[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rozdzia³ X.Przybycie Witeliusza z Germanii do Rzymu — niezadowolenie Wespazjanawskutek objêcia tronu przez Witeliusza — ¿o³nierze pragn¹ obwo³aæ cezarem Wespa-zjana — obwo³anie go cezarem — Wespazjan ubezpiecza Egipt — opis Egiptu, portuw Aleksandrii i latarni morskiej na Faros — powiadomienie Aleksandra o swojej god-noœci cesarskiej — zabezpieczenie Aleksandrii dla Wespazjana — powszechne uznanieWespazjana cezarem — uwolnienie Józefa z wiêzów.Rozdzia³ XI.Wys³anie Mucjanusa do Italii — Antonius Primus rusza do walki z Witeliu-szem — wys³anie Cecyny do walki z Antoniuszem — Cecyna przechodzi na stronêAntoniusza — zbuntowanie siê wojska — Antoniusz pokonuje zbuntowane oddzia³yi ocala Cecynê — zajmuje Kremonê i wysy³a Cecynê do Wespazjana — walka o Kapi-tol — przybycie Antoniusza do Rzymu — koniec panowania Witeliusza — Mucjanuszwkracza do Rzymu — Domicjan ma sprawowaæ tymczasow¹ w³adzê — przybycieWespazjana do Aleksandrii — powierzenie Tytusowi zadania zdobycia Jerozolimy.KSIÊGA CZWARTARozdzia³ I1.Ci spoœród Galilejczyków, którzy po upadku Jotapaty trwali jeszczew buncie przeciwko Rzymianom, po klêsce Tarichei stali siê znów uleg³y-mi.Wszystkie twierdze i miasta przesz³y w rêce Rzymian oprócz Gischalii obsady góry Itabyrion.Do tych ostatnich przysta³o tak¿e miasto Gamala,po³o¿one po drugiej stronie jeziora, naprzeciwko Tarichei1.Wchodzi³ow sk³ad ziem Agryppy tak samo jak Sogane i Seleucja2.Obie pierwszemiejscowoœci by³y miastami Gaulanitydy: Sogane nale¿a³a do tak zwanegoGórnego, a Gamala do Dolnego Gaulanu.Seleucja natomiast le¿y w pobli-¿u jeziora Semechonitis3, które ma trzydzieœci stadiów szerokoœci i szeœæ-dziesi¹t d³ugoœci.Jego moczary ci¹gn¹ siê a¿ do Dafne4, sk¹din¹d miejscaprzyjemnego ze Ÿród³ami, które zasilaj¹ tak zwany Ma³y Jordan poni¿ejœwi¹tyni „z³otego cielca" i tocz¹ jego wody do Wielkiego Jordanu5.Miesz-kañców Sogane i Seleucji ju¿ na samym pocz¹tku powstania Agryppa prze-ci¹gn¹³ na swoj¹ stronê na podstawie ugody, lecz Gamala nie posz³a ichœladem, gdy¿ jeszcze bardziej ni¿ Jotapata polega³a na swojej naturalnejobronnoœci.Od wysokiej góry bowiem odchodzi stroma odnoga, tworz¹cw œrodku garb.Na tej wysokoœci ci¹gnie siê wzd³u¿ i nastêpnie opada odprzodu i od ty³u, tak ¿e kszta³tem swoim przypomina wielb³¹da.Od tegopodobieñstwa Gamala otrzyma³a nazwê, co zreszt¹ w wymowie miejscowejludnoœci zaznacza siê niedok³adnie6.Po jej obu stronach i od przodu ci¹gn¹siê niedostêpne w¹wozy, lecz od ty³u, gdzie ³¹czy siê z gór¹, jest ona nieco³atwiejsza do zdobycia.Mieszkañcy wszak¿e utrudnili i tutaj dojœcie, prze-kopawszy w poprzek rów.Na stromym zboczu zbudowano gêsto obok sie-bie i jeden nad drugim domy, tak ¿e miasto czyni wra¿enie, jakby wisia³ow powietrzu i wszystko mia³o lada chwila run¹æ na siebie.Zwraca³o siêono ku po³udniowi, a jego wzgórze, wznosz¹ce siê w tej stronie, wzbija siêna ogromn¹ wysokoœæ, stanowi¹c cytadelê miejsk¹, a poni¿ej7 niego nie ob-warowana ska³a opada ku niezmiernie g³êbokiemu w¹wozowi.W obrêbiemurów na jego krañcach bije Ÿród³o.2.Józef, umacniaj¹c to z natury tak trudne do zdobycia miasto, powiêk-szy³ jeszcze jego warownoœæ podziemnymi chodnikami i rowami8.Dziêki je-go przyrodzonym w³aœciwoœciom mieszkañcy czuli siê jeszcze pewniejszymisiebie ni¿ jotapatañczycy, lecz mieli mniejsz¹ liczbê wojowników i ufaj¹cnaturalnemu po³o¿eniu, nie przyjmowali dalszych posi³ków.Miasto bowiemdziêki swoim zaletom obronnym przepe³nione by³o zbiegami.Dziêki temumog³o opieraæ siê wojskom wys³anym przez Agryppê dla prowadzenia oblê-¿enia przez siedem miesiêcy.3.Wespazjan wyruszy³ z Ammatus9, gdzie rozbi³ by³ obóz na wprostTyberiady (nazwê „Ammatus" mo¿na by najlepiej oddaæ s³owem „cieplice",gdy¿ bije tam Ÿród³o ciep³ej wody o w³asnoœciach leczniczych) i przyby³ doGamali.Poniewa¿ opisane wy¿ej naturalne warunki nie pozwala³y szczelnieotoczyæ jej stra¿ami, wiêc rozstawi³ posterunki wszêdzie tam, gdzie siê da³o,i obsadzi³ górê, która nad ni¹ panowa³a.Kiedy legiony obwarowa³y zgodnieze swoim zwyczajem rozbity na niej obóz, Wespazjan zacz¹³ sypaæ wa³y pojej drugiej stronie oraz od wschodu, gdzie strzela³a w górê najwy¿sza wie¿aw mieœcie.Tutaj wznosi³ umocnienia legion piêtnasty, pi¹ty dzia³a³ naprze-ciw œrodka miasta, a dziesi¹ty zasypywa³ rowy i w¹wozy.A gdy w tym cza-sie król Agryppa podszed³ do muru i usi³owa³ wszcz¹æ rozmowy o poddaniusiê ze stoj¹cymi na nim obroñcami, jeden z procarzy ugodzi³ go kamieniemw ³okieæ prawej rêki.Natychmiast os³onili go jego ¿o³nierze, a Rzymianomoburzenie z takiego postêpku wobec króla i obawa o swój w³asny los doda³abodŸca do energiczniejszego prowadzenia oblê¿enia.Uwa¿ali bowiem, ¿eskoro ludzie ci tak brutalnie obeszli siê ze swoim rodakiem, który udziela³ imdobrej rady, to w stosunku do obcych i swoich wrogów nie cofn¹ siê przed¿adnym okrucieñstwem.4.Skoro przy wielkiej liczbie r¹k zaprawionych do takich robót rych³ousypano wa³y, podprowadzono machiny oblê¿nicze.Ludzie z otoczeniaCharesa i Józefa — obaj byli najwybitniejszymi obywatelami miasta —ustawili do boju swoich ciê¿kozbrojnych ¿o³nierzy, choæ ci stracili ani-musz, poniewa¿ s¹dzili, ¿e niedostatek wody i innych œrodków do ¿ycia niepozwoli im d³u¿ej wytrzymaæ oblê¿enia.Wszelako wodzowie dodali im od-wagi i wywiedli ich na mur.Przez nied³ugi czas odpêdzali nieprzyjació³ustawiaj¹cych machiny, lecz kiedy znaleŸli siê pod obstrza³em katapulti balist, wycofali siê do miasta.Rzymianie wprowadzili z trzech stron tara-ny i kruszyli mur, po czym przez wy³omy wpadali do miasta i wœródprzeraŸliwego dŸwiêku tr¹b, szczêku orê¿a i okrzyków wojennych ruszylina obroñców.Ci przez jakiœ czas opierali siê pierwszym wdzieraj¹cym siêgrupom, nie pozwalaj¹c im posuwaæ siê dalej i w ogóle dzielnie stawialiczo³o Rzymianom.Jednak¿e pod naporem przewa¿aj¹cych si³, które nacie-ra³y ze wszystkich stron, cofali siê do wy¿ej po³o¿onych czêœci miasta, poczym, zawróciwszy nagle, rzucili siê na œcigaj¹cych ich nieprzyjació³, spy-chali ich w dó³ ze stromej pochy³oœci i tam, st³oczonych w w¹skim i niedo-godnym miejscu, wybijali.Inni, nie mog¹c siê broniæ przed wrogiem ataku-j¹cym z góry ani przedrzeæ siê przez szeregi swoich pr¹cych do przodu,wskakiwali na dachy domów nieprzyjacielskich; siêga³y bowiem samej zie-mi.Te przepe³nione ludŸmi nie wytrzyma³y ciê¿aru i niebawem runê³y.Za-walenie siê jednego poci¹ga³o za sob¹ zapadanie siê innych ni¿ejpo³o¿onych domów, a te z kolei dalszych, le¿¹cych pod nimi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl