[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie jestem shademskim ani lemmarskim vernem,żeby chodzić w ich śmierdzących sumei! Wolisz być Służebnicą Boga?  spytał beznamiętnie Cord swoim ojczystym języku.Szaman najwyrazniej rozumiał sens wymowy; spojrzał na swoją benan wzrokiem tak samopozbawionym jakiegokolwiek wyrazu, jak jego głos. Czy sprzeniewierzyć się przysiędze?Zcieżka obowiązku nie pozwala powiedzieć  nie chcę.Wybieraj.Roger wątpił, czy Pedi zrozumiała do końca słowa Corda, ale było oczywiste, że ichznaczenie do niej dotarło.Przez chwilę poruszała bezgłośnie ustami, a potem wysyczała tylko jedno słowo. Szaty. Proszę, załatwione  ucieszył się książę. Ale jakie szaty? I skąd możemy je wziąć? Sumei waży co najmniej pięć latha  powiedziała gorzko Pedi. Możemy je dostaćw Kirsti.To jeden z największych ośrodków tkackich w całym Krathu. Po chwili nieco sięrozchmurzyła. To także jeden z największych ośrodków produkcji kosmetyków. Wykonałaskomplikowany gest irytacji. Zwiatła O Casey ma coś jeszcze do powiedzenia. Nie jestem pewna, co z tym zrobić, Pedi  powiedziała naczelniczka świty, zerkającz ukosa na Corda. W czym problem?  spytał książę. Cóż  zaczął Julian, bohatersko wyręczając O Casey  na pewno pan zauważył, że wszyscyspotkani po tej stronie oceanu Mardukanie byli ubrani. Ale nie Pedi  powiedział Roger, wskazują podbródkiem benan. Tak, ale ona była w niewoli  odparła ostrożnie O Casey. Okazuje się, że Krathianiei Shinowie, a nawet Shademowie, mają ostre nakazy dotyczące skromności. O, rany  powiedziała Kosutic. W takim razie powinniśmy sprawić młodej damie jakieśubranie? Byłoby dobrze  zgodził się Julian. Cord czuje się zupełnie normalnie, nie noszącubrania.Po prostu jest.nie ubrany.Pedi zaś. Czuje się naga  dokończyła sierżant. Kapuję.Zajmiemy się tym za chwilę.Ale jakie toma znaczenie dla pozostałych? Vashinowie generalnie chodzą w zbroi  powiedział Julian. Tak samo Diaspraniei K Vaernijczycy.Jeśli wyjaśnimy im, że tutejszy zwyczaj nakazuje chodzić w ubraniu i żewystarczy nie zdejmować zbroi, zostaną w swoich pancerzach. I tak musimy im załatwić jakieś ubrania  zauważył Pahner. Chodzenie bez przerwyw zbroi jest niehigieniczne. Tak jest, sir  przytaknął Julian. Ale sama koncepcja nie jest im obca.Z kolei Cordi Denat. Co z nami?  spytał Cord. Jeśli będziemy chodzić po mieście z  nagimi dzikusami , będziemy łamać różnemiejscowe zakazy  wyjaśniła delikatnie O Casey. A to może niekorzystnie wpłynąć na nasząsytuację. Ponieważ miejscowy zwyczaj nakazuje nosić ubrania, Cord  przetłumaczył mu Roger wszyscy będziemy musieli to robić, bo inaczej pomyślą, że jesteśmy dzicy. Co? Okryć się ubraniami?  spytał z niedowierzaniem szaman. To niedorzeczne! Ktorozsądny godziłby się na coś takiego?  Pedi  przypomniał mu Roger z niezwykłą jak na niego delikatnością. Lemmarzy niezabrali jej ubrań dlatego, że chcieli jej zrobić przyjemność, Cord. Chcesz powiedzieć.Och. Szaman wykonał złożony gest frustracji. Jestem za stary,żeby mieć asi.benan! Zwłaszcza taką, której nie rozumiem! To nie wina języka, stary  powiedział Roger. Nikt nie rozumie kobiet! Zapłacisz za to, Wasza Wysokość  ostrzegła go z uśmiechem Despreaux.Roger skinąłgłową, ale nagle jego twarz przybrała wyraz zamyślenia.Pociągnął za kosmyk włosów, a potemrozejrzał się dookoła. Wszyscy noszą tu ubrania  powiedział i popatrzył na benan Corda. Ilu marynarzyLemmarzy przydzielili do każdego statku, kiedy zdobyli konwój, Pedi? Chyba pięciu do dziesięciu, a w przypadku większych statków może piętnastu.Czemupytasz? Rastar?Dawny książę Vashinów podniósł wzrok, kiedy Roger wypowiedział jego imię.Przezwiększą część dyskusji milczał, ponieważ dotyczyła spraw żeglugi, na temat której nie miał wieledo powiedzenia.Teraz przekrzywił głowę. Wzywałeś mnie, O Zwiatło Wschodu?Roger parsknął śmiechem i pokręcił głową. Ilu Lemmarów mógłbyś załatwić? Pytam poważnie. Zakładam, że z zaskoczenia?  spytał Vashin.Oparł dłonie na kolbach swoichrewolwerów. Przynajmniej sześciu.Więcej, jeśli zasięg pozwalałby na dodatkowe strzały,zanim się zbliżą. I oto mamy odpowiedz na pytanie, jak zdobędziemy kolejne statki  powiedział Roger. A kto, jeśli wolno zapytać, wesprze Rastara?  spytał ponuro Pahner. Cóż. odparł Roger z niewinnym uśmiechem. To chyba zależy od tego, kto po Rastarzenajszybciej strzela z pistoletu. Rozdział trzynastyTras Sofii nie zamierzał zostać Sługą Boga.Po raz kolejny.Raz już uciekł z zagród dla niewolników Wysokiej Zwiątyni. Tylko niewielu mogło się tympochwalić, a jeszcze bardziej nieliczni uniknęli ponownego schwytania.Sofii uświadomił sobiez całą wyrazistością, że przed Agentami Sprawiedliwości nie można się w Kirsti ukryć.Wtedywłaśnie doszedł do wniosku, że pociąga go żywot żeglarza.Handel między Wyspami Lemmarubył niebezpieczny  kupcom zagrażali nie tylko piraci, ale także liczne mielizny i innenawigacyjne trudności.Mając jednak wybór między mieliznami a Agentami, Sofii bez wahaniawybrałby ryzyko zostania rozbitkiem.Kiedy ponownie trafił do zagród dla niewolników, dotarły do niego plotki, że Lemmarzyczasami zostawiają sobie wyjątkowo przydatnych więzniów.Chętnych do pracy na statkachLemmarów zawsze było dużo  największym problemem Wysp był brak statków, a nie rąk dopracy  ale dobry marynarz, taki jak Tras, na pewno był lepszy niż niedoświadczony szczurlądowy.Dlatego też za każdym razem, kiedy trzeba było coś zrobić, Tras Sofii zawsze pierwszysię za to brał.Jego lemmarscy oprawcy  i współtowarzysze  widzieli, co robi, ale nie wiadomo, czyLemmarzy doceniali to, czy po prostu zamierzali zabić go pózniej.Wiedział, że piratów nieobchodzi życie jakiegoś Krathianina.Sposób, w jaki ścięli kapitana statku i mata, wyraznie tegodowodził.Prawdę mówiąc, on sam nie przepadał za nimi bardziej niż za Kapłanami Ognia.I chociaż nienawidził siebie za to, że przyczynia się do własnego zniewolenia, wysługiwanie sięnowym panom było jedynym sposobem uniknięcia starych panów.i zagród.%7ładen z pozostałych członków załogi nie dzielił tego punktu widzenia.Wszyscy popadliw apatię, stracili jakąkolwiek inicjatywę.Lemmarowie musieli dosłownie zaganiać ich do pracybatem, a żeglarze zachowywali się tak, jakby już byli Sługami i stracili wszelką nadzieję.%7ładenz nich nie wykazywał zainteresowania pójściem w ślady Trasa.To właśnie Tras, zawsze czujny i wypatrujący każdej sytuacji, którą mógłby wykorzystać,jako pierwszy zauważył dziwne trójkątne żagle na horyzoncie.Samotny statek, zbliżający sięszybko praktycznie prosto pod wiatr, był najbardziej niezwykłą rzeczą, jaką Tras kiedykolwiekwidział.Zamarł na moment, gapiąc się na smukły, niski okręt, podczas kiedy wolniejszy statekkupiecki Krathian osuwał się w dół z grzbietu fali.Przez chwilę zastanawiał się, jakie to robakiwyżarły mózg komuś, kto płynie wprost na lemmarski statek.Oczywiście kupiecki żaglowiec niewyglądał na pirata, więc może ci wariaci nie zdawali sobie sprawy, z kim mają do czynienia [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl