewny jestem, że się tam dostał szczęśliwie.Ksury, zbladły i przerażony, przypatrywał się w osłupieniu tej scenie.Kiedy Mulej był jużdaleko, odwróciłem się do chłopca i rzekłem mu:19 Ksury, mógłbym cię także wrzucić do morza i bądz pewny, że to zrobię, jeśli mi nieprzysięgniesz wierności.Przestraszony chłopak upadł na twarz i wyjąkał żądaną przysięgę, zaklinając się, że nigdymnie nie zdradzi.Natychmiast rozwinąłem żagiel i zwróciłem szalupę ku północy, ażeby płynący Mulej są-dził, iż zmierzamy ku Cieśninie Gibraltarskiej i tym sposobem zmylił pogoń wysłaną za nami.Lecz gdy noc zapadła, zmieniliśmy natychmiast kierunek, płynąc ku południowi.Nikt by nieprzypuścił, abym się odważył uciekać w tę stronę, gdzie nas mogła spotkać śmierć niezawod-na, jeżeli nie z rąk Murzynów, to od pazurów dzikich zwierząt.Pomyślny wiatr i morze spokojne pozwoliły nam szybko żeglować.Toteż na drugi dzieńpo południu nie tylko wyminęliśmy wybrzeże marokańskie, ale nawet ujście rzeki Draa,uchodzącej do morza na wprost Lanceroty.Było to wiele, ale należało płynąć bez wytchnie-nia, chcąc się zabezpieczyć od pogoni.Dlatego też przez trzy dni i trzy noce nie zatrzymali-śmy się ani na chwilę [ Pobierz całość w formacie PDF ]