[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czasami gdzieś tam, ciut powyżej przepony, zdarzają się dziwne doznania.Nie jest to ból, to jakiś niezrozumiały smutek.I bardzo mili chłopcy wcale nie wydają się wtedy tacy mili, a całe ludzkie życie, jeśli się zastanowić.- Dobra! - Masza zdecydowanie potrząsnęła włosami.Niech będzie, co ma być!.Tak więc potrzebna mi jest pomoc.Wypożyczy pan w bibliotece Błoka i Pasternaka.Wszystko, co jest.Zrozumiał pan?- Tak, i co dalej?- Będzie pan czytał na głos.- Po co?- Och! - Masza potarła palcami skronie.- Ale egzemplarz mi się trafił! Pan będzie czytać, a ja zanotuję.Czyż to tak trudno zrozumieć?- Nie, dlaczego - powiedział Klarnet - zrozumieć nie jest wcale trudno.Tylko ja niezbyt wyraźnie czytam.- To mnie najmniej niepokoi.A więc jutro o tej samej porze.Obraz zniknął.Dopiero co dziewczyna była tu, a teraz ekran był pusty, beznadziejnie pusty.Skończyła się diabelska sztuczka, a wszystko, co po niej zostało, to maleńkie czarne pudełeczko oraz nadpalony stół.Kiedy wiele razy powtórzone w tych samych warunkach doświadczenie daje niezmienny rezultat, to są wszelkie podstawy, by uważać, że odkryte zależności podporządkowane są jakiemuś prawu.Tak więc na przykład jeśli miłośnicy wczesnego chodzenia na rzęsach ustawiają się w długich kolejkach przed kioskiem w bezpłodnym oczekiwaniu na cysternę z piwem, jeśli budowlani nieustraszenie kopią rowy w wypielęgnowanych gazonach obnażając sklerotyczny system krwionośny miasta, jeśli rankami do hałasu tramwaju pod oknem dołącza się sapanie drogowego walca, jeśli budząc się pod wpływem szczebiotu ptaków nie możecie dojść do tego, czy to noc, czy dzień, wiedzcie: na dworze jest czerwiec.Jeśli na dworze jest czerwiec, a wy macie dwadzieścia sześć lat, jeśli co wieczór czytacie dziewczynie cudowne wiersze, jeśli.Zresztą, wystarczy!I tak wszystko jasne.Jakiś ohydny typ, ojciec literackich sztampów, powiedział, że miłość nie zna granic.No i co z tego? Co innego nie znać granic, a co innego móc je pokonać lub, jak wyraziłby się filozof, doprowadzić do takiego rozwoju wydarzeń, by miłość do siebie przekształciła się w miłość dla siebie.Przecież, co by tam nie mówić, dwa tysiące lat.Macie ochotę na jeszcze jedną wyświechtaną sentencję? Proszę! Nieszczęście przychodzi z tej strony, z której najmniej się go spodziewasz.Tym razem weszło ono przez drzwi w osobie dozorcy, który pewnego wieczoru poprosił Klarneta, by bez chwili zwłoki zjawił się w administracji domu, gdzie czeka na niego komisja pojednawcza w pełnym składzie.Skład, jak się okazało, nie był znów tak duży: dwóch ludzi, nie licząc znanego nam jui emeryta Budiłowa.Zobaczywszy Klarneta Budiłow wpadł w podniecenie i wyciągnął przed siebie prawą rękę, przez co natychmiast stał się zadziwiająco podobny do Cycerona demaskującego Katylinę.- Oto on, kochany! We własnej osobie! Przewodniczący komisji przygładził siwe wąsy i wziął ze stołu kartkę zapisaną koślawymi literami.- Tak.siadajcie, towarzyszu Klarnet.Klarnet usiadł.- Dochodzą do nas sygnały, że używa pan nie zarejestrowanej radiostacji.Czy to prawda?- Nie mam żadnej radiostacji - skłamał Klarnet.- Ależ on kłamie! - patetycznie wykrzyknął Budiłow.Przecież sam słyszałem, jak nadaje! To otwartym, to zaszyfrowanym tekstem.Przewodniczący spojrzał pytająco na Klarneta.- To.ja czytam wiersze.- Ale dlaczego na głos? - zdziwiła się inteligentnie wyglądająca kobieta.- Tak się je lepiej zapamiętuje.- Kłamie, kłamie! - żołądkował się sąsiad.- Niech w takim razie powie, co tam u siebie lutuje, dlaczego co chwila przepalają się korki?- No, towarzyszu Klarnet?- Nie lutuję niczego.Kiedy remontowałem telewizor, to lutowałem, ale teraz nie lutuję.Przewodniczący chrząknął i znów przygładził wąsy.- Tak.A więc tylko czytacie wiersze?- Tylko wiersze.- Jakie będą postanowienia? - popatrzył na kobietę, ale ta tylko wzruszyła ramionami.- Trzeba by rewizję zrobić - powiedział Budiłow.Z udziałem świadków.- Do tego nie mamy prawa - skrzywił się przewodniczący.- A wy, towarzyszu Klarnet, weźcie pod uwagę to, że nikomu nie zabrania się robić telewizorów i radioodbiorników.- I czytać wierszy - z kpiną dodała kobieta.- I czytać wierszy - przytaknął przewodniczący.- Ale jeżeli to rzeczywiście nadajnik radiowy.to zupełnie inna sprawa.Trzeba zarejestrować.Dla pana lepiej, a dla nas spokojniej.Zgoda?- Zgoda - westchnął - tylko że ja nie mam żadnego nadajnika.Święte, nieudolne, niewymyślne kłamstwo! Ale co komu do słowa honoru nieopatrznie rzuconego w mglistą przyszłość? Nie, Klarnet, nie tobie mierzyć się z wrogiem ludzi - Budiłowem, który nie takie rzeczy widział.Żebyś nie wiadomo co robił, rozszyfruje cię, niezawodnie cię rozszyfruje! Czas się zastanowić, czym się to może skończyć.- Masza! - Klarnet mówił szeptem trwożliwie spoglądając na drzwi.- Zrozum, Masza, ja tego po prostu nie przeżyję - Co więc proponujesz?- Nie wiem.Weź mnie do siebie.Przecież na pewno są jakieś maszyny czasu.- Nie ma takich maszyn - smutnie uśmiechnęła się Masza.- To bajki.- Ale przecież przesłałaś mi nadajnik.- To zupełnie inna sprawa.Transmutacja.Ale przecież ona jeszcze nie została u was odkryta.Klarneta nagle olśniła myśl.- Posłuchaj, a ty byś nie mogła?- Co?- Transmutować się do mnie.- Och! Zdajesz sobie sprawę z tego, co mówisz?! Nie, to niemożliwe!- Ale dlaczego?!- Przecież powiedziałam, żadnych kontaktów z przeszłością.Nie wolno zmieniać historii.Transmutacji w czasie dokonuje się u nas co najwyżej w granicach stulecia, i to ze wszystkimi ograniczeniami.A tu.przecież powrotu nie będzie.Zostać na zawsze nie wiadomo gdzie.- Wiadomo! Będziesz ze mną!Masza rozpłakała się.- No co ty, Maszeńka?!- A ty mnie nigdy nie przestaniesz kochać? - zapytała wycierając nos w maleńką chusteczkę.Wiecie, co się odpowiada w podobnych wypadkach.W czerwcu wszystko odbywa się według raz na zawsze ustalonych praw.Oto nadciągnęła chmura, lunął deszcz, patrzysz, a tu po kilku minutach znów grzeje słońce.- Nie mogę się przecież u was zjawić z takim wyglądem powiedziała Masza.- Zdobądź dla mnie kilka żurnali.Czy zdarzyło się wam kiedyś obserwować kobietę studiującą fasony płaszczy? Takiego całkowitego oderwania się od marnego świata, takiego całkowitego pogrążenia się w nirwanie nie udało się osiągnąć żadnemu jodze.Nie próbujcie w tym czasie mówić do niej.Będzie kiwać głową, ale możecie być pewni, że nie dociera do niej ani jedno słowo.- Odwróć kartkę!- Posłuchaj, Masza.- To się nie nadaje, następna !.- Masza !- Podnieś bliżej, chcę się przyjrzeć uczesaniu.- Maszeńka !- Daj następny żurnal.Na wszystko należy patrzeć filozoficznie, gdyż cierpliwość bywa stokrotnie wynagradzana.Klarnet przekonał się o tym już następnego dnia.- No, jak ci się podobam?Zbaraniał.Poprzednio oszkalowałem mężczyzn stwierdzając, iż rzekomo nie są oni w stanie należycie ocenić kobiecego stroju.Wnieśmy.poprawkę: ocenić są w stanie, zapamiętać - nie.Ale tu miała miejsce tak zdumiewająca przemiana.Po pierwsze, Klarnet stwierdził, że dama treflowa jego serca zamieniła się w karową [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Czasami gdzieś tam, ciut powyżej przepony, zdarzają się dziwne doznania.Nie jest to ból, to jakiś niezrozumiały smutek.I bardzo mili chłopcy wcale nie wydają się wtedy tacy mili, a całe ludzkie życie, jeśli się zastanowić.- Dobra! - Masza zdecydowanie potrząsnęła włosami.Niech będzie, co ma być!.Tak więc potrzebna mi jest pomoc.Wypożyczy pan w bibliotece Błoka i Pasternaka.Wszystko, co jest.Zrozumiał pan?- Tak, i co dalej?- Będzie pan czytał na głos.- Po co?- Och! - Masza potarła palcami skronie.- Ale egzemplarz mi się trafił! Pan będzie czytać, a ja zanotuję.Czyż to tak trudno zrozumieć?- Nie, dlaczego - powiedział Klarnet - zrozumieć nie jest wcale trudno.Tylko ja niezbyt wyraźnie czytam.- To mnie najmniej niepokoi.A więc jutro o tej samej porze.Obraz zniknął.Dopiero co dziewczyna była tu, a teraz ekran był pusty, beznadziejnie pusty.Skończyła się diabelska sztuczka, a wszystko, co po niej zostało, to maleńkie czarne pudełeczko oraz nadpalony stół.Kiedy wiele razy powtórzone w tych samych warunkach doświadczenie daje niezmienny rezultat, to są wszelkie podstawy, by uważać, że odkryte zależności podporządkowane są jakiemuś prawu.Tak więc na przykład jeśli miłośnicy wczesnego chodzenia na rzęsach ustawiają się w długich kolejkach przed kioskiem w bezpłodnym oczekiwaniu na cysternę z piwem, jeśli budowlani nieustraszenie kopią rowy w wypielęgnowanych gazonach obnażając sklerotyczny system krwionośny miasta, jeśli rankami do hałasu tramwaju pod oknem dołącza się sapanie drogowego walca, jeśli budząc się pod wpływem szczebiotu ptaków nie możecie dojść do tego, czy to noc, czy dzień, wiedzcie: na dworze jest czerwiec.Jeśli na dworze jest czerwiec, a wy macie dwadzieścia sześć lat, jeśli co wieczór czytacie dziewczynie cudowne wiersze, jeśli.Zresztą, wystarczy!I tak wszystko jasne.Jakiś ohydny typ, ojciec literackich sztampów, powiedział, że miłość nie zna granic.No i co z tego? Co innego nie znać granic, a co innego móc je pokonać lub, jak wyraziłby się filozof, doprowadzić do takiego rozwoju wydarzeń, by miłość do siebie przekształciła się w miłość dla siebie.Przecież, co by tam nie mówić, dwa tysiące lat.Macie ochotę na jeszcze jedną wyświechtaną sentencję? Proszę! Nieszczęście przychodzi z tej strony, z której najmniej się go spodziewasz.Tym razem weszło ono przez drzwi w osobie dozorcy, który pewnego wieczoru poprosił Klarneta, by bez chwili zwłoki zjawił się w administracji domu, gdzie czeka na niego komisja pojednawcza w pełnym składzie.Skład, jak się okazało, nie był znów tak duży: dwóch ludzi, nie licząc znanego nam jui emeryta Budiłowa.Zobaczywszy Klarneta Budiłow wpadł w podniecenie i wyciągnął przed siebie prawą rękę, przez co natychmiast stał się zadziwiająco podobny do Cycerona demaskującego Katylinę.- Oto on, kochany! We własnej osobie! Przewodniczący komisji przygładził siwe wąsy i wziął ze stołu kartkę zapisaną koślawymi literami.- Tak.siadajcie, towarzyszu Klarnet.Klarnet usiadł.- Dochodzą do nas sygnały, że używa pan nie zarejestrowanej radiostacji.Czy to prawda?- Nie mam żadnej radiostacji - skłamał Klarnet.- Ależ on kłamie! - patetycznie wykrzyknął Budiłow.Przecież sam słyszałem, jak nadaje! To otwartym, to zaszyfrowanym tekstem.Przewodniczący spojrzał pytająco na Klarneta.- To.ja czytam wiersze.- Ale dlaczego na głos? - zdziwiła się inteligentnie wyglądająca kobieta.- Tak się je lepiej zapamiętuje.- Kłamie, kłamie! - żołądkował się sąsiad.- Niech w takim razie powie, co tam u siebie lutuje, dlaczego co chwila przepalają się korki?- No, towarzyszu Klarnet?- Nie lutuję niczego.Kiedy remontowałem telewizor, to lutowałem, ale teraz nie lutuję.Przewodniczący chrząknął i znów przygładził wąsy.- Tak.A więc tylko czytacie wiersze?- Tylko wiersze.- Jakie będą postanowienia? - popatrzył na kobietę, ale ta tylko wzruszyła ramionami.- Trzeba by rewizję zrobić - powiedział Budiłow.Z udziałem świadków.- Do tego nie mamy prawa - skrzywił się przewodniczący.- A wy, towarzyszu Klarnet, weźcie pod uwagę to, że nikomu nie zabrania się robić telewizorów i radioodbiorników.- I czytać wierszy - z kpiną dodała kobieta.- I czytać wierszy - przytaknął przewodniczący.- Ale jeżeli to rzeczywiście nadajnik radiowy.to zupełnie inna sprawa.Trzeba zarejestrować.Dla pana lepiej, a dla nas spokojniej.Zgoda?- Zgoda - westchnął - tylko że ja nie mam żadnego nadajnika.Święte, nieudolne, niewymyślne kłamstwo! Ale co komu do słowa honoru nieopatrznie rzuconego w mglistą przyszłość? Nie, Klarnet, nie tobie mierzyć się z wrogiem ludzi - Budiłowem, który nie takie rzeczy widział.Żebyś nie wiadomo co robił, rozszyfruje cię, niezawodnie cię rozszyfruje! Czas się zastanowić, czym się to może skończyć.- Masza! - Klarnet mówił szeptem trwożliwie spoglądając na drzwi.- Zrozum, Masza, ja tego po prostu nie przeżyję - Co więc proponujesz?- Nie wiem.Weź mnie do siebie.Przecież na pewno są jakieś maszyny czasu.- Nie ma takich maszyn - smutnie uśmiechnęła się Masza.- To bajki.- Ale przecież przesłałaś mi nadajnik.- To zupełnie inna sprawa.Transmutacja.Ale przecież ona jeszcze nie została u was odkryta.Klarneta nagle olśniła myśl.- Posłuchaj, a ty byś nie mogła?- Co?- Transmutować się do mnie.- Och! Zdajesz sobie sprawę z tego, co mówisz?! Nie, to niemożliwe!- Ale dlaczego?!- Przecież powiedziałam, żadnych kontaktów z przeszłością.Nie wolno zmieniać historii.Transmutacji w czasie dokonuje się u nas co najwyżej w granicach stulecia, i to ze wszystkimi ograniczeniami.A tu.przecież powrotu nie będzie.Zostać na zawsze nie wiadomo gdzie.- Wiadomo! Będziesz ze mną!Masza rozpłakała się.- No co ty, Maszeńka?!- A ty mnie nigdy nie przestaniesz kochać? - zapytała wycierając nos w maleńką chusteczkę.Wiecie, co się odpowiada w podobnych wypadkach.W czerwcu wszystko odbywa się według raz na zawsze ustalonych praw.Oto nadciągnęła chmura, lunął deszcz, patrzysz, a tu po kilku minutach znów grzeje słońce.- Nie mogę się przecież u was zjawić z takim wyglądem powiedziała Masza.- Zdobądź dla mnie kilka żurnali.Czy zdarzyło się wam kiedyś obserwować kobietę studiującą fasony płaszczy? Takiego całkowitego oderwania się od marnego świata, takiego całkowitego pogrążenia się w nirwanie nie udało się osiągnąć żadnemu jodze.Nie próbujcie w tym czasie mówić do niej.Będzie kiwać głową, ale możecie być pewni, że nie dociera do niej ani jedno słowo.- Odwróć kartkę!- Posłuchaj, Masza.- To się nie nadaje, następna !.- Masza !- Podnieś bliżej, chcę się przyjrzeć uczesaniu.- Maszeńka !- Daj następny żurnal.Na wszystko należy patrzeć filozoficznie, gdyż cierpliwość bywa stokrotnie wynagradzana.Klarnet przekonał się o tym już następnego dnia.- No, jak ci się podobam?Zbaraniał.Poprzednio oszkalowałem mężczyzn stwierdzając, iż rzekomo nie są oni w stanie należycie ocenić kobiecego stroju.Wnieśmy.poprawkę: ocenić są w stanie, zapamiętać - nie.Ale tu miała miejsce tak zdumiewająca przemiana.Po pierwsze, Klarnet stwierdził, że dama treflowa jego serca zamieniła się w karową [ Pobierz całość w formacie PDF ]