[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lokajestali za nim. Jeniec śpi jak zabity! rzekł hrabia. Trzeba go zostawić w spokoju. Po tych słowachruszył schodami na górę.Tymczasem notariusz wymknął się z zamku wraz z jeńcem.Szli nie mówiąc ani słowa.Dopiero po pewnym czasie Cortejo zatrzymał się i powiedział twardo: Dzielnie spełniłeś rozkaz, nie ma co! Mam ci jeszcze może wypłacić pieniądze, co? Przebaczcie, panie odparł tamten. Nieszczęście każdemu się może przytrafić. Ale to była sprawa zbyt wielkiej wagi! Mam wrażenie, że kapitan przysłał mi samychtchórzów!Rozbójnik podszedł do notariusza i zapytał ostro: Chciał mnie senior obrazić? Phi! Jeżeli tylu ludzi nie może sobie dać rady z jednym człowiekiem, to jakże ich na-zwać, jeżeli nie tchórzami? Dlaczego więc nie zabił go pan sam, przebywając razem z nim przez całe dnie? Kto maciągłą sposobność zgładzić wroga, a innych prosi o pomoc, ten jest tchórzem, oto co panupowiem! Ale senior nie jest dla mnie hersztem ani osobą, która ma prawo mnie łajać.Nie jestpan nikim lepszym ode mnie, a jeżeli pana wydam, zginie senior mamie.Dlatego też radzę:niech pan będzie ostrożny, a ode mnie wara! Wśród moich kolegów nie ma ani jednego, któ-rego by można nazwać tchórzem. Dlaczego nie pokonaliście tego człowieka? Któż mógł przypuszczać, że jest tak diabelnie silny! Było was przecież tylu! Mieliśmy rozkaz użycia tylko sztyletu.Nie pozwolił pan nam przecież strzelać.To samsenior ponosi winę. Aha! roześmiał się notariusz. Jeszcze gotów jesteś zażądać ode mnie zapłaty.52 Naturalnie! To pan jest winien, że trzech moich towarzyszy zginęło.Będzie pan musiałzapłacić. Nie prędzej, aż zabijecie tego doktora! My?! A od czego jesteście? Spełniliśmy już nasze zadanie! Nie nasza wina, że było nieprzemyślane.%7łądam pienię-dzy.Jeżeli nie otrzymam ich zaraz, zapłaci pan pózniej więcej, bo kapitan będzie się domagałodszkodowania za zabitych. A idzże do wszystkich diabłów! Dobrze, odchodzę! odparł rozbójnik z szyderstwem w głosie i zniknął w ciemnościach.Cortejo nie spodziewał się tego.Zaczął wołać za odchodzącym, ale bez skutku.Był zły izaniepokojony.Obawiał się, że rozbójnicy mogą go zdradzić.Wróciwszy do zamku, położyłsię do łóżka, jednak nie mógł za nic zasnąć.Następnego dnia rano panował na zamku niezwykły gwar i ruch.Zwiadczyło to, że stałosię coś szczególnego.Zaledwie Cortejo zdążył się ubrać, zapukano do drzwi. Czy pan śpi jeszcze? usłyszał głos służącego. Leżę jeszcze w łóżku skłamał. W takim razie niech senior wstaje i prędko się ubiera.Hrabia Manuel chce z panem mó-wić.Jeniec uciekł w nocy. Jakim sposobem? zawołał notariusz z udanym zdziwieniem. Już idę.Po kilku minutach zameldował się u hrabiego Manuela.Zastał tam hrabiankę, Clarisę ihrabiego Alfonsa. Czy wie pan, po co go wezwałem? zapytał hrabia. Tak, ale chyba słuch mnie myli. Niestety, to prawda, rozbójnik uciekł! Nie do wiary! Pilnowało go przecież dwoje ludzi. A jednak. No, no mruknął notariusz. Czy don Alfonso opowiadał hrabiemu, że w nocy samkontrolował, czy piwnica jest odpowiednio strzeżona? Owszem, wiem o tym. W takim razie to wina służby. Nie sądzę. I ja jestem przekonana, że ci dwaj ludzie są niewinni wtrąciła Roseta. Wierzę, że sąuczciwi i wierni. Jak w takim razie zdaniem hrabianki mógł uciec jeniec? zapytał Cortejo. Trzeba sprawę wyjaśnić.Ojciec przywołał pana, aby pan się tym zajął. Miejmy nadzieję, że uda się ustalić winnych.Pójdę obejrzeć piwnicę.Dochodzenie, jak się można było spodziewać, nie dało żadnego rezultatu.Poranny hałas obudził Sternaua.W korytarzu spotkał rządcę, który miał minę ogromniezakłopotaną. Czy pan wie, doktorze powiedział że ten łajdak, ten morderca, uciekł? Niemożliwe! zawołał Sternau z niedowierzaniem. Niestety, to prawda.Uciekł, jest już za górami, za lasami.Moja Elvira mówi to samo. Ale w jaki sposób udało mu się uciec? Tego nikt nie wie, nawet moja Elvira.Postawiłem przecież pod drzwiami dwoje ludzi.Don Alfonso sam był w nocy przed piwnicą, aby sprawdzić, jak go pilnuję.Widział jeńca nawłasne oczy.A dziś rano, gdy otworzono drzwi piwnicy, jeńca nie było. To dziwne! Trzeba to zbadać, bo jeżeli tego człowieka nie uda się odszukać, zagadka na-padu pozostanie nie wyjaśniona.53 Co robić, panie doktorze? Sąd się zjawi, rozpocznie śledztwo, a tymczasem głównegosprawcy nie ma.To przykre, to nawet zawstydzające.Tak mówi Elvira [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Lokajestali za nim. Jeniec śpi jak zabity! rzekł hrabia. Trzeba go zostawić w spokoju. Po tych słowachruszył schodami na górę.Tymczasem notariusz wymknął się z zamku wraz z jeńcem.Szli nie mówiąc ani słowa.Dopiero po pewnym czasie Cortejo zatrzymał się i powiedział twardo: Dzielnie spełniłeś rozkaz, nie ma co! Mam ci jeszcze może wypłacić pieniądze, co? Przebaczcie, panie odparł tamten. Nieszczęście każdemu się może przytrafić. Ale to była sprawa zbyt wielkiej wagi! Mam wrażenie, że kapitan przysłał mi samychtchórzów!Rozbójnik podszedł do notariusza i zapytał ostro: Chciał mnie senior obrazić? Phi! Jeżeli tylu ludzi nie może sobie dać rady z jednym człowiekiem, to jakże ich na-zwać, jeżeli nie tchórzami? Dlaczego więc nie zabił go pan sam, przebywając razem z nim przez całe dnie? Kto maciągłą sposobność zgładzić wroga, a innych prosi o pomoc, ten jest tchórzem, oto co panupowiem! Ale senior nie jest dla mnie hersztem ani osobą, która ma prawo mnie łajać.Nie jestpan nikim lepszym ode mnie, a jeżeli pana wydam, zginie senior mamie.Dlatego też radzę:niech pan będzie ostrożny, a ode mnie wara! Wśród moich kolegów nie ma ani jednego, któ-rego by można nazwać tchórzem. Dlaczego nie pokonaliście tego człowieka? Któż mógł przypuszczać, że jest tak diabelnie silny! Było was przecież tylu! Mieliśmy rozkaz użycia tylko sztyletu.Nie pozwolił pan nam przecież strzelać.To samsenior ponosi winę. Aha! roześmiał się notariusz. Jeszcze gotów jesteś zażądać ode mnie zapłaty.52 Naturalnie! To pan jest winien, że trzech moich towarzyszy zginęło.Będzie pan musiałzapłacić. Nie prędzej, aż zabijecie tego doktora! My?! A od czego jesteście? Spełniliśmy już nasze zadanie! Nie nasza wina, że było nieprzemyślane.%7łądam pienię-dzy.Jeżeli nie otrzymam ich zaraz, zapłaci pan pózniej więcej, bo kapitan będzie się domagałodszkodowania za zabitych. A idzże do wszystkich diabłów! Dobrze, odchodzę! odparł rozbójnik z szyderstwem w głosie i zniknął w ciemnościach.Cortejo nie spodziewał się tego.Zaczął wołać za odchodzącym, ale bez skutku.Był zły izaniepokojony.Obawiał się, że rozbójnicy mogą go zdradzić.Wróciwszy do zamku, położyłsię do łóżka, jednak nie mógł za nic zasnąć.Następnego dnia rano panował na zamku niezwykły gwar i ruch.Zwiadczyło to, że stałosię coś szczególnego.Zaledwie Cortejo zdążył się ubrać, zapukano do drzwi. Czy pan śpi jeszcze? usłyszał głos służącego. Leżę jeszcze w łóżku skłamał. W takim razie niech senior wstaje i prędko się ubiera.Hrabia Manuel chce z panem mó-wić.Jeniec uciekł w nocy. Jakim sposobem? zawołał notariusz z udanym zdziwieniem. Już idę.Po kilku minutach zameldował się u hrabiego Manuela.Zastał tam hrabiankę, Clarisę ihrabiego Alfonsa. Czy wie pan, po co go wezwałem? zapytał hrabia. Tak, ale chyba słuch mnie myli. Niestety, to prawda, rozbójnik uciekł! Nie do wiary! Pilnowało go przecież dwoje ludzi. A jednak. No, no mruknął notariusz. Czy don Alfonso opowiadał hrabiemu, że w nocy samkontrolował, czy piwnica jest odpowiednio strzeżona? Owszem, wiem o tym. W takim razie to wina służby. Nie sądzę. I ja jestem przekonana, że ci dwaj ludzie są niewinni wtrąciła Roseta. Wierzę, że sąuczciwi i wierni. Jak w takim razie zdaniem hrabianki mógł uciec jeniec? zapytał Cortejo. Trzeba sprawę wyjaśnić.Ojciec przywołał pana, aby pan się tym zajął. Miejmy nadzieję, że uda się ustalić winnych.Pójdę obejrzeć piwnicę.Dochodzenie, jak się można było spodziewać, nie dało żadnego rezultatu.Poranny hałas obudził Sternaua.W korytarzu spotkał rządcę, który miał minę ogromniezakłopotaną. Czy pan wie, doktorze powiedział że ten łajdak, ten morderca, uciekł? Niemożliwe! zawołał Sternau z niedowierzaniem. Niestety, to prawda.Uciekł, jest już za górami, za lasami.Moja Elvira mówi to samo. Ale w jaki sposób udało mu się uciec? Tego nikt nie wie, nawet moja Elvira.Postawiłem przecież pod drzwiami dwoje ludzi.Don Alfonso sam był w nocy przed piwnicą, aby sprawdzić, jak go pilnuję.Widział jeńca nawłasne oczy.A dziś rano, gdy otworzono drzwi piwnicy, jeńca nie było. To dziwne! Trzeba to zbadać, bo jeżeli tego człowieka nie uda się odszukać, zagadka na-padu pozostanie nie wyjaśniona.53 Co robić, panie doktorze? Sąd się zjawi, rozpocznie śledztwo, a tymczasem głównegosprawcy nie ma.To przykre, to nawet zawstydzające.Tak mówi Elvira [ Pobierz całość w formacie PDF ]