[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poza tym masz dzieci, które musisz zabezpieczyć, a statek pozwoli nam zarabiać.Kogo Althea musi wyżywić, o kogo dbać? Tylko o siebie samą.A przecież dopilnujemy, żeby nie chodziła głodna, naga i zapewnimy jej dach nad głową.Gdyby sytuacja się odwróciła i twoja siostra otrzymałaby statek, wypłynęłaby z portu nie oglądając się za siebie, a kapitanem uczyniłaby Brashena.Kyle przeciągnął się tak lekko, że głowa Keffrii pozostała na jego ramieniu, potem otoczył żonę ramieniem i przytulił.- Nie, Keffrio, nie powinnaś mieć żadnych wątpliwości.Zadbamy o siostrę i wyciągniemy twoją matkę z kłopotów finansowych.Sądzisz, że Althea zajęłaby się nią, nie mówiąc o nas i o naszych dzieciach? Pod koniec swego życia nawet twój ojciec zrozumiał, że mądrzej jest przekazać statek tobie, mimo iż musiał urazić uczucia swej ulubienicy.Kobieta westchnęła i przysunęła się jeszcze bliżej do męża.To co mówił brzmiało sensownie.Kyle potrafił dokładnie przemyśleć każdy problem i szybko dojść do właściwych wniosków.Dzięki owej umiejętności czuła się bezpiecznie i między innymi dlatego wyszła za niego za mąż.W dniu ślubu jednego była pewna - że nie chce wiązać się z tak impulsywnym i kapryśnym mężczyzną jak jej ojciec.Widziała, jak takie życie wpływało na jej matkę i jak bardzo jej doskwierało.Inne żony Kupców żyły sobie spokojnie i wygodnie, doglądały ogrodów różanych i wnuków, natomiast każdy dzień obarczał Ronikę Vestrit brzemieniem typowo męskich decyzji i pracą ponad jej siły.Nie tylko prowadziła rachunki i zawierała umowy z innymi Kupcami, ale równie często dosiadała konia i jeździła po polach, sprawdzając, czy nadzorcy są wobec niej uczciwi.Odkąd Keffria pamiętała, nienawidziła pory zbiorów mafe.Kiedy była maleńka, przeszkadzało jej, że matka wychodzi z domu, zanim dziewczynka się przebudzi i wraca tuż przed jej zaśnięciem albo jeszcze później.Gdy Keffria podrosła, przez kilka lat matka uparcie ciągała ją ze sobą po rozgrzanych polach wśród długich rzędów ciernistych ciemnozielonych krzewów, ciężkich od dojrzewających strączków.Keffria musiała się nauczyć zrywać strąki, rozpoznawać szkodniki, które niszczyły rośliny.Dowiedziała się, że zarażone krzewy należy natychmiast wyrwać i spalić, a pozostałe starannie oblać mocną herbatą z pleśnią i końskim nawozem.Keffria nienawidziła tego wszystkiego.Jak tylko dorosła na tyle, by zacząć dbać o skórę i włosy, zbuntowała się; oświadczyła, że nie będzie chodziła w upalnym słońcu i pracowała.Przypomniała sobie teraz, że w tym samym roku postanowiła, iż nigdy nie poślubi mężczyzny, który odpłynie na morze, a ją zostawi samą ze wszystkimi obowiązkami.Potrzebowała człowieka, który naprawdę będzie mężem, będzie się nią opiekował, zabezpieczy ją, a wszelkie troski i zmartwienia pozostawi przed drzwiami ich domostwa.- A potem i tak poślubiłam żeglarza - powiedziała głośno.Czułość w jej głosie zmieniła to zdanie w komplement.- Hm? - zapytał Kyle sennym, niskim głosem.Keffria położyła rękę na bladej w świetle księżyca piersi męża.Jej oliwkowa skóra kontrastowała z jasną karnacją Kyle'a.- Żałuję tylko, że będziesz teraz tak dużo pływał - stwierdziła cicho.- Po śmierci papy zostałeś głową naszej rodziny.Jeśli nie ma cię w pobliżu.- Wiem - przerwał jej spokojnie.- Myślałem o tym i martwiłem się.Jak sądzisz? Dlaczego w przeciwnym razie upierałbym się, by zabrać ze sobą na statek Wintrowa? Nadeszła pora, żeby przygotował się do przejęcia po mnie roli głowy rodziny.Teraz na niego spadnie część obowiązków.- Ale.miał zostać kapłanem - zaprotestowała cienkim głosem Keffria.Rzadko się sprzeciwiała mężowi, dotąd jednak w sprawie wychowywania dzieci zawsze pozostawiał jej wolną rękę.Nie potrafiła uwierzyć, że nagle zmienił zamiary względem chłopca.- Wiesz, że nigdy nie pochwalałem tej nonsensownej decyzji - powiedział powoli, jak gdyby odpowiadał na jej myśli.- Ofiarowaliśmy naszego pierworodnego syna, by służył Sa.Tak postępują bogaci ludzie z Jamaillii.To podkreśla ich dobrobyt.Oddają swoje dziecko i niczego w zamian nie żądają.Z nami jest inaczej, moja droga.Wiedziałem, że tego pragniesz i naprawdę chciałem ci na to pozwolić.Wysłaliśmy więc chłopca do klasztoru.Gdyby twój ojciec żył przez jeszcze parę lat, on mógłby tam pozostać.Niestety stary Ephron umarł.Selden jest zbyt młody na żeglarza.Jest całkowicie zrozumiałe i logiczne, że nasza rodzina bardziej potrzebuje Wintrowa niż klasztor w Jamaillii.Zawsze powtarzasz, że dobry Sa wiele daje.No więc spójrz na całą sprawę w ten właśnie sposób.Sa dał nam syna, trzynastolatka.I teraz go potrzebujemy.- Ale go przecież obiecaliśmy - szepnęła.Poczuła nieznośny ból.Tak wiele dla niej znaczyło, że syn zostanie kapłanem w służbie Sa.Nie wszystkich chłopców ofiarowanych przez rodziców akceptowano.Niektórych klasztor odsyłał z podziękowaniem i uprzejmym listem wyjaśniającym, że dziecko nie nadaje się na kapłana.Wintrowa klasztor przyjął [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Poza tym masz dzieci, które musisz zabezpieczyć, a statek pozwoli nam zarabiać.Kogo Althea musi wyżywić, o kogo dbać? Tylko o siebie samą.A przecież dopilnujemy, żeby nie chodziła głodna, naga i zapewnimy jej dach nad głową.Gdyby sytuacja się odwróciła i twoja siostra otrzymałaby statek, wypłynęłaby z portu nie oglądając się za siebie, a kapitanem uczyniłaby Brashena.Kyle przeciągnął się tak lekko, że głowa Keffrii pozostała na jego ramieniu, potem otoczył żonę ramieniem i przytulił.- Nie, Keffrio, nie powinnaś mieć żadnych wątpliwości.Zadbamy o siostrę i wyciągniemy twoją matkę z kłopotów finansowych.Sądzisz, że Althea zajęłaby się nią, nie mówiąc o nas i o naszych dzieciach? Pod koniec swego życia nawet twój ojciec zrozumiał, że mądrzej jest przekazać statek tobie, mimo iż musiał urazić uczucia swej ulubienicy.Kobieta westchnęła i przysunęła się jeszcze bliżej do męża.To co mówił brzmiało sensownie.Kyle potrafił dokładnie przemyśleć każdy problem i szybko dojść do właściwych wniosków.Dzięki owej umiejętności czuła się bezpiecznie i między innymi dlatego wyszła za niego za mąż.W dniu ślubu jednego była pewna - że nie chce wiązać się z tak impulsywnym i kapryśnym mężczyzną jak jej ojciec.Widziała, jak takie życie wpływało na jej matkę i jak bardzo jej doskwierało.Inne żony Kupców żyły sobie spokojnie i wygodnie, doglądały ogrodów różanych i wnuków, natomiast każdy dzień obarczał Ronikę Vestrit brzemieniem typowo męskich decyzji i pracą ponad jej siły.Nie tylko prowadziła rachunki i zawierała umowy z innymi Kupcami, ale równie często dosiadała konia i jeździła po polach, sprawdzając, czy nadzorcy są wobec niej uczciwi.Odkąd Keffria pamiętała, nienawidziła pory zbiorów mafe.Kiedy była maleńka, przeszkadzało jej, że matka wychodzi z domu, zanim dziewczynka się przebudzi i wraca tuż przed jej zaśnięciem albo jeszcze później.Gdy Keffria podrosła, przez kilka lat matka uparcie ciągała ją ze sobą po rozgrzanych polach wśród długich rzędów ciernistych ciemnozielonych krzewów, ciężkich od dojrzewających strączków.Keffria musiała się nauczyć zrywać strąki, rozpoznawać szkodniki, które niszczyły rośliny.Dowiedziała się, że zarażone krzewy należy natychmiast wyrwać i spalić, a pozostałe starannie oblać mocną herbatą z pleśnią i końskim nawozem.Keffria nienawidziła tego wszystkiego.Jak tylko dorosła na tyle, by zacząć dbać o skórę i włosy, zbuntowała się; oświadczyła, że nie będzie chodziła w upalnym słońcu i pracowała.Przypomniała sobie teraz, że w tym samym roku postanowiła, iż nigdy nie poślubi mężczyzny, który odpłynie na morze, a ją zostawi samą ze wszystkimi obowiązkami.Potrzebowała człowieka, który naprawdę będzie mężem, będzie się nią opiekował, zabezpieczy ją, a wszelkie troski i zmartwienia pozostawi przed drzwiami ich domostwa.- A potem i tak poślubiłam żeglarza - powiedziała głośno.Czułość w jej głosie zmieniła to zdanie w komplement.- Hm? - zapytał Kyle sennym, niskim głosem.Keffria położyła rękę na bladej w świetle księżyca piersi męża.Jej oliwkowa skóra kontrastowała z jasną karnacją Kyle'a.- Żałuję tylko, że będziesz teraz tak dużo pływał - stwierdziła cicho.- Po śmierci papy zostałeś głową naszej rodziny.Jeśli nie ma cię w pobliżu.- Wiem - przerwał jej spokojnie.- Myślałem o tym i martwiłem się.Jak sądzisz? Dlaczego w przeciwnym razie upierałbym się, by zabrać ze sobą na statek Wintrowa? Nadeszła pora, żeby przygotował się do przejęcia po mnie roli głowy rodziny.Teraz na niego spadnie część obowiązków.- Ale.miał zostać kapłanem - zaprotestowała cienkim głosem Keffria.Rzadko się sprzeciwiała mężowi, dotąd jednak w sprawie wychowywania dzieci zawsze pozostawiał jej wolną rękę.Nie potrafiła uwierzyć, że nagle zmienił zamiary względem chłopca.- Wiesz, że nigdy nie pochwalałem tej nonsensownej decyzji - powiedział powoli, jak gdyby odpowiadał na jej myśli.- Ofiarowaliśmy naszego pierworodnego syna, by służył Sa.Tak postępują bogaci ludzie z Jamaillii.To podkreśla ich dobrobyt.Oddają swoje dziecko i niczego w zamian nie żądają.Z nami jest inaczej, moja droga.Wiedziałem, że tego pragniesz i naprawdę chciałem ci na to pozwolić.Wysłaliśmy więc chłopca do klasztoru.Gdyby twój ojciec żył przez jeszcze parę lat, on mógłby tam pozostać.Niestety stary Ephron umarł.Selden jest zbyt młody na żeglarza.Jest całkowicie zrozumiałe i logiczne, że nasza rodzina bardziej potrzebuje Wintrowa niż klasztor w Jamaillii.Zawsze powtarzasz, że dobry Sa wiele daje.No więc spójrz na całą sprawę w ten właśnie sposób.Sa dał nam syna, trzynastolatka.I teraz go potrzebujemy.- Ale go przecież obiecaliśmy - szepnęła.Poczuła nieznośny ból.Tak wiele dla niej znaczyło, że syn zostanie kapłanem w służbie Sa.Nie wszystkich chłopców ofiarowanych przez rodziców akceptowano.Niektórych klasztor odsyłał z podziękowaniem i uprzejmym listem wyjaśniającym, że dziecko nie nadaje się na kapłana.Wintrowa klasztor przyjął [ Pobierz całość w formacie PDF ]