[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Znajdowała się terazna wysokości jego twarzy i pomyślała, że jego oczy przypominają dwa otwarte okna, zaktórymi rozpościerała się ciemność.- Potrzebujesz energii.Czuję to.Wiem, jakbardzo to boli.- Nic nie wiesz! Wynoś się, zanim naprawdę coś ci się stanie - Wydał z siebieudręczony jęk, ale zaraz potem się uspokoił.Na jego twarzy pojawił się ponury spokój, a oczymiał czarne jak lód.Kaitlyn poczuła, że jest zdeterminowany.Gabriel całą uwagę skupił na leżącej w jego ramionach dziewczynie.Miała miękkiekręcone włosy, w odcieniu ciemnego blondu albo jasnobrązowe, zauważyła Kaitlyn.Wyglądała bardzo spokojnie.Gabriel musiał ogłuszyć ją umysłem.Przechylił na bok głowę dziewczyny, odgarniając z szyi potargane loki.Kaitlynpatrzyła na niego z przerażeniem, obserwując jego chłodne, wolne ruchy.- To tutaj - szepnął Gabriel, dotykając karku nieznajomej, w miejscu, któreznajdowało się w górnej części kręgosłupa.- tutaj znajduje się punkt transferowy.Tonajlepsze miejsce do pobierania energii.Jak chcesz, możesz zostać i popatrzeć.Jego głos przypominał arktyczny wiatr, a połączenie z nim ziębiło ją jak lód.Spoglądał na kark dziewczyny z głodnym wyrazem twarzy.Zmrużył oczy i rozchylił usta.I nagle na oczach Kait pochylił się i zbliżył usta do szyi dziewczyny.Nie!Kait nie zdawała sobie sprawy z tego, co robi.Ale rzuciła się do przodu, pokonującniewielki dystans, który dzielił ją od Gabriela.Próbowała ich rozdzielić, kładąc jedną rękę najej szyi, drugą na twarzy Gabriela.Poczuła na dłoni jego usta i zęby.Nie wtrącaj się! Jego krzyk był tak potężny, że wstrząsnął całym jej ciałem.Ale nie puściła go.Daj mi ją! - krzyknął.Kaitlyn zrobiło się ciemno przed oczami.Nic nie widziała i nicnie czuła, z wyjątkiem wszechogarniającego gniewu i głodu Gabriela.Wyglądał jak warczącezwierzę, a ona z nim walczyła.I przegrywała.Była słabsza, zarówno fizycznie, jak i psychicznie, a on był bezwzględny.Wydarł jej dziewczynę, a jego umysł przypominał czarną otchłań.Był gotowy nakonsumpcję.Nie, Gabrielu, pomyślała Kaitlyn.i pocałowała go.Taki był w każdym razie efekt jej gwałtownego ruchu.Chciała zrobić coś innego idotknąć jego czoła, tak jak robił Rob, gdy przesyłał jej uzdrawiającą energię.Ale gdy poczułajego usta na swoich, przeżyła szok i dopiero po chwili zdołali się cofnąć i przybraćodpowiednią pozycję.Gabriel był równie oszołomiony i zamarł w miejscu.Wydawał się zbyt zdumiony, byz nią walczyć albo ją odepchnąć.Siedział jak sparaliżowany, a Kaitlyn zamknęła oczy,chwyciła go za ramiona i dotknęła jego czoła.Och.Ten zwykły dotyk, skóra przy skórze, trzecie oko przy trzecim oku, wywołałnajwiększe zdumienie.Kaitlyn poczuła się tak, jakby poraził ją prąd, jakby zetknęły się dwiekońcówki elektrycznych kabli, przeszywając jej ciało gwałtownym dreszczem.Och, pomyślała, och.To, co poczuła, było przerażające i oszałamiające, a początkowo również bolesne.Jakby coś rozrywało ją na kawałki, a ktoś coś by z niej wydzierał.Jak przez mgłęprzypomniała sobie słowa Gabriela, który kiedyś powiedział, że ludzie boja się go, sądząc, żeon skradnie im dusze.Tak się właśnie czuli.Ale jednocześnie to było fascynujące, jakby porwał ją prąd, któremu nie była w staniesię oprzeć.Musiała się poddać.Chciałaś mu pomóc, pomyślała tą cząstką umysłu, która była jeszcze w stanie myśleć.Więc mu pomóż.Daj mu to, czego potrzebuje.Kaitlyn poczuła nagłe szarpnięcie, a potem gwałtowny wybuch, jakby napięcierozerwało w niej jakąś tamę.Cała się trzęsła.Cały czas odczuwała ból, ale teraz było to niemal przyjemne.Jakby wyrzuciła z siebiecoś bolesnego, coś co ją blokowało.Kait dostała już kiedyś energię, kiedy Rob przekazywał swoją uzdrawiającą moc, gdybyła wykończona.Ale sam nigdy jej nie przekazała, nie na taką skalę.Teraz poczułagwałtowną falę energii, która płynęła od niej do Gabriela, przypominając deszcz złotychiskierek.I czuła, że Gabriel zaczynał reagować, zachłannie i z wdzięcznością spijając jejnektar.Jego wewnętrzny mrok rozświetlił złoty blask.To życie, Kaitlyn pomyślała jak przez mgłę.Tak naprawdę daje mu życie.On tegopotrzebuje, inaczej umrze [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Znajdowała się terazna wysokości jego twarzy i pomyślała, że jego oczy przypominają dwa otwarte okna, zaktórymi rozpościerała się ciemność.- Potrzebujesz energii.Czuję to.Wiem, jakbardzo to boli.- Nic nie wiesz! Wynoś się, zanim naprawdę coś ci się stanie - Wydał z siebieudręczony jęk, ale zaraz potem się uspokoił.Na jego twarzy pojawił się ponury spokój, a oczymiał czarne jak lód.Kaitlyn poczuła, że jest zdeterminowany.Gabriel całą uwagę skupił na leżącej w jego ramionach dziewczynie.Miała miękkiekręcone włosy, w odcieniu ciemnego blondu albo jasnobrązowe, zauważyła Kaitlyn.Wyglądała bardzo spokojnie.Gabriel musiał ogłuszyć ją umysłem.Przechylił na bok głowę dziewczyny, odgarniając z szyi potargane loki.Kaitlynpatrzyła na niego z przerażeniem, obserwując jego chłodne, wolne ruchy.- To tutaj - szepnął Gabriel, dotykając karku nieznajomej, w miejscu, któreznajdowało się w górnej części kręgosłupa.- tutaj znajduje się punkt transferowy.Tonajlepsze miejsce do pobierania energii.Jak chcesz, możesz zostać i popatrzeć.Jego głos przypominał arktyczny wiatr, a połączenie z nim ziębiło ją jak lód.Spoglądał na kark dziewczyny z głodnym wyrazem twarzy.Zmrużył oczy i rozchylił usta.I nagle na oczach Kait pochylił się i zbliżył usta do szyi dziewczyny.Nie!Kait nie zdawała sobie sprawy z tego, co robi.Ale rzuciła się do przodu, pokonującniewielki dystans, który dzielił ją od Gabriela.Próbowała ich rozdzielić, kładąc jedną rękę najej szyi, drugą na twarzy Gabriela.Poczuła na dłoni jego usta i zęby.Nie wtrącaj się! Jego krzyk był tak potężny, że wstrząsnął całym jej ciałem.Ale nie puściła go.Daj mi ją! - krzyknął.Kaitlyn zrobiło się ciemno przed oczami.Nic nie widziała i nicnie czuła, z wyjątkiem wszechogarniającego gniewu i głodu Gabriela.Wyglądał jak warczącezwierzę, a ona z nim walczyła.I przegrywała.Była słabsza, zarówno fizycznie, jak i psychicznie, a on był bezwzględny.Wydarł jej dziewczynę, a jego umysł przypominał czarną otchłań.Był gotowy nakonsumpcję.Nie, Gabrielu, pomyślała Kaitlyn.i pocałowała go.Taki był w każdym razie efekt jej gwałtownego ruchu.Chciała zrobić coś innego idotknąć jego czoła, tak jak robił Rob, gdy przesyłał jej uzdrawiającą energię.Ale gdy poczułajego usta na swoich, przeżyła szok i dopiero po chwili zdołali się cofnąć i przybraćodpowiednią pozycję.Gabriel był równie oszołomiony i zamarł w miejscu.Wydawał się zbyt zdumiony, byz nią walczyć albo ją odepchnąć.Siedział jak sparaliżowany, a Kaitlyn zamknęła oczy,chwyciła go za ramiona i dotknęła jego czoła.Och.Ten zwykły dotyk, skóra przy skórze, trzecie oko przy trzecim oku, wywołałnajwiększe zdumienie.Kaitlyn poczuła się tak, jakby poraził ją prąd, jakby zetknęły się dwiekońcówki elektrycznych kabli, przeszywając jej ciało gwałtownym dreszczem.Och, pomyślała, och.To, co poczuła, było przerażające i oszałamiające, a początkowo również bolesne.Jakby coś rozrywało ją na kawałki, a ktoś coś by z niej wydzierał.Jak przez mgłęprzypomniała sobie słowa Gabriela, który kiedyś powiedział, że ludzie boja się go, sądząc, żeon skradnie im dusze.Tak się właśnie czuli.Ale jednocześnie to było fascynujące, jakby porwał ją prąd, któremu nie była w staniesię oprzeć.Musiała się poddać.Chciałaś mu pomóc, pomyślała tą cząstką umysłu, która była jeszcze w stanie myśleć.Więc mu pomóż.Daj mu to, czego potrzebuje.Kaitlyn poczuła nagłe szarpnięcie, a potem gwałtowny wybuch, jakby napięcierozerwało w niej jakąś tamę.Cała się trzęsła.Cały czas odczuwała ból, ale teraz było to niemal przyjemne.Jakby wyrzuciła z siebiecoś bolesnego, coś co ją blokowało.Kait dostała już kiedyś energię, kiedy Rob przekazywał swoją uzdrawiającą moc, gdybyła wykończona.Ale sam nigdy jej nie przekazała, nie na taką skalę.Teraz poczułagwałtowną falę energii, która płynęła od niej do Gabriela, przypominając deszcz złotychiskierek.I czuła, że Gabriel zaczynał reagować, zachłannie i z wdzięcznością spijając jejnektar.Jego wewnętrzny mrok rozświetlił złoty blask.To życie, Kaitlyn pomyślała jak przez mgłę.Tak naprawdę daje mu życie.On tegopotrzebuje, inaczej umrze [ Pobierz całość w formacie PDF ]