[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Maggie osłupiała.Ledwie poznała Kellera, bardzo się postarzał.Jego skóra byłaopalona, ale szorstka, wysuszona, a ciemne włosy przyprószyła siwizna.A przecież Keller byłod niej młodszy.Najpewniej wyniszczył go tak pobyt w Ameryce Południowej, przeobrażającprzystojnego mężczyznę o chłopięcej urodzie w wynędzniałego starca.Keller trzymał ostrożnie kartonowe pudełko, jakby jego zawartość mogła uleczniszczeniu podczas najlżejszego ruchu.Rozejrzał się po pokoju, powoli badał go wzrokiem.Maggie odsunęła się na bok.Czy szukał tylnego wyjścia, drogi ucieczki? Czy podejrzewał, żezastawili na niego pułapkę?Pakula przedstawił się.Podobnie jak Kasab był serdeczny i uprzejmy, jakby miał doczynienia z jakąś ważną osobą.Kiedy zamierzał dokonać prezentacji Maggie, uprzedziła go.- Nas nie trzeba sobie przedstawiać - powiedziała i podeszła naprzód.- Ojciec Keller ija jesteśmy starymi znajomymi, prawda? - Spojrzała Kellerowi w oczy, ale nie wyciągnęłaręki, jak zrobił Pakula.Postawiła filiżankę z herbatą na końcu stołu i usiadła.- Chciałbym wierzyć, że na pewno nie jesteśmy wrogami, agentko O Dell - odparł tymsamym gładkim, niskim głosem, który tak świetnie pamiętała.- Pozwoli pani, że będę się doniej zwracał Maggie?- Nie.- Słucham?- Nie pozwolę.- Piła wolno herbatę, a trzej mężczyzni stali w milczeniu i patrzyli nanią tak jak patrzy się na kogoś, kto w samym środku ślubnej ceremonii wstaje i mówi: Protestuję.Czuła napięcie, które wkradało się do pokoju jak mgła nad zimne jezioro.Więc będziew tym towarzystwie malkontentem, zepsuje ten serdeczny dżentelmeński układ.Miała to wnosie.Dla niej Keller nie był dżentelmenem i z pewnością nie zasługiwał na zaufanie.Pragnęła jedynie, żeby gorąca herbata przegoniła chłód, który czuła w środku.Otworzyłanotes i zaczęła postukiwać piórem, gotowa do pracy.- Będę w holu, jakby co - rzekł Kasab do Pakuli, w końcu przerywając milczenie.Pakula skinął mu głową, Kasab wyszedł, zamknął za sobą drzwi.Maggie nie spuszczała wzroku z Kellera, patrzyła niemal wyzywająco, żeby zobaczyć,czy będzie zdolny wejść dalej, usiąść i normalnie rozmawiać.Pakula odchrząknął i spojrzał na nią.Znali się ledwie parę dni, a ona już potrafiłaodczytać jego ostrzeżenie.Mówił jej, żeby zachowała spokój, pokrzykiwał bezgłośnie: Tylko bez nerwów.Potem wziął kubek i podszedł do bufetu.- Napije się ojciec kawy, ojcze Keller?Maggie miała na końcu języka, żeby skończył z tą cholerną grzecznością.Keller wskazał tymczasem na jej filiżankę i powiedział do Pakuli:- Mogę prosić o filiżankę herbaty?- Oczywiście.Z cukrem, z mlekiem?- A są tam takie małe kostki cukru?Pakula przez chwilę podnosił pokrywki.- Chyba nie.- To bez niczego.Maggie już chciała przypomnieć, że to nie jakaś pieprzona proszona herbatka.Jezu!W końcu wszyscy troje usiedli przy długim stole, Maggie u szczytu, żeby nie musiałasiedzieć naprzeciw Kellera, Pakula po jej prawej, a ksiądz po lewej stronie ze swoimpudełkiem i filiżanką gorącej herbaty.Keller prosił o spotkanie tylko z Maggie.Ramsey i Cunningham wykazali dośćrozsądku, żeby upierać się, by detektyw Pakula uczestniczył w spotkaniu, chociaż Maggie niebyła przekonana, czy Cunningham obstawał przy tym ze względu na jej bezpieczeństwo, czyze względu na bezpieczeństwo Kellera.Ksiądz bacznie lustrował otoczenie.Jego oczy były przekrwione, policzki zapadnięte.Maggie z satysfakcją dostrzegła krople potu nad jego górną wargą.Miał na sobie spodniekhaki i białą bawełnianą koszulę, a pod nią biały Tshirt bez rękawów.Pod pachami koszuliwidniały plamy potu, poza tym ubranie Kellera było czyste i świeże.Dopiero przyjrzawszysię bliżej, Maggie zobaczyła przetarcia na kołnierzyku koszuli.Szczególną uwagę zwróciła na jego dłonie.Choć wyglądał dość marnie, jego dłoniebyły zadbane, gładkie, bez zgrubień, o krótko obciętych i czystych paznokciach.Posługiwałsię nimi uważnie, niemal z szacunkiem, wszystko, co robił, sprawiało wrażenie jakiegośceremoniału.Nawet kiedy podnosił filiżankę, powoli i delikatnie unosił ją do ust, jakby to byłkielich mszalny.Przypomniało to Maggie, że tymi samymi rękami masakrował małychchłopców, więcej, zrobił z tego makabryczny rytuał.Siedział wyprostowany i spokojny, tylko oczy go zdradzały [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Maggie osłupiała.Ledwie poznała Kellera, bardzo się postarzał.Jego skóra byłaopalona, ale szorstka, wysuszona, a ciemne włosy przyprószyła siwizna.A przecież Keller byłod niej młodszy.Najpewniej wyniszczył go tak pobyt w Ameryce Południowej, przeobrażającprzystojnego mężczyznę o chłopięcej urodzie w wynędzniałego starca.Keller trzymał ostrożnie kartonowe pudełko, jakby jego zawartość mogła uleczniszczeniu podczas najlżejszego ruchu.Rozejrzał się po pokoju, powoli badał go wzrokiem.Maggie odsunęła się na bok.Czy szukał tylnego wyjścia, drogi ucieczki? Czy podejrzewał, żezastawili na niego pułapkę?Pakula przedstawił się.Podobnie jak Kasab był serdeczny i uprzejmy, jakby miał doczynienia z jakąś ważną osobą.Kiedy zamierzał dokonać prezentacji Maggie, uprzedziła go.- Nas nie trzeba sobie przedstawiać - powiedziała i podeszła naprzód.- Ojciec Keller ija jesteśmy starymi znajomymi, prawda? - Spojrzała Kellerowi w oczy, ale nie wyciągnęłaręki, jak zrobił Pakula.Postawiła filiżankę z herbatą na końcu stołu i usiadła.- Chciałbym wierzyć, że na pewno nie jesteśmy wrogami, agentko O Dell - odparł tymsamym gładkim, niskim głosem, który tak świetnie pamiętała.- Pozwoli pani, że będę się doniej zwracał Maggie?- Nie.- Słucham?- Nie pozwolę.- Piła wolno herbatę, a trzej mężczyzni stali w milczeniu i patrzyli nanią tak jak patrzy się na kogoś, kto w samym środku ślubnej ceremonii wstaje i mówi: Protestuję.Czuła napięcie, które wkradało się do pokoju jak mgła nad zimne jezioro.Więc będziew tym towarzystwie malkontentem, zepsuje ten serdeczny dżentelmeński układ.Miała to wnosie.Dla niej Keller nie był dżentelmenem i z pewnością nie zasługiwał na zaufanie.Pragnęła jedynie, żeby gorąca herbata przegoniła chłód, który czuła w środku.Otworzyłanotes i zaczęła postukiwać piórem, gotowa do pracy.- Będę w holu, jakby co - rzekł Kasab do Pakuli, w końcu przerywając milczenie.Pakula skinął mu głową, Kasab wyszedł, zamknął za sobą drzwi.Maggie nie spuszczała wzroku z Kellera, patrzyła niemal wyzywająco, żeby zobaczyć,czy będzie zdolny wejść dalej, usiąść i normalnie rozmawiać.Pakula odchrząknął i spojrzał na nią.Znali się ledwie parę dni, a ona już potrafiłaodczytać jego ostrzeżenie.Mówił jej, żeby zachowała spokój, pokrzykiwał bezgłośnie: Tylko bez nerwów.Potem wziął kubek i podszedł do bufetu.- Napije się ojciec kawy, ojcze Keller?Maggie miała na końcu języka, żeby skończył z tą cholerną grzecznością.Keller wskazał tymczasem na jej filiżankę i powiedział do Pakuli:- Mogę prosić o filiżankę herbaty?- Oczywiście.Z cukrem, z mlekiem?- A są tam takie małe kostki cukru?Pakula przez chwilę podnosił pokrywki.- Chyba nie.- To bez niczego.Maggie już chciała przypomnieć, że to nie jakaś pieprzona proszona herbatka.Jezu!W końcu wszyscy troje usiedli przy długim stole, Maggie u szczytu, żeby nie musiałasiedzieć naprzeciw Kellera, Pakula po jej prawej, a ksiądz po lewej stronie ze swoimpudełkiem i filiżanką gorącej herbaty.Keller prosił o spotkanie tylko z Maggie.Ramsey i Cunningham wykazali dośćrozsądku, żeby upierać się, by detektyw Pakula uczestniczył w spotkaniu, chociaż Maggie niebyła przekonana, czy Cunningham obstawał przy tym ze względu na jej bezpieczeństwo, czyze względu na bezpieczeństwo Kellera.Ksiądz bacznie lustrował otoczenie.Jego oczy były przekrwione, policzki zapadnięte.Maggie z satysfakcją dostrzegła krople potu nad jego górną wargą.Miał na sobie spodniekhaki i białą bawełnianą koszulę, a pod nią biały Tshirt bez rękawów.Pod pachami koszuliwidniały plamy potu, poza tym ubranie Kellera było czyste i świeże.Dopiero przyjrzawszysię bliżej, Maggie zobaczyła przetarcia na kołnierzyku koszuli.Szczególną uwagę zwróciła na jego dłonie.Choć wyglądał dość marnie, jego dłoniebyły zadbane, gładkie, bez zgrubień, o krótko obciętych i czystych paznokciach.Posługiwałsię nimi uważnie, niemal z szacunkiem, wszystko, co robił, sprawiało wrażenie jakiegośceremoniału.Nawet kiedy podnosił filiżankę, powoli i delikatnie unosił ją do ust, jakby to byłkielich mszalny.Przypomniało to Maggie, że tymi samymi rękami masakrował małychchłopców, więcej, zrobił z tego makabryczny rytuał.Siedział wyprostowany i spokojny, tylko oczy go zdradzały [ Pobierz całość w formacie PDF ]