[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jestem przekonany, że wszyscy go znacie, i że raczej jemuaniżeli mnie przydzielicie owe cechy.277.Wiem też dobrze310,że oddziaływanie potęgi mojego słowa  no cóż, zgadzamsię, Aischinesie, na to twoje określenie  chociaż widzę, żeo tym oddziaływaniu mówcy w znacznym stopniu decydują jegosłuchacze.W końcu bowiem uznanie dla bystrości mówcy zależyod życzliwości, jaką mu każdorazowo okazują słuchacze.W każ-dym razie moją sprawność  jeśli mam jaką w tej dziedzi-nie  zawsze poddawałem próbie w sprawach publicznych,zawsze w obronie waszych interesów, nigdy.przeciw wam, nawetw sprawach prywatnych.Wprost przeciwnie postępował Ais-chines.Używał swej sztuki słowa nie tylko na korzyść wrogów,ale także przeciwko obywatelom, którzy mieli z nim jakieśporachunki osobiste: nigdy w sposób godziwy, nigdy ku pożyt-kowi państwa.278.Nie wolno dobremu obywatelowi żądać odsędziów powołanych do strzeżenia interesów publicznych, bydzielili jego osobiste uczucia gniewu czy nienawiści, gdyż w ogólenie powinien z takimi uczuciami przed wami występować, cowięcej, nie powinien ich hodować w swym sercu, a jeśli jużpozbyć się ich nie potrafi, to musi je przynajmniej powściągnąći złagodzić.W jakich okolicznościach polityk czy mówca możeujawnić gwałtowność swego temperamentu? W razie zagrożeniapaństwa jako całości oraz w tych momentach, kiedy dochodzi310Urwane zdanie.Mówca posługuje się taką konstrukcją, naśladu-jąc styl żywej, improwizowanej mowy. 284do starć pomiędzy ludem a jego przeciwnikami.Oto wdzięcznarola dla szlachetnego i oddanego państwu obywatela.279.Nigdy nie pociągał mnie Aischines przed sąd za przes-tępstwo natury politycznej  ani nawet dodam, za przestępstwocywilne we własnej sprawie  ani w imieniu państwa, ani wewłasnym, teraz zaś występuje przed wami z całym oskarżeniemw związku z moim uwieńczeniem i pochwałą, tracąc czas naopracowanie sążnistych przemówień w tej sprawie.Jest to bez-sprzecznie oznaka tylko osobistej nienawiści i zazdrości i zwykłejpodłości, a nie jakichś szlachetnych uczuć.Mnie procesu bez-pośrednio nie wytacza, za to napada na osobę postronną  Kte-zyfonta, co jest szczytem wszelkiej nikczemności.280.Chwilamiodnoszę, Aischinesie, takie wrażenie, że wszcząłeś ten proces dlapopisania się sztuką słowa, skalą i barwą swego głosu, nie zaśdla udowodnienia jakiegoś rzeczywiście popełnionego przestęp-stwa.Bo nie czar słowa ani siła głosu mówcy przedstawiają tunajwyższą wartość, lecz zgodność z dążeniami i uczuciami całegospołeczeństwa: trzeba po prostu kochać przyjaciół swej ojczyzny,a nienawidzić jej wrogów.281.Kto żywi takie uczucia, zawszebędzie przemawiał w duchu szczerego patriotyzmu.Kto zaśwysługuje się obcej potędze, która najwyrazniej zagraża jegoojczyznie, ten nie stoi na tej samej kotwicy, co nawa jegopaństwa, i szuka bezpieczeństwa w zgoła odmiennych oczekiwa-niach.Inaczej ja  czyż tego nie widzisz, Aischinesie? Mam tesame dążenia i te same interesy, co lud.Nie służę żadnymubocznym ani osobistym celom.282.Czy i ty tak samo? A więcjak? Czyż zaraz po bitwie nie udałeś się w poselstwie do Filipa311,sprawcy ówczesnych nieszczęść naszej ojczyzny, chociaż  jakpowszechnie wiadomo  przedtem zawsze odmawiałeś pełnieniatej funkcji? Któż oszukuje swe państwo? Czyż nie ten, kto nie311Po bitwie pod Cheroneą Aischines wziął udział w bankieciewydanym przez zwycięzcę.Aischines wymówił się kiedyś chorobą, by nieposłować do Macedonii w sprawie sprzymierzonych z Atenami Fokej-czyków.Udał się tam dopiero po zniszczeniu przez Filipa ich kraju. 285mówi tego, co myśli? Na kogóż słusznie rzuca herold klątwę?Czyż nie na takiego człowieka? Jakąż większą zbrodnię można byzarzucić mówcy niż to, że inaczej mówi, niż myśli? A takąwłaśnie zbrodnię tobie dowiedziono!283.Jeszcze otwierasz usta i śmiesz patrzeć prosto w oczyswym współobywatelom? Czyż uważasz, że nie widzą, kim jesteś?Czy myślisz, że ogół naszego społeczeństwa jest pogrążonyw jakimś śnie i nie pamięta twoich przemówień publicznychz czasów wojny, kiedy to zaklinałeś się i przysięgałeś, że niemasz nic wspólnego z Filipem, a ja tylko z osobistej zawiścioskarżam cię o to zupełnie bezpodstawnie? 284.Gdy tylkodotarła do nas wieść o wyniku bitwy, w jednej chwili zapo-mniałeś o dawnych przysięgach i otwarcie się przyznawałeś doprzyjazni z Filipem, a nawet udawałeś, że przestajesz z nimw zażyłości, starając się pod tymi określeniami ukryć swąwłaściwą rolę najemnika.Jaka bowiem racja, jaki wzgląd nasłuszność czy równość kazałby Filipowi zostać przyjacielem czyznajomym Aischinesa, syna cymbalistki Glaukotei? Ja żadnejtakiej racji nie widzę! Po prostu sprzedałeś mu się za pieniądze,by za tę cenę szkodzić interesom współobywateli.A chociażprzyłapano cię na otwartej zdradzie i chociaż sam dostarczyłeśbezspornego dowodu swej winy, to lżysz mnie i zarzucasz mi czynyza które ponoszę mniejszą niż ktokolwiek odpowiedzialność.285 [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl