[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zginęło pięć osób.-Kto?- Laura Van Ryn, Monika Felver, Laurel Erb - Whitneyzaczęła płakać, a Newell kontynuował - Betsy Smith.I BradLarson.Kilka dni wcześniej Whitney rozmawiała z Carly o Bradzie iopowiadała siostrze, jaki z niego świetny facet.Gdy więc terazdziewczyna na końcu listy usłyszała jego nazwisko, zawołała:- O nie, tylko nie Brad!Przez kolejne kilka minut powtarzała jedno: Tylko nieBrad!".Odłożyła czasopismo na bok i zamyśliła się.- Chcę pobyć trochę sama - stwierdziła i położyła się na łóżku.Przez jakiś czas nie odzywała się, jedynie cicho łkała.Colleen usiadła przy niej i delikatnie głaskała ją po plecach, ażWhitney pogrążyła się we śnie.W czasie kolejnej nocy Newellwielokrotnie budził się na dzwięk płaczu Whitney i modlitwColleen.Dzień lub dwa pózniej Whitney zażyczyła sobie ponowniezajrzeć do gazety.- Czemu umieścili moje zdjęcie obok Laury? - spytała.W tymczasie w pokoju była Carly.- Whitney - zaczęła.- Zaraz po wypadku pomylili wasze ciała.Myśleli, że ty to Laura, a Whitney zginęła.Whitney zamarła, próbując uzmysłowić sobie znaczenie słówsiostry.Przez jej mózg tym razem nie przeszedł żaden impuls.Nagle posmutniała i powiedziała:- Nie.To nieprawda.Nikogo nie zabiłam - po jej twarzypopłynęły łzy i zaczęła się trząść.- To nie może być prawda.Niezabiłam Laury.- Whitney, Whitney - Carly usiłowała ją uspokoić.- Nikt niemówi, że ją zabiłaś.Ludzie myśleli, że ty nią jesteś.- Wszyscy mnie teraz znienawidzą - Whitney nie słuchała.-Nie chcę wracać do szkoły.Wszyscy będą mnie wytykać palcamijako tę, która zabiła Laurę.- Nie, nie, nie.To nieprawda.Nikt nie myśli, że zabiłaś Laurę.Laura zginęła w wypadku.Ludzie cię kochają, Whit.Laurę też.Zmierć Laury niczego nie zmieniła - pocieszała siostrę Carly.Potych słowach Whitney się uspokoiła.Jednakże kolejnego wieczora znów się zdenerwowała.Rozejrzała się po pokoju, spojrzała na rodzinę i na swojegochłopaka Matta i wypaliła:- To wszystko nieprawda.Wszyscy skierowali na nią zmieszane spojrzenia.- Co masz na myśli? - spytała Colleen.- To szpitalne łóżko i ta historia z wypadkiem.Nic takiego sięnie stało.Mam tylko zły sen i chciałabym się z niego obudzić -oznajmiła Whitney.Podszedł do niej Matt i wziął ją za rękę.- Whitney, myślisz, że gdyby to był sen, czułabyś, jak ściskamtwoją dłoń? - zapytał.- Tak, bo czułabym to we śnie! Nie bądz głupi, Matt.To mi sięśni i wszyscy jesteście w tym śnie.Ty jesteś, jest Carly, jestSandra, są rodzice.Wszyscy jesteście w szpitalu.Mnie tamnaprawdę nie ma.Zpię w akademiku i chciałabym się obudzić.- Whitney, kochanie, to nie sen.Jesteś w szpitalu.Miałaśwypadek.To wszystko prawda - tłumaczył Newell.- Nieprawda.Nie pamiętam tego.Obsługiwałam dziświeczorem bankiet na stołówce, potem wróciłam do pokoju iposzłam spać.A teraz mam ten sen i jestem strasznie wściekła naEmily, bo jest niefajną koleżanką i nie chce mnie obudzić.Colleen i Newell podeszli razem do jej łóżka.- Whitney, musisz zrozumieć, że to nie jest sen.- Oczywiście, że jest.Zniło mi się, że mówiliście mi, że ludziemyśleli, że wyglądam jak Laura, a nawet że nią jestem.Zniło misię, że mówiliście mi, że uznaliście mnie za martwą iodprawiliście pogrzeb.Coś takiego nie mogło się stać.To musibyć sen.- Ależ kochanie, tak się stało.Na pogrzebie było ponad tysiącosób.Kolejka była dłuższa niż w Disneylandzie - starała siętłumaczyć Colleen.- Po co ludzie mieliby czekać do mnie w takiej kolejce? To niema sensu.Chcę się obudzić.Nienawidzę tego snu.Czy Emily niewie, że muszę wstawać? Czemu mnie nie obudzi? - Whitneystawała się coraz bardziej rozdrażniona.Mimo argumentów niechciała uwierzyć nikomu, że to nie był sen.- Whit, idę zadzwonić po Emily.Ona ci powie, że to prawda, anie sen - Newell znalazł rozwiązanie.Wybrał numer na komórce,poczekał, aż Emily odbierze, i wyjaśnił jej sytuację.Następniepodał telefon Whitney.- Proszę, proszę, Emily, obudz mnie! - krzyczała Whitney.- Whitney, ty nie śpisz.To nie jest sen.Czy gdyby to był sen,rozmawiałabym teraz z tobą przez telefon?- Tak.Bo to by się działo we śnie!- Whitney, ty nie śpisz.To nie jest sen [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Zginęło pięć osób.-Kto?- Laura Van Ryn, Monika Felver, Laurel Erb - Whitneyzaczęła płakać, a Newell kontynuował - Betsy Smith.I BradLarson.Kilka dni wcześniej Whitney rozmawiała z Carly o Bradzie iopowiadała siostrze, jaki z niego świetny facet.Gdy więc terazdziewczyna na końcu listy usłyszała jego nazwisko, zawołała:- O nie, tylko nie Brad!Przez kolejne kilka minut powtarzała jedno: Tylko nieBrad!".Odłożyła czasopismo na bok i zamyśliła się.- Chcę pobyć trochę sama - stwierdziła i położyła się na łóżku.Przez jakiś czas nie odzywała się, jedynie cicho łkała.Colleen usiadła przy niej i delikatnie głaskała ją po plecach, ażWhitney pogrążyła się we śnie.W czasie kolejnej nocy Newellwielokrotnie budził się na dzwięk płaczu Whitney i modlitwColleen.Dzień lub dwa pózniej Whitney zażyczyła sobie ponowniezajrzeć do gazety.- Czemu umieścili moje zdjęcie obok Laury? - spytała.W tymczasie w pokoju była Carly.- Whitney - zaczęła.- Zaraz po wypadku pomylili wasze ciała.Myśleli, że ty to Laura, a Whitney zginęła.Whitney zamarła, próbując uzmysłowić sobie znaczenie słówsiostry.Przez jej mózg tym razem nie przeszedł żaden impuls.Nagle posmutniała i powiedziała:- Nie.To nieprawda.Nikogo nie zabiłam - po jej twarzypopłynęły łzy i zaczęła się trząść.- To nie może być prawda.Niezabiłam Laury.- Whitney, Whitney - Carly usiłowała ją uspokoić.- Nikt niemówi, że ją zabiłaś.Ludzie myśleli, że ty nią jesteś.- Wszyscy mnie teraz znienawidzą - Whitney nie słuchała.-Nie chcę wracać do szkoły.Wszyscy będą mnie wytykać palcamijako tę, która zabiła Laurę.- Nie, nie, nie.To nieprawda.Nikt nie myśli, że zabiłaś Laurę.Laura zginęła w wypadku.Ludzie cię kochają, Whit.Laurę też.Zmierć Laury niczego nie zmieniła - pocieszała siostrę Carly.Potych słowach Whitney się uspokoiła.Jednakże kolejnego wieczora znów się zdenerwowała.Rozejrzała się po pokoju, spojrzała na rodzinę i na swojegochłopaka Matta i wypaliła:- To wszystko nieprawda.Wszyscy skierowali na nią zmieszane spojrzenia.- Co masz na myśli? - spytała Colleen.- To szpitalne łóżko i ta historia z wypadkiem.Nic takiego sięnie stało.Mam tylko zły sen i chciałabym się z niego obudzić -oznajmiła Whitney.Podszedł do niej Matt i wziął ją za rękę.- Whitney, myślisz, że gdyby to był sen, czułabyś, jak ściskamtwoją dłoń? - zapytał.- Tak, bo czułabym to we śnie! Nie bądz głupi, Matt.To mi sięśni i wszyscy jesteście w tym śnie.Ty jesteś, jest Carly, jestSandra, są rodzice.Wszyscy jesteście w szpitalu.Mnie tamnaprawdę nie ma.Zpię w akademiku i chciałabym się obudzić.- Whitney, kochanie, to nie sen.Jesteś w szpitalu.Miałaśwypadek.To wszystko prawda - tłumaczył Newell.- Nieprawda.Nie pamiętam tego.Obsługiwałam dziświeczorem bankiet na stołówce, potem wróciłam do pokoju iposzłam spać.A teraz mam ten sen i jestem strasznie wściekła naEmily, bo jest niefajną koleżanką i nie chce mnie obudzić.Colleen i Newell podeszli razem do jej łóżka.- Whitney, musisz zrozumieć, że to nie jest sen.- Oczywiście, że jest.Zniło mi się, że mówiliście mi, że ludziemyśleli, że wyglądam jak Laura, a nawet że nią jestem.Zniło misię, że mówiliście mi, że uznaliście mnie za martwą iodprawiliście pogrzeb.Coś takiego nie mogło się stać.To musibyć sen.- Ależ kochanie, tak się stało.Na pogrzebie było ponad tysiącosób.Kolejka była dłuższa niż w Disneylandzie - starała siętłumaczyć Colleen.- Po co ludzie mieliby czekać do mnie w takiej kolejce? To niema sensu.Chcę się obudzić.Nienawidzę tego snu.Czy Emily niewie, że muszę wstawać? Czemu mnie nie obudzi? - Whitneystawała się coraz bardziej rozdrażniona.Mimo argumentów niechciała uwierzyć nikomu, że to nie był sen.- Whit, idę zadzwonić po Emily.Ona ci powie, że to prawda, anie sen - Newell znalazł rozwiązanie.Wybrał numer na komórce,poczekał, aż Emily odbierze, i wyjaśnił jej sytuację.Następniepodał telefon Whitney.- Proszę, proszę, Emily, obudz mnie! - krzyczała Whitney.- Whitney, ty nie śpisz.To nie jest sen.Czy gdyby to był sen,rozmawiałabym teraz z tobą przez telefon?- Tak.Bo to by się działo we śnie!- Whitney, ty nie śpisz.To nie jest sen [ Pobierz całość w formacie PDF ]