[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Holly przyniosła zdjęcie lotnicze i rozłożyła je na stole.– Do licha, skąd je macie? – zainteresował się Crisp.– Wyglądają jak satelitarne.– Fotografia lotnicza – wyjaśnił Jackson.– Mój przyjaciel z tego żyje.Holly wskazała budynek z antenami.– Macie szkło powiększające? – zapytał Crisp.Holly znalazła lupę na biurku Hama.Crisp przyjrzał się uważnie sprzętowi łączności.– Coś wam powiem.Tam jest więcej anten niż na dachu naszego biura w Miami.– Popatrz.– Holly wskazała mu kilka miejsc.– Myślimy, że to siatki kamuflujące.– Co przykrywają?– Posłuż się wyobraźnią.– To zbyt trudne dla faceta z FBI – zażartował Jackson.– Staram się, jak mogę – odparł Crisp, ale po chwili przyznał.– No dobrze, poddaję się.Co może być pod siatkami?– Ham jest byłym wojskowym.Mówi, że może artyleria przeciwlotnicza albo nawet wyrzutnie pocisków ziemia-powietrze.– Bez przesady.To już czysta fantazja.– Harry – zaczął Jackson – wszystko na tym zdjęciu przeczy zdrowemu rozsądkowi.– Dokumentacja stanowa – dodała Holly – wykazuje, że stu dwóch pracowników, łącznie z piętnastoosobową ochroną, ma licencje na noszenie broni.– Sporo – skomentował Crisp.– Jackson zna pięciu ochroniarzy – to byli policjanci z przeszłością kryminalną, ale kiedy zajrzeliśmy do komputera stanowego, niczego nie znaleźliśmy.– Pomyłki się zdarzają.– To nie wszystko – ciągnęła Holly.– Dzisiaj przepuściłam wszystkich stu dwóch z bronią przez komputer stanowy i wszyscy wyszli czyści.Potem wprowadziłam te same nazwiska do waszego komputera i okazało się, że siedemdziesięciu jeden ma na koncie sądowe wyroki, wielu za poważne przestępstwa.– Położyła akta na stole.Crisp przejrzał wydruki, a potem popatrzył na Holly.– To niewiarygodne.Macie bardzo poważny problem na szczeblu stanowym.Zgłosiliście to do Tallahassee?– Nie, wiemy o tym tylko my troje.– I dzięki Bogu, Na miłość boską, nie mówcie nikomu innemu.– Spokojna głowa – zapewniła Holly.– Czy macie coś więcej?– Ham służył w wojsku z szefem ochrony Palmetto Gardens.Nazywa się Barney Noble.– Znam to nazwisko.Czy to on ma agencję ochroniarską w Miami?– Zgadza się – odparł Jackson – Craig & Noble.Przypuszczam, że wszyscy strażnicy są stamtąd.– I są uzbrojeni po zęby – dodała Holly.– Widziałam karabiny.Duża część personelu pomocniczego, kelnerzy, ogrodnicy i tak dalej, też chodzi pod bronią.– Będę musiał pogadać o tym z paroma osobami – orzekł Crisp.– Mogę dzwonić do twojego biura, Holly?– Nie na linię wydziału.– Zapisała mu prywatny numer.– Podejrzewasz, że jest w to zamieszany któryś z twoich ludzi?– Tak.Mój poprzednik, Chet Marley, odkrył, że jeden z naszych ludzi pracuje dla kogoś z zewnątrz.Niestety, nie zdążył mi powiedzieć, ani kto, ani czego miałaby dotyczyć ta współpraca.Został postrzelony w dniu mojego przyjazdu do miasta, a jego przyjaciel, któremu mógł o tym powiedzieć, zginął.Chet też już nie żyje.– I podejrzewasz, że ta sprawa ma związek z Palmetto Gardens?– Tak, ale nie mogę tego udowodnić.Jak myślisz, Harry, co tam się dzieje?– Werbowanie prywatnej armii do ochrony dwustu domów i pola golfowego budzi podejrzenia, ale to jeszcze nie przestępstwo.– Fałszowanie stanowych akt jest przestępstwem – zaznaczył Jackson.– I prawdopodobnie wystarczy, żebym się tym zajął.Holly, przejrzenie tych akt i porównanie ich z archiwum narodowym było sprytnym posunięciem.Gdybyś tego nie zrobiła, musiałbym ci powiedzieć, żebyś zadzwoniła do mnie, gdy ktoś z Palmetto Gardens popełni przestępstwo.– A co zrobisz z tym, co mamy?– Jeśli sprowadzę tu sześciu ludzi, to czy będziemy mogli spotkać się gdzieś bez zwracania uwagi?– W moim domu – zaproponował Jackson – ale weź kogoś, kto sprawdzi, czy nie ma pluskiew.– Narysował Crispowi trasę dojazdu.Agent zerknął na zegarek.– Pojadę do Miami i spróbuję spotkać się rano z moim szefem.Jest tu lotnisko?– Tak, ale chyba nie chcesz, żeby gromada federalnych w ciemnych garniturach wysypała się z jednego samolotu.Nie możecie rzucać się w oczy.– Dzięki za radę, Jackson.Postaram się o tym pamiętać.Holly, mogę zabrać te zdjęcia i akta?– Jasne, ale do zwrotu.– Zrobię kopie i oddam ci oryginały.Czeka mnie długa jazda, a muszę jeszcze zabrać swoje rzeczy z motelu w Fort Pierce.Pójdę już.– Dziękuję, Harry – powiedziała Holly.– Czuję, że ta sprawa mnie przerasta, i z chęcią przyjmę waszą pomoc.– Myślę, że ją otrzymasz, Holly.– A gdy już będziecie jej pomagać, postaraj się nie dopuścić, żeby została zabita – wtrącił Jackson.– Nigdy nie przestanie mnie zdumiewać ogrom twojego zaufania do rządu – odparł Crisp, zbierając zdjęcia i akta.Jackson wybuchnął śmiechem.– Do zobaczenia, Harry – powiedział.Crisp wyszedł.41Holly zaczęła przeglądać akta osobowe wydziału, które dotąd odkładała.Chciała przeczytać życiorysy swoich ludzi, żeby wyrobić sobie o nich jakieś pojęcie.Zaczęła od teczki Wallace’a.Hurd urodził się w Orlando, wstąpił na uniwersytet stanu Floryda, ukończył wydział biznesu, odsłużył swoje w piechocie morskiej i po wyjściu do cywila zaczął pracę w policji w Orlando.Przed trzema laty Chet Marley zatrudnił go jako sierżanta, po dwóch latach awansował na porucznika, a potem przestał mu ufać.Nie podobały mu się polityczne powiązania Wallace’a i Holly przypuszczała, że chodziło o kontakty z Johnem Westoverem.Zabrzęczał interkom.– Słucham?– Szefie, przyszedł pan Barney Noble.Holly spojrzała przez szklaną ścianę w kierunku recepcji.Noble, w cywilnym ubraniu, popatrzył na nią.– Przyślij go – powiedziała, zastanawiając się, o co, u licha, chodzi.Barney wszedł do gabinetu, podał jej rękę i usiadł.– I co, Holly, jak ci się pracuje na nowym stanowisku? – zapytał z uśmiechem.– W porządku, Barney – odparła i odwzajemniła uśmiech.– Odwalam papierkową robotę.Domyślam się, że wiesz coś na ten temat.– Część obowiązków.– A jak leci w Palmetto Gardens?– Powolutku [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl