[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Toteż zapewne lepiej, żebym od tej chwili nic więcej nie mówił, gdyż stracę swoją dobrą sławę i uznają mnie za kłamcę.On jednak zapalczywie się temu sprzeciwił, domagając się:– Mów, mów, bo nikt jeszcze nie rozmawiał ze mną tak jak ty.Wtedy popatrzyłem na niego poważnie i rzekłem:– Nie myślę wyrywać ci zęba.Musi to zrobić dentysta, bo w takich sprawach jest on najbieglejszy w tym kraju, z pewnością bieglejszy nawet ode mnie, i nie chcę ściągać na siebie jego gniewu.Ale jeśli chcesz, mogę stać przy tobie, trzymać cię za ręce i dodawać ci odwagi, gdy on to będzie robił.Mogę też złagodzić twoje męki sztuką, której nauczyłem się w wielu krajach i u wielu ludów.A wszystko to musi się dokonać za dwa tygodnie od dnia dzisiejszego, bo lepiej ten dzień z góry ustanowić, żebyś się potem nie rozmyślił.Wtedy bowiem twoja szczęka będzie już dostatecznie podleczona, a do tego czasu będziesz też co rano i co wieczór płukać usta środkiem, który ci dam, choć będzie cię to może piekło i budziło odrazę.Rozgniewał się i spytał:– A jeśli tego nie zrobię?– Dasz mi swoje królewskie słowo, że to zrobisz tak, jak powiedziałem, bo swego królewskiego słowa nie może nie dotrzymać pan czterech części świata.A jeśli pozwolisz to sobie zrobić, będę cię zabawiał moją sztuką i zamienię na twoich oczach wodę w krew, i nawet ciebie nauczę to robić, żebyś mógł zadziwiać swoich poddanych.Musisz mi tylko obiecać, że nie wyjawisz tej sztuczki nikomu innemu.Jest to bowiem święta tajemnica kapłanów Amona i nie znałbym jej, gdybym sam nie był wyświęcony na kapłana pierwszego stopnia, tak jak nie śmiałbym ciebie tego nauczyć, gdybyś nie był królem.W tej chwili Kaptah zaczął wołać z framugi drzwi żałosnym głosem:– Zabierzcie to okropne zwierzę, bo zlezę na dół i zabiję je.Ręce mi już mdleją i tyłek mnie boli od siedzenia na tym niewygodnym miejscu, które nie licuje z moją godnością.Doprawdy zlezę i zabiję je, jeśli natychmiast go stąd nie zabierzecie.Burnaburiasz śmiał się jeszcze bardziej niż przedtem, słuchając tego odgrażania się, potem jednak udał powagę i rzekł:– Doprawdy szkoda by mi było, gdybyś zabił mego lwa, bo od małego rósł na moich oczach i stał się moim przyjacielem.Toteż odwołam go, żebyś nie popełnił zbrodni w moim pałacu.– Przywołał lwa do siebie, a Kaptah zlazł po draperii i zaczął rozcierać zesztywniałe nogi, patrząc na lwa z wielkim gniewem, aż król znów się roześmiał i bijąc się po udach powiedział: – Doprawdy komiczniejszego człowieka nie widziałem jeszcze w życiu.Sprzedaj mi go, a zrobię cię bogaczem!Ja jednak nie chciałem mu sprzedać Kaptaha, a on się przy tym nie upierał.Rozstaliśmy się jak przyjaciele, gdy głowa zaczęła mu się kiwać, a oczy zamykać, bowiem sen zgłosił się po swoje prawa, gdyż z powodu bólu król nie spał przez kilka nocy.Starzec będący jego przybocznym lekarzem wyszedł wraz ze mną z sali i powiedział:– Z twego zachowania i z twoich słów widzę, że nie jesteś oszustem, lecz zręcznym człowiekiem, znającym swój zawód.Zdumiewa mnie jednak śmiałość, z jaką zwracałeś się do władcy czterech części świata, bo gdyby ktoś z jego własnych lekarzy ośmielił się odezwać do niego w taki sposób, dawno by już spoczywał w glinianej urnie pośród swoich przodków.Odparłem mu na to:– Najlepiej, żebyśmy się wspólnie naradzili nad tym, co ma się stać za dwa tygodnie, gdyż będzie to dzień trudny i dobrze by było, żebyśmy przedtem wspólnie złożyli ofiary odpowiednim bogom.Słowa moje wielce mu się spodobały, gdyż był to człowiek nabożny.Umówiliśmy się więc, że spotkamy się w świątyni, by złożyć ofiarę i odbyć z lekarzami naradę w sprawie królewskich zębów.Zanim opuściliśmy z Kaptahem pałac, lekarz królewski kazał nakarmić tragarzy, którzy mnie tam przynieśli, a ci jedli i pili na podwórcu i wielce mnie wychwalali.I gdy nieśli mnie z powrotem do gospody, śpiewali wielkim głosem a tłumy ludzi szły za mną.Od tego czasu imię moje głośne było w Babilonie.A Kaptah jechał na białym ośle, bardzo zły, i wcale się do mnie nie odzywał, gdyż został dotknięty w swej godności.Rozdział 3W dwa tygodnie później spotkałem się z królewskimi lekarzami w Wieży Marduka i złożyliśmy razem owcę w ofierze, a oni kazali zbadać jej wątrobę i sporządzić dla nas wróżbę, gdyż w Babilonie kapłani wróżyli z wątroby ofiarnej i potrafili wyczytać z niej wiele rzeczy niezrozumiałych dla innych.Kapłani powiedzieli nam, że król będzie się wprawdzie bardzo na nas złościć, ale nikt z nas nie straci życia ani też nie dozna trwałego kalectwa.Lecząc króla powinniśmy jednak wystrzegać się pazurów i oszczepów.Prosiliśmy jeszcze gwiaździarzy o sprawdzenie w księdze nieba, czy dzień jest pomyślny dla naszego celu.Oni zaś odrzekli, że dzień nie jest nieodpowiedni, jakkolwiek mogliśmy byli wybrać dzień pomyślniejszy.Kazaliśmy dalej kapłanom lać oliwę na wodę i z tego wróżyć przyszłość, ale przyjrzawszy się rozlanej oliwie, orzekli oni, że nie widzą tam nic szczególnego, a przynajmniej nic takiego, co byłoby specjalnie złym znakiem.Gdy wyszliśmy ze świątyni, przeleciał nad nami sęp, niosąc w szponach ludzką głowę porwaną z murów, co kapłani wytłumaczyli jako znak korzystny dla naszych zamierzeń, choć znak ten według mego mniemania bynajmniej nie był sprzyjający.Stosownie do rad wyczytanych w owczej wątrobie odprawiliśmy królewską straż przyboczną, jako też nie pozwoliliśmy lwu pójść z nami, lecz zostawiliśmy go za drzwiami, bojąc się, że król w gniewie mógłby go nas poszczuć, on zaś rozerwałby nas na sztuki, co, jak opowiadali lekarze, nieraz już robił.Król Burnaburiasz przyszedł dzielnie na zabieg, napiwszy się wina, aby – jak to mówią w Babilonie – ucieszyć swoją wątrobę.Kiedy jednak zobaczył krzesło dentysty, które ten kazał przywieźć do pałacu, dotknął go i zrobił się zupełnie blady, po czym oświadczył, że ma jeszcze do załatwienia ważne sprawy rządowe, o których zapomniał pijąc wino.Chciał odejść, ale podczas gdy inni lekarze leżeli na brzuchach i wargami dotykali podłogi, ja chwyciłem króla za rękę, dodając mu otuchy, że wnet będzie po wszystkim, jeśli tylko zachowa odwagę.Kazałem lekarzom, by się oczyścili i oczyścili narzędzia w ogniu skarabeusza, i wcierałem w królewskie dziąsło uśmierzającą maść, mówiąc, że policzek zdrętwiał mu, jakby był z drewna, i że nie może poruszać językiem w ustach.Wtedy posadziliśmy go na krześle i przywiązaliśmy mu mocno głowę do oparcia, a do ust włożyliśmy mu kliny, żeby nie mógł już ich zamknąć.Trzymałem go za ręce i dodawałem mu odwagi, a dentysta wezwał głośno na pomoc wszystkich bogów Babilonu, wsadził do ust kleszcze i wyrwał ząb tak zgrabnie, że nigdy jeszcze nie widziałem, by ktoś równie zręcznie potrafił usunąć chory ząb.Mimo klinów król krzyczał straszliwie i lew zaczął ryczeć za drzwiami i rzucać się na nie, tak że trzeszczały, i drapać o nie pazurami.Była to okropna chwila, bo gdy uwolniliśmy królowi głowę i wyjęliśmy mu z ust kliniki, zaczął pluć krwią do miski, jęczeć i krzyczeć, a łzy mu ciekły po policzkach.A gdy wypluł krew, zawołał przez łzy, że jego straż przyboczna zabije nas wszystkich, przyzywał swego lwa, przewrócił kopnięciem święty ogień i walił swoich lekarzy kijem, dopóki mu go nie odebrałem prosząc, by zechciał wypłukać usta [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl