[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na kanapie.A ty możesz wierzyć, w co ci się żywniepodoba, bo nie muszę się tłumaczyć.- Sięgnęła do klamki, alechwycił ją za ramię.- Poczekaj.- Co znowu?- Po prostu.poczekaj.Jezu.- Przeciągnął dłonią po twarzy iwidziała, że bardzo się stara powściągnąć złość.Ten drobny gestją poruszył i sprawił, że cierpliwie czekała na to, co miał dopowiedzenia.Odetchnął głęboko.- Kim jest ten koleś?- Czy to ma jakieś znaczenie?234 -Ma.Popatrzyła na niego, niepewna, o co chodzi.Zazdrość?Zranienie? Przesadna zaborczość, która nie miała wrzeczywistości żadnego uzasadnienia?Westchnęła.- Wiem, co sobie myślisz, ale to nie tak.- Nie masz pojęcia, co myślę.- To przyjaciel, rozumiesz? Znam go od lat.Rozmawiałam znim dzisiaj wcześniej i powiedział, że mogę się u niegozatrzymać.Biorąc pod uwagę okoliczności, sądzę, że u niego mibędzie wygodniej.Ric prychnął.- Rany, dlaczego w ogóle ci to tłumaczę? Jestem na to zbytzmęczona.- Jeszcze raz sięgnęła do drzwi i jeszcze raz jązatrzymał.- Proszę jedynie o jego nazwisko - powiedział z wyraznymwysiłkiem.- Chciałbym go sprawdzić.Przez dłuższy moment tylko na niego patrzyła.- Scott Black - rzuciła cicho.- Pracuje w naszym laboratoriumbalistycznym.I nie musisz zawracać sobie głowy sprawdzaniemgo, ponieważ wszyscy w Delfach przechodzą skrupulatnąweryfikację.Ric popatrzył na nią spokojnie.- Nie podoba mi się ten plan.Myślę, że powinnaś wziąć trochęwolnego.Przyczaić się.-Doceniam twoją troskę, ale decyzja należy do mnie.- Znówsięgnęła do klamki i tym razem nie próbował jej zatrzymać.-Zadzwonisz do mnie pózniej? Proszę.W sprawie śledztwa.Lubiębyć na bieżąco.Skinął lekko głową.- Dziękuję.- Wysiadła z samochodu, zdziwiona, jak spokojniebrzmi jej głos, choć kończy się235 najbardziej naładowany emocjonalnie weekend jej życia.- Mia.Obejrzała się przez ramię.- Wiesz, że ty też możesz do mnie zadzwonić.Jeśli będzieszczegoś potrzebowała.- Wiem - odpowiedziała.To słowo zadzwięczało pustką, jakąw sobie czuła.236 Rozdział 17Mię obudził zapach smażonego bekonu i przez chwilęwydawało jej się, że jest w domu swojej babci.Ale jednospojrzenie na poroża jeleni na ścianie wystarczyło, żebyprzypomniała sobie, gdzie się znajduje.Była u Scotta.Pokłóciła się z Rikiem.No, może to za wielepowiedziane, ale ich pełen namiętności weekend zdecydowaniezakończył się gorzką nutą.Skoro jednak od takiej również sięzaczął, Mia nie powinna być zaskoczona.Odrzuciła wełniany koc, który dał jej Scott, złożyła go ipołożyła na kanapie.Weszła do łazienki dla gości i kilka minutpoświęciła na mycie, zanim powędrowała za zapachem bekonudo kuchni.- Dzień dobry.Podniósł wzrok znad patelni i uśmiechnął się chytrze.- Długo spałaś.Pewnie potrzebowałaś odpoczynku.Mia ogólnikowo opowiedziała Scottowi o weekendzie zRikiem i najwyrazniej wyciągnął odpowiednie wnioski.Nieprzeszkadzało jej to.Ona i Scott znali się bardzo długo, znacznie dłużej, niż pewnieRic to sobie wyobrażał.Dorastali w tej237 samej okolicy, chociaż nie chodzili razem do szkoły, bo Scottbył o pięć lat starszy.Spotykał się z Vivian i chyba z tego powoduzawsze traktował Mię jak młodszą siostrę, nawet kiedy już ichdrogi skrzyżowały się w Centrum Delfy.Mia liczyła teraz, że tenaspekt ich relacji sprawi, że nie będą się czuli niezręcznie.- Kubki są nad telewizorem - powiedział, wskazując głowąmały odbiornik, na którym oglądał CNBC ze ściszonym głosem.Nalała sobie kawy i rozejrzała się.Przebywanie w kuchniScotta to było dziwne uczucie.Wciąż pamiętała dom, w którymdorastał, na tej samej ulicy co dom jej rodziców w Fort Worth.Dziwaczne było widzieć go teraz ubranego do pracy,oglądającego serwis wiadomości finansowych i szykującegośniadanie we własnej kuchni.- Mogę ci w czymś pomóc? - zapytała.-Nie.Usiadła, popijając kawę.Była zesztywniała.I obolała.Częściowo z powodu upadku na stacji benzynowej w sobotę, aczęściowo z powodu Rica.- Sadzone?Podniosła wzrok i zaburczało jej w brzuchu na to słowo.- Jasne, dzięki.Zsunął na talerz jajko i trzy plasterki bekonu.Mia zaczęłaliczyć kalorie, a potem uznała, że nie ma sensu się katować.Scott usiadł przy stole i podał jej sztućce.Miał na sobiezielone bojówki, czarny golf z logo Delf i ciężkie wojskowe buty.Goście od balistyki zawsze stylizowali się na twardzieli.Iwiększość z nich nimi była.Mia zaczęła jeść.238 - Gdzie nauczyłeś się kucharzyć?- Zniadania na polowaniach.- Chlapnął sobie na talerzkeczupu, a ona stłumiła odruch obrzydzenia.- Wszystkiegoinnego nauczyłem się w trakcie szkolenia w oddziałachspecjalnych - powiedział, mając na myśli treningi marynarkiwojennej, które zaliczył lata temu.- Uczą tam gotować?- Nie, otwierać racje żywnościowe.To mniej więcej wszystko,co potrafię, jeśli chodzi o pichcenie.Jeśli chcesz dzisiaj kolację,to masz do wyboru: jajka albo żarcie na wynos.Wiedziała, że w ten okrężny sposób pyta ją, jak długozamierza zostać.Scott był dobrze wychowany.Otwierał ludziomdrzwi, zwracał się do kobiet  szanowna pani" i uważał, że toniegrzeczne pytać wprost gościa, ile czasu zabawi.Mia skubnęła bekon.- No cóż, może mnie tu wieczorem nie być.Jeśli śledztwopójdzie sprawnie, to mam nadzieję, że szybko zidentyfikują iaresztują podejrzanego i wszystko wróci do normalności.Uniósł brew.- To dość optymistyczna wizja, nie sądzisz?- Sprawdzają właśnie odciski palców.Mam nadzieję, że to doczegoś doprowadzi.- Masz nadzieję.- Scott pokręcił głową.- Widziałem badaniabalistyczne, powiązane z twoją sprawą.To była dla Mii nowina.- Wygląda na to, że ten gość działa od dość dawna.Nie jestempewien, czy zebranie dostatecznej ilości dowodów, by dokonaćaresztowania, będzie takie proste.Co sądzi ten twój detektyw?239 Wątpiła, żeby Ric uważał się za  jej" w jakimkolwiekaspekcie, ale pozostawiła słowa Scotta bez komentarza.- Sądzi, że mają kilka dobrych tropów.Ale ja muszę uważać.- Masz coś do obrony? Skrzywiła się.- Niech zgadnę.Gaz pieprzowy na nocnym stoliku, tak?- Nienawidzę broni.Pokręcił głową.- Boisz się czegoś, bo tego nie rozumiesz.Jeśli nauczysz sięposługiwać pistoletem, nie będziesz tak do tego podchodzić.Wątpiła, czy taszczenie ze sobą broni sprawi, że będzie inaczejpodchodziła do czegokolwiek.Bardziej prawdopodobne, że jejpoziom stresu przekroczy skalę.- Masz czyste akta - dodał Scott.- Załatw sobie pozwolenie nabroń - Przerwał.- Albo ja ci coś pożyczę.I pokażę, jak się tymposługiwać.Jego ton zdradził Mii, że ta oferta nie do końca jest zgodna zprawem.Scott musi naprawdę się o nią martwić.Wzruszyło ją to.- Dzięki.Ale tak jak mówiłam, myślę, że niedługo będzie powszystkim.Nie wyglądał na przekonanego, więc postanowiła zmienićtemat.- Chciałam cię jednak prosić o inną przysługę.Miałamnadzieję, że może uda ci się zahaczyć o mój dom w drodze dopracy.Przydałyby mi się jakieś ciuchy na zmianę.- Urlop naukowy się skończył? Szybko poszło.240 Nazwanie tego urlopem naukowym było pomysłem Snyderana odpowiedni PR-owo ruch.Po wysłuchaniu pretensjiprokurator okręgowej poszukiwał jakiegoś sposobu na ukaranieMii za  zgubienie" dowodów, który nie sugerowałbyjednocześnie, że laboratorium przyznaje się do popełnieniajakiegokolwiek błędu.Jednak Mia była już zmęczonakłamstwami.Postanowiła, że przyzna się do tego, co zrobiła,poniesie konsekwencje i zakończy całą sprawę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl