[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. W imię Ducha Zwiatłości! Zła ta noc rzekł stary Krzyżak. Noc mocy nieczystych odrzekł Rotgier. Ale dlaczego, panie, zamiast: w imię Boga,mówicie: w imię Ducha Zwiatłości ? Duch Zwiatłości to Bóg odparł starzec, po czym jakby chcąc odwrócić rozmowę spy-tał: A przy ciele Danvelda są księża? Są. Boże, bądz mu miłościw!I umilkli obaj, po czym Rotgier przywołał pachołków, którym rozkazał zamknąć okno iobjaśnić pochodnie, a gdy poszli precz, znów zapytał: Co uczynicie z Jurandówną? Wezmiecie ją stąd do Insburka? Wezmę ją do Insburka i uczynię z nią to, czego dobro Zakonu wymagać będzie. Ja zasię co mam czynić? Masz-li w duszy odwagę? Cóżem takiego uczynił, abyście mieli o tym wątpić? Nie wątpię, bo cię znam, a za twoje męstwo miłuję cię więcej niż kogokolwiek na świe-cie.Tedy jedz na dwór księcia mazowieckiego i opowiedz mu wszystko, co się tu stało, takjakeśmy między sobą ułożyli. Mogęż się na pewną zgubę narażać? Jeśli twa zguba wyjdzie na chwałę Krzyża i Zakonu, to powinieneś.Ale nie! Nie czekacię zguba.Oni gościowi krzywdy nie czynią: chybaby cię kto chciał pozwać, jako uczynił ówmłody rycerz, który nas wszystkich pozwał.On lub kto inny, lecz to przecie niestraszne. Daj to Bóg! mogą mnie jednak chwycić i do podziemi wtrącić. Nie uczynią tego.Pamiętaj, że jest list Jurandowy do księcia, a ty pojedziesz prócz tegoskarżyć na Juranda.Opowiesz wiernie, co uczynił w Szczytnie, i muszą ci uwierzyć.Otopierwsi daliśmy mu znać, że jest jakaś dziewka, pierwsi zaprosiliśmy go, by przybył i obaczyłją, a on przyjechał, oszalał, komtura zabił, ludzi nam powytracał.Tak będziesz mówił, a onicóż ci na to powiedzą? Jużci śmierć Danvelda rozgłosi się po całym Mazowszu.Wobec tegozaniechają skarg.Jurandówny będą oczywiście szukali, ale skoro sam Jurand pisał, że nie unas jest, więc nie na nas padnie posąd.Trzeba nadrobić odwagą i pozamykać im paszczęki, boi to także pomyślą, że gdybyśmy byli winni, nikt z nas nie odważyłby się przyjechać. Prawda.Po pogrzebie Danvelda wyruszę zaraz w drogę.13 Niech cię Bóg błogosławi, synaczku! Gdy wszystko uczynim jak należy, tedy nie tylkonie zatrzymają cię, ale się muszą wyprzeć Juranda, abyśmy zaś nie mogli rzec: Oto jak oni znami postępują! I tak trzeba się będzie skarżyć na wszystkich dworach. Wielki szpitalnik dopilnuje tego i dla dobra Zakonu, i jako krewny Danvelda. Ba, ale gdyby ten diabeł spychowski wyżył i odzyskał wolność.A Zygfryd począł patrzeć posępnie przed siebie, następnie zaś odpowiedział z wolna i do-bitnie: Choćby odzyskał wolność, nigdy on nie wypowie jednego słowa skargi na Zakon.Po czym jął jeszcze nauczać Rotgiera, co ma mówić i czego żądać ma mazowieckim dwo-rze.14RozdziałtrzeciWieść o zajściu w Szczytnie przybyła jednak do Warszawy przed bratem Rotgierem iwzbudziła tam zdumienie i niepokój.Ani sam książę, ani nikt z dworu nie mógł zrozumieć,co zaszło.Przed niedawnym czasem, właśnie gdy Mikołaj z Długolasu miał jechać do Mal-borga z listem księcia, w którym tenże skarżył się gorzko na porwanie przez niesfornych po-granicznych komturów Danusi i niemal groznie upominał się o niezwłoczne jej oddanie,przyszedł list od dziedzica ze Spychowa oznajmiający, że córka jego pochwycona została nieprzez Krzyżaków, ale przez zwyczajnych zbójów nadgranicznych, i że wkrótce będzie zaokup uwolniona.Wskutek tego poseł nie pojechał, nikomu bowiem ani przez głowę nie prze-szło, żeby Krzyżacy wymogli takie pismo na Jurandzie pod grozbą śmierci dziecka.Trudnobyło i tak zrozumieć, co zaszło, gdyż warchołowie pograniczni, tak poddani księcia jak i Za-konu, czynili wzajemne na się napady latem, nie zaś zimą, gdy śniegi zdradzały ich ślady.Napadali też zwykle kupców albo dopuszczali się grabieży po wioskach, chwytając ludzi izagarniając ich stada, by jednak ośmielili się zahaczyć samego księcia i porwać jego wycho-wankę, a przy tym córkę potężnego i wzbudzającego powszechną obawę rycerza, to zdawałosię przechodzić wprost wiarę ludzką.Na to jednak, jak również na inne wątpliwości, był od-powiedzią list Juranda z jego własną pieczęcią i przywieziony tym razem przez człowieka, októrym wiedziano, że pochodzi ze Spychowa; wobec czego wszelkie podejrzenia stały sięniemożliwe, książę tylko wpadł w gniew, w którym go dawno nie widziano, i nakazał pościgopryszków na całej granicy swego księstwa wezwawszy zarazem księcia płockiego, abyuczynił również to samo i również nie szczędził kar na zuchwalców.A wówczas właśnie przyszła wieść o tym, co zdarzyło się w Szczytnie.I przechodząc z ust do ust przyszła powiększona dziesięciokrotnie.Opowiadano, iż Jurandprzybywszy samosześć do zamku wpadł przez otwarte bramy i uczynił w nim rzez taką, iż zzałogi mało kto pozostał, że musiano posyłać po ratunek do pobliskich zamków, zwoływaćrycerstwo i zbrojne zastępy ludu pieszego, które dopiero po dwóch dniach oblężenia zdołaływedrzeć się na powrót do zamku i tam zgładzić Juranda zarówno jak jego towarzyszów.Mó-wiono też, że wojska owe wejdą prawdopodobnie teraz w granice i że wielka wojna niechyb-nie się rozpocznie.Książę, który wiedział, jak wiele zależy wielkiemu mistrzowi na tym, byna wypadek wojny z królem polskim siły obu księstw mazowieckich pozostały na stronie, niewierzył tym wieściom, albowiem nietajnym mu było, że gdyby Krzyżacy rozpoczęli wojnę znim lub z Ziemowitem płockim, żadna siła ludzka nie powstrzyma Polaków z Królestwa,mistrz zaś obawiał się tej wojny [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
. W imię Ducha Zwiatłości! Zła ta noc rzekł stary Krzyżak. Noc mocy nieczystych odrzekł Rotgier. Ale dlaczego, panie, zamiast: w imię Boga,mówicie: w imię Ducha Zwiatłości ? Duch Zwiatłości to Bóg odparł starzec, po czym jakby chcąc odwrócić rozmowę spy-tał: A przy ciele Danvelda są księża? Są. Boże, bądz mu miłościw!I umilkli obaj, po czym Rotgier przywołał pachołków, którym rozkazał zamknąć okno iobjaśnić pochodnie, a gdy poszli precz, znów zapytał: Co uczynicie z Jurandówną? Wezmiecie ją stąd do Insburka? Wezmę ją do Insburka i uczynię z nią to, czego dobro Zakonu wymagać będzie. Ja zasię co mam czynić? Masz-li w duszy odwagę? Cóżem takiego uczynił, abyście mieli o tym wątpić? Nie wątpię, bo cię znam, a za twoje męstwo miłuję cię więcej niż kogokolwiek na świe-cie.Tedy jedz na dwór księcia mazowieckiego i opowiedz mu wszystko, co się tu stało, takjakeśmy między sobą ułożyli. Mogęż się na pewną zgubę narażać? Jeśli twa zguba wyjdzie na chwałę Krzyża i Zakonu, to powinieneś.Ale nie! Nie czekacię zguba.Oni gościowi krzywdy nie czynią: chybaby cię kto chciał pozwać, jako uczynił ówmłody rycerz, który nas wszystkich pozwał.On lub kto inny, lecz to przecie niestraszne. Daj to Bóg! mogą mnie jednak chwycić i do podziemi wtrącić. Nie uczynią tego.Pamiętaj, że jest list Jurandowy do księcia, a ty pojedziesz prócz tegoskarżyć na Juranda.Opowiesz wiernie, co uczynił w Szczytnie, i muszą ci uwierzyć.Otopierwsi daliśmy mu znać, że jest jakaś dziewka, pierwsi zaprosiliśmy go, by przybył i obaczyłją, a on przyjechał, oszalał, komtura zabił, ludzi nam powytracał.Tak będziesz mówił, a onicóż ci na to powiedzą? Jużci śmierć Danvelda rozgłosi się po całym Mazowszu.Wobec tegozaniechają skarg.Jurandówny będą oczywiście szukali, ale skoro sam Jurand pisał, że nie unas jest, więc nie na nas padnie posąd.Trzeba nadrobić odwagą i pozamykać im paszczęki, boi to także pomyślą, że gdybyśmy byli winni, nikt z nas nie odważyłby się przyjechać. Prawda.Po pogrzebie Danvelda wyruszę zaraz w drogę.13 Niech cię Bóg błogosławi, synaczku! Gdy wszystko uczynim jak należy, tedy nie tylkonie zatrzymają cię, ale się muszą wyprzeć Juranda, abyśmy zaś nie mogli rzec: Oto jak oni znami postępują! I tak trzeba się będzie skarżyć na wszystkich dworach. Wielki szpitalnik dopilnuje tego i dla dobra Zakonu, i jako krewny Danvelda. Ba, ale gdyby ten diabeł spychowski wyżył i odzyskał wolność.A Zygfryd począł patrzeć posępnie przed siebie, następnie zaś odpowiedział z wolna i do-bitnie: Choćby odzyskał wolność, nigdy on nie wypowie jednego słowa skargi na Zakon.Po czym jął jeszcze nauczać Rotgiera, co ma mówić i czego żądać ma mazowieckim dwo-rze.14RozdziałtrzeciWieść o zajściu w Szczytnie przybyła jednak do Warszawy przed bratem Rotgierem iwzbudziła tam zdumienie i niepokój.Ani sam książę, ani nikt z dworu nie mógł zrozumieć,co zaszło.Przed niedawnym czasem, właśnie gdy Mikołaj z Długolasu miał jechać do Mal-borga z listem księcia, w którym tenże skarżył się gorzko na porwanie przez niesfornych po-granicznych komturów Danusi i niemal groznie upominał się o niezwłoczne jej oddanie,przyszedł list od dziedzica ze Spychowa oznajmiający, że córka jego pochwycona została nieprzez Krzyżaków, ale przez zwyczajnych zbójów nadgranicznych, i że wkrótce będzie zaokup uwolniona.Wskutek tego poseł nie pojechał, nikomu bowiem ani przez głowę nie prze-szło, żeby Krzyżacy wymogli takie pismo na Jurandzie pod grozbą śmierci dziecka.Trudnobyło i tak zrozumieć, co zaszło, gdyż warchołowie pograniczni, tak poddani księcia jak i Za-konu, czynili wzajemne na się napady latem, nie zaś zimą, gdy śniegi zdradzały ich ślady.Napadali też zwykle kupców albo dopuszczali się grabieży po wioskach, chwytając ludzi izagarniając ich stada, by jednak ośmielili się zahaczyć samego księcia i porwać jego wycho-wankę, a przy tym córkę potężnego i wzbudzającego powszechną obawę rycerza, to zdawałosię przechodzić wprost wiarę ludzką.Na to jednak, jak również na inne wątpliwości, był od-powiedzią list Juranda z jego własną pieczęcią i przywieziony tym razem przez człowieka, októrym wiedziano, że pochodzi ze Spychowa; wobec czego wszelkie podejrzenia stały sięniemożliwe, książę tylko wpadł w gniew, w którym go dawno nie widziano, i nakazał pościgopryszków na całej granicy swego księstwa wezwawszy zarazem księcia płockiego, abyuczynił również to samo i również nie szczędził kar na zuchwalców.A wówczas właśnie przyszła wieść o tym, co zdarzyło się w Szczytnie.I przechodząc z ust do ust przyszła powiększona dziesięciokrotnie.Opowiadano, iż Jurandprzybywszy samosześć do zamku wpadł przez otwarte bramy i uczynił w nim rzez taką, iż zzałogi mało kto pozostał, że musiano posyłać po ratunek do pobliskich zamków, zwoływaćrycerstwo i zbrojne zastępy ludu pieszego, które dopiero po dwóch dniach oblężenia zdołaływedrzeć się na powrót do zamku i tam zgładzić Juranda zarówno jak jego towarzyszów.Mó-wiono też, że wojska owe wejdą prawdopodobnie teraz w granice i że wielka wojna niechyb-nie się rozpocznie.Książę, który wiedział, jak wiele zależy wielkiemu mistrzowi na tym, byna wypadek wojny z królem polskim siły obu księstw mazowieckich pozostały na stronie, niewierzył tym wieściom, albowiem nietajnym mu było, że gdyby Krzyżacy rozpoczęli wojnę znim lub z Ziemowitem płockim, żadna siła ludzka nie powstrzyma Polaków z Królestwa,mistrz zaś obawiał się tej wojny [ Pobierz całość w formacie PDF ]