[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Statki płynęły jeden za drugim z przyspieszeniem ponad ośmiu G. Poradzą sobie , uspokajał się Roman,  muszą tylko trochę poczekać.Nagle Starseeker wyraznie zwolnił i lekko się zachwiał.Jeszcze chwila i.zatrzymałsię, a potem ruszył w przeciwną stronę. Kapitanie!  odezwał się Marlowe. Zlokalizowałem sępy.Za piętnaście minut189 będą gotowe do budowania sieci.Roman zrezygnowany pokiwał głową.Nie potrafił przeciwstawić się kosmicznymprawom natury. Kennedy, proszę przekazać Tamplesom kierunek na system 66802  powiedziałobojętnie. Niech operator jak najszybciej przygotuje Sleipnira do SKOKU.Ferrol,uruchomić torpedę! Celować w sępy, jak najdokładniej! Nie chcę, żeby zauważyły,w którą stronę będziemy SKAKA.Ferrol lekko się uśmiechnął. Zrozumiano, kapitanie!Natychmiast przystąpił do pracy.Po chwili torpeda była gotowa. Ognia!  krzyknął kapitan.Z ogromną ulgą obserwował, jak sępy rozpraszają się na wszystkie strony.Potem przeniósł wzrok na ekran radaru.Starseeker nadal wycofywał się w kierunkurekina.Otaczała go chmara sępów, która w końcu zupełnie go zakryła.Rekin natych-miast rzucił się w stronę drugiego statku.W zawrotnym tempie, z przyspieszeniemdziesięciu G, doganiał Jnanę. Kapitanie, operator zgłasza gotowość Sleipnira!Dopiero po chwili dotarły do niego słowa Kennedy.Głęboko zaczerpnął powietrza. Nie ma wyjścia.Trzeba uciekać! , zdecydował. Ustawić detonator torpedy z pięciosekundowym opóznieniem! SKOK!W mgnieniu oka pokonali odległość dwóch lat świetlnych i znalezli się w systemieNCL 66082.Teraz musieli uzbroić się w cierpliwość i czekać na flotyllę Lekandera.Naprzebycie takiej odległości Mitsuushi potrzebuje przynajmniej dwie i pół doby.Przez dziesięć dni żaden z oczekiwanych statków nie pojawił się. ROZDZIAA 24Jako oficer operacyjny  zaczął Ferrol z lodowatą uprzejmością  mam obowiązekprzedstawić dowódcy zastrzeżenia, jeśli, moim zdaniem, jego działania są niekorzystnedla statku i załogi lub naruszają interesy Cordonale.Zatem. Uważa pan, że nie powinniśmy już dłużej czekać?  przerwał spokojnie kapitan. %7łe dziesięć dni opóznienia na takim krótkim odcinku to stanowczo za dużo? Tak sądzę, kapitanie!  odpowiedział Ferrol z godnością.Zaskoczyło go opanowanie i uprzejmość kapitana, tym bardziej, że Roman od dłuż-szego czasu celowo go unikał. Przez naszą opieszałość Cordonale nie uzyskała dotądinformacji, które mogą mieć istotne znaczenie dla bezpieczeństwa w kosmosie.Jesteśmyzobowiązani. Czyżby pan sądził, że zaginiona załoga nie żyje? Pan też tak uważa?Ferrol spojrzał mu prosto w oczy, lecz w twarzy kapitana nic się nie zmieniło. Zawsze trzeba mieć nadzieję  odpowiedział łagodnie. Może statek zostałuszkodzony i dlatego tak wolno się porusza.Skąd pan wie, że nie dzieli nas już tylkokilka godzin świetlnych? Poczekajmy jeszcze trochę! Moglibyśmy po nich wrócić  zasugerował Ferrol. Najpierw jednak należa-łoby zostawić na Solomonie wszystkie nagrania i zapisy.Roman zmarszczył brwi. To nie jest takie proste.Po powrocie do Cordonale Tamplesi zabiorą nam konia. Wiem, że panu na tym zależy!  parsknął Ferrol. Chce się pan odegrać naSiłach Gwiezdnych za to, że wpuścili nas w maliny!Roman spojrzał na niego bardzo poważnie. Chciałbym pana o coś zapytać, komandorze.Gdy byliśmy w systemie 9862, tużprzed pojawieniem się drugiego rekina, powiedział pan, że ostra reakcja Tamplesów jesttylko próbą manipulacji.Czy podtrzymuje pan tę opinię?Ferrol wytrzymał spojrzenie kapitana, ale nic nie odpowiedział.Początkowo na-prawdę był przekonany, że Tamplesi, jak zwykle, udają niewinnych i pokrzywdzonych.191 Teraz, po dziesięciu dniach, kiedy dokładnie zastanowił się nad sytuacją, nie był już tegotaki pewny.Nie wierzył wprawdzie, że Admiralicja celowo wprowadziła załogę Amityw błąd i zaaranżowała polowanie na rekina, lecz, z drugiej strony, nie mógł zapomniećwyrazu złośliwej satysfakcji na twarzy Senatora, gdy ten zapewniał go, że misja Amitydobiega końca.W obecnej sytuacji całą winę za niepowodzenie Amity Senat będziemógł zrzucić na Tamplesów, a większość z Cordonale na pewno w to uwierzy. Jestem przekonany, że ktoś nas oszukał.W tej chwili nie mam już pewności, czy tozrobili Tamplesi  wycofał się niechętnie.Popatrzył wyzywająco na Romana, chcąc uprzedzić jego reakcję.Obawiał się, że ka-pitan skwituje pomyłkę wzruszeniem ramion albo ironicznym uśmieszkiem.Roman jednak nie okazał swojej przewagi. W porządku, komandorze  powiedział krótko. Załóżmy więc, przynajmniejna razie, że wypowiedz Rrin-saa rzeczywiście wyrażała głęboki ból Tamplesów, na jakizostali narażeni przez udział w polowaniu.Wiemy, jak bardzo przeżywają cierpieniazwierząt: zdecydowali się nawet na utratę Quentina, chcąc wynagrodzić mu krzywdę. Może po prostu stwierdzili, że wskutek przedwczesnej, głębokiej śpiączki zrebakutracił siły i jest już bezużyteczny , pomyślał Ferrol sceptycznie, lecz nie podzielił sięswoimi wątpliwościami. Załóżmy, że tak jest  powiedział ostrożnie. Do czego pan zmierza? Podejrzewam, że wszystko zostało zorganizowane przez kogoś, kto chce się po-zbyć Amity.W tym celu obmyślono tę intrygę  wyjaśnił rzeczowo Roman, lecz podmaską spokoju można było zauważyć wyraz determinacji.Ferrol wzruszał ramionami. Tego nie można udowodnić! Wiem o tym.Zastanawiałem się raczej nad zaproponowaniem Tamplesom jakiejśrekompensaty.Tego Ferrol zupełnie się nie spodziewał. Co pan ma na myśli?  zapytał zaskoczony.Roman celowo przedłużał chwilę milczenia. Przez kilka lat przebywał pan wśród Tamplesów.Czy mamy na pokładzie coś, cozechcieliby przyjąć w podarunku?  zapytał tajemniczo.Ferrol zastanowił się. Myśli pan o zrebaku?  zrozumiał wreszcie. Uważam, że to bardzo odpowiedni prezent na pożegnanie  przytaknął Roman [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl