[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lecz Alexander Parker czy jak brzmiało nazwisko chłopca okazał się zbyt sprytny.Był innego zdania, prawda? Ma pan jeszcze jakieś in­formacje, panie Beresford? Kiedy to się stało? W czasie drugiej wojny, pierwszej czy wcześniej?- Wcześniej.Według plotek krążących wśród przod­ków obecnych mieszkańców.Mary była niemieckim szpiegiem.- Pamiętam tę sprawę, wywołała sporo zamieszania.Każdy Niemiec pracujący w Anglii przed tysiąc dziewięćset czternastym był oskarżany o szpiegostwo.Zamieszany w to angielski oficer pozostawał “poza podejrzeniem".Nigdy nie podobają mi się ludzie “poza podejrzeniem".Działo się to dawno, nie sądzę, by pisano o tej sprawie w ostatnich latach.Choć niektóre rzeczy odgrzebuje się, ujawniając akta, by zainteresować czytelników.- Tak, lecz znamy tylko ogólny zarys tej historii.- Tyle z niej pozostało.Rzecz łączyła się, oczywi­ście, z tajną dokumentacją łodzi podwodnych, którą wówczas skradziono.Wraz z nowinkami dotyczącymi lotnictwa.To właśnie przyciągnęło uwagę publiczną.Lecz liczy się nie tylko to.Istniał jeszcze polityczny aspekt całej sprawy.Chodziło o naszych wybitnych po­lityków.Wic pan, ludzi, o których mówi się “uczciwy do gruntu".W przypadku ludzi w służbie kraju praw­dziwa uczciwość jest równie niebezpieczna, jak stanie “poza podejrzeniem".Prawdziwa uczciwość to mój ko­nik.Pamiętam ostatnią wojnę.Pewni ludzie nie byli tak uczciwi, jak sądzono.Jeden facet mieszkał tu, niedaleko.Miał chyba domek na plaży.Zdobył wielu uczniów, wychwalając Hitlera.Twierdził, że jedyną szansą dla nas jest stanąć po jego stronie.A wydawał się bardzo prawy.Miał wspaniałe pomysły.Pragnął zlikwidować nędzę i niesprawiedliwość.Tak.Dął w faszystowską trąbkę, nie nazywając jej faszystowską.Do tego Hiszpania.Walczył po stronie Franco.No i razem z drogim starym Mussolinim.Tak, wiele dróżek wiedzie do wojny.Sprawy, które nigdy nie wyszły na jaw, o których nikt nie wiedział.- Pan chyba wie wszystko - powiedział Tommy.- Przepraszam.Niezbyt to uprzejme Z mojej strony.Ale to naprawdę ekscytujące spotkać człowieka, który zdaje się wiedzieć wszystko.- Często wsadzałem palec między drzwi, można by rzec.Docierałem do spraw toczących się z boku lub daleko od centrum.Wiele można usłyszeć.Również od starych kumpli, którzy siedzieli w bagnie po szyję i sami sporo wiedzieli.Zaczyna pan to odkrywać, jak sądzę?- Tak - przyznał Tommy - to prawda.Spotykam starych znajomych, ci z kolei spotykają się z innymi, a przecież i ja, i oni wiemy sporo.Nie widzieliśmy się od dawna, lecz gdy teraz rozmawiamy, dowiaduję się bardzo interesujących rzeczy.- Widzę, dokąd pan zmierza, gdzie chce pan dotrzeć - powiedział pan Robinson.- Ciekawe, że akurat pan natrafi na tę sprawę.- Problem w tym, że tak naprawdę nie wiem.może zachowujemy się głupio.To znaczy kupiliśmy dom.i to taki, jakiego szukaliśmy.Wyremontowaliśmy go - tak, jak chcieliśmy, próbujemy nadać jakiś kształt ogrodowi.Nie chcę ponownie zamieszać się w jakąś aferę.Z naszej strony to czysta ciekawość.Coś wydarzyło się dawno temu i trudno oprzeć się myślom: co się stało i dlaczego.Lecz takie rozmyślania nie mają sensu.Nie przyniosą nikomu pożytku.- Wiem.Po prostu chcecie wiedzieć.Tak już skon­struowany jest człowiek.To zmusza nas do badania świata, oceanów, lotów na księżyc, szukania ropy w Mo­rzu Północnym i źródła tlenu w morzu, a nie w lasach.Bez przerwy dokonuje się nowych odkryć - przez czystą ciekawość.Zapewne bez niej człowiek nie różniłby się od żółwia.Taki żółw ma bardzo wygodne życie.Śpi przez całą zimę i nie je nic prócz trawy, o ile wiem, by przetrwać lato.Nie brzmi to może interesująco, lecz za to spokojnie.Z drugiej strony.- Z drugiej strony człowiek bardziej przypomina mangustę.- Świetnie, czytuje pan Kiplinga.Cieszę się.Obecnie nie ceni się go tak wysoko, jak powinno.Byt wybitnym człowiekiem.Wspaniale się go dzisiaj czyta.Jego opo­wiadania są zdumiewająco dobre.Nie sądzę, by dosta­tecznie to sobie uświadamiano.- Nie chciałbym wyjść na głupca.Nie chcę mieszać się w sprawy, z którymi nic mam nic wspólnego.Po­winienem właściwie powiedzieć: z którymi już nikt nie ma nic wspólnego.- Tego nigdy nie wiemy - zauważył pan Robinson.- Chodzi mi o to - tłumaczył Tommy, którego w tej chwili zupełnie przytłoczyło poczucie winy, że zajmuje czas naprawdę ważnej osobistości - że nie próbuję jedynie czegoś odkryć.- Przypuszczam, że musi pan to robić, by zadowolić żonę.Słyszałem o niej.Nigdy nie miałem przyjemności jej spotkać.Musi być wspaniałą osobą.- Tak uważam - powiedział Tommy.- Dobrze to słyszeć.Lubię ludzi, którzy trzymają się razem i wciąż cieszą się swoim małżeństwem.- Chyba sam jestem jak żółw.Chodzi mi o to.że jesteśmy starzy i zmęczeni, i choć na swój wiek zdrowi, nie chcemy się do niczego mieszać.Nic próbujemy się wtrącać.Tylko.- Wiem, wiem - powiedział pan Robinson.- Niech pan przestanie przepraszać.Chce pan wiedzieć.Tak jak mangusta.Pani Berefsord też chce wiedzieć.Co więcej, z tego, co o niej słyszałem, wnoszę, że w końcu się dowie.- Uważa pan, że zrobi to szybciej niż ja?- Być może nie jest pan tak bardzo jak ona zaan­gażowany w poszukiwania, lecz według mnie może pan odkryć tajemnicę równie szybko, gdyż jest pan dobry w wynajdywaniu źródeł informacji.Niełatwo je odszu­kać w przypadku tak dawnej historii.- Dlatego czuję się okropnie, że zawracam panu głowę.Sam bym się na to nie zdecydował.To przez Baraninę.To znaczy.- Wiem.o kim pan mówi.Miał bokobrody niczym baran i niegdyś był z nich bardzo dumny.Dlatego tak go przezwano.Miły człowiek.Wykonał dobrą robotę w swoim czasie.Tak.Przysłał pana do mnie, ponieważ wiedział, że interesują mnie właśnie takie rzeczy.Za­jąłem się tym dość dawno.Mówię o wścibianiu nosa w cudze sprawy i odkrywaniu prawdy.- A teraz jest pan na samym szczycie - dokończył Tommy.- A któż to panu powiedział? - zaprotestował pan Robinson.- To kompletna bzdura.- Nie sądzę.- Cóż, niektórzy sami dostają się na szczyt, a innych się tam wpycha.To drugie odnosi się do mnie.Wmuszono mi kilka spraw nadzwyczajnej wagi.- Jak ta związana z.Frankfurtem?- Doszły do pana plotki, co? Proszę o nich zapo­mnieć.Nikt nie powinien o nich wiedzieć.Niech pan nie sądzi, że obruszę się na pana, ponieważ przyszedł pan do mnie ze swoimi pytaniami.Prawdopodobnie na kilka mogę odpowiedzieć [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl