[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tra-fiaÅ‚y siÄ™ grupki pracowników urzÄ™dów budownictwa i rolnictwa; niktz nich nie wiedziaÅ‚, dokÄ…d ma siÄ™ udać; każdy znaÅ‚ tylko etap koÅ„cowy:Gross Rosen.PanowaÅ‚y wówczas wielkie mrozy i wszÄ™dzie leżaÅ‚ gÅ‚Ä™boki Å›nieg.Drogi byÅ‚y zapchane kolumnami wojska i uciekinierami.ZdarzaÅ‚y siÄ™masowe wypadki samochodowe wskutek Å›lizgawicy na drogach.Na skrajach dróg leżaÅ‚y nie tylko trupy wiÄ™zniów, lecz również licz-ne trupy uciekinierów  kobiet i dzieci.Przy wejÅ›ciu do jakiejÅ› wsiwidziaÅ‚em siedzÄ…cÄ… na pniu kobietÄ™, która koÅ‚ysaÅ‚a dziecko i Å›piewaÅ‚a.Dziecko już od dawna byÅ‚o martwe, a kobieta dostaÅ‚a pomieszaniazmysłów.Wciąż siÄ™ widziaÅ‚o, jak kobiety brnęły przez Å›nieg, pchajÄ…c przedsobÄ… wózki dzieciÄ™ce naÅ‚adowane po brzegi najpotrzebniejszymi rzecza-mi.Byle dalej, byle nie wpaść w rÄ™ce Rosjan.W Gross Rosen wszystkie pomieszczenia byÅ‚y przepeÅ‚nione.Dlatego151Schmauser ogÅ‚osiÅ‚ pogotowie ewakuacyjne.PojechaÅ‚em do WrocÅ‚awia,aby mu przedstawić wszystko, co widziaÅ‚em, i skÅ‚onić do odstÄ…pienia odewakuacji Gross Rosen.Schmauser pokazaÅ‚ mi rozkaz radiowy Reichs-führera SS, który czyniÅ‚ go odpowiedzialnym za to, żeby w podlegÅ‚ychmu obozach nie pozostaÅ‚ ani jeden zdrowy wiÄ™zieÅ„.Transporty przybywajÄ…ce na dworzec w Gross Rosen odsyÅ‚ano na-tychmiast dalej.Bardzo niewiele z nich mogÅ‚o otrzymać, pożywienie,gdyż Gross Rosen samo nie miaÅ‚o już nic.Na otwartych ciężarówkachnieżywi SS-mani leżeli spokojnie wÅ›ród nieżywych wiÄ™zniów.Na nichsiedzieli żyjÄ…cy, gryzÄ…c kawaÅ‚ek chleba.ByÅ‚y to straszne sceny, którychmożna byÅ‚o uniknąć.PrzeżyÅ‚em ewakuacjÄ™ Sachsenhausen i Ravensbrück, gdzie powtarzaÅ‚y151SS-Obergruppenführer Heinrich Schmauser (ur.18.11.1890 r.), czÅ‚onek NSDAP (nr 215704)i SS (nr 3359), byÅ‚ po von dem Bachu dowódcÄ… poludniowo-wschodniego okrÄ™gu SS weWrocÅ‚awiu i wyższym dowódcÄ… SS i policji tego okrÄ™gu.Na podstawie wspomnianegopoprzednio rozkazu Himmlera byÅ‚ on odpowiedzialny za ewakuacjÄ™ obozu oÅ›wiÄ™cimskiego. siÄ™ te same sceny.ByÅ‚o już wtedy na szczęście cieplej i sucho, tak żekolumny mogÅ‚y nocować pod goÅ‚ym niebem.Po 2 3 dniach marszubrakowaÅ‚o jednak żywnoÅ›ci.Czerwony Krzyż okazywaÅ‚ pomoc, rozdzie-lajÄ…c paczki z darami.Ze wsi nie można byÅ‚o nic wycisnąć, gdyżod tygodni przeciÄ…gaÅ‚y przez nie pochody uciekinierów.Do tego docho-dziÅ‚o jeszcze staÅ‚e niebezpieczeÅ„stwo ze strony samolotów, które niepozostawiaÅ‚y żadnej drogi poza swojÄ… kontrolÄ….Do ostatniej chwili staraÅ‚em siÄ™ wszelkimi sposobami przywrócić po-rzÄ…dek w tym chaosie.Daremnie.Sami musieliÅ›my uciekać.Rodzinamoja mieszkaÅ‚a od koÅ„ca 1944 r.w bezpoÅ›rednim pobliżu Ravensbrück,mogÅ‚em wiÄ™c jÄ… zabrać, gdy Inspektorat Obozów Koncentracyjnych"odrywaÅ‚ siÄ™ od nieprzyjaciela", udajÄ…c siÄ™ najpierw na północ doDarss, a po dwóch dniach dalej  do Szlezwika-Holsztynu, zgodniez rozkazem dążąc zawsze za Reichsführerem SS.Nikt z nas nie mógÅ‚zrozumieć, co mamy jeszcze robić przy nim i jakÄ… w ogóle sÅ‚użbÄ™ mamypeÅ‚nić.W dodatku musiaÅ‚em opiekować siÄ™ paniÄ… Eicke, jej córkÄ…i dziećmi oraz paroma innymi rodzinami, które nie powinny byÅ‚y wpaśćw rÄ™ce nieprzyjaciela.Ucieczka ta byÅ‚a czymÅ› potwornym.JechaliÅ›my nocami bez Å›wiateÅ‚po zatÅ‚oczonych drogach, przy czym musiaÅ‚em ciÄ…gle pamiÄ™tać, abywszystkie wozy trzymaÅ‚y siÄ™ razem; byÅ‚em przecież odpowiedzialny zacaÅ‚Ä… kolumnÄ™.Glücks i Maurer jechali innÄ… drogÄ…, przez Warnemunde.Dwa wielkie wozy ciężarowe wiozÄ…ce aparaturÄ™ radiowÄ… utknęły w Ro-stocku.ZepsuÅ‚y siÄ™ w drodze, a gdy je naprawiono, zapory przeciw-czoÅ‚gowe byÅ‚y już zamkniÄ™te, tak że oba znalazÅ‚y siÄ™ w puÅ‚apce.W ciÄ…gudnia przemykaliÅ›my siÄ™ od jednego lasku do drugiego, ponieważ nur-kowce nieustannie kierowaÅ‚y ogieÅ„ na tÄ™ głównÄ… drogÄ™ odwrotu.W Wismarze staÅ‚ na drodze sam Keitel i staraÅ‚ siÄ™ wyÅ‚apywać dezerte-rów z frontu.Po drodze, w jakiejÅ› zagrodzie chÅ‚opskiej, usÅ‚yszeliÅ›my, że führernie żyje.Na tÄ™ wieść i ja, i moja żona pomyÅ›leliÅ›my jednoczeÅ›nie, żeteraz kolej na nas! Wraz z führerem zginÄ…Å‚ także nasz Å›wiat.Czy dalszeżycie miaÅ‚o dla nas jeszcze jakiÅ› sens? BÄ™dziemy przypuszczalnie wszÄ™-dzie tropieni i przeÅ›ladowani.ChcieliÅ›my zażyć truciznÄ™.PostaraÅ‚em siÄ™ o niÄ… dla żony, aby w razie jakiegoÅ› niespodziewanego natarcia Rosjan  nie wpadÅ‚a wrazz dziećmi żywa w ich rÄ™ce.Nie zrobiliÅ›my tego przez wzglÄ…d na naszedzieci.Tylko dla nich chcieliÅ›my poddać siÄ™ wszystkiemu, co przyszÅ‚ośćmiaÅ‚a przynieść.PowinniÅ›my byli jednak otruć siÄ™.Pózniej nieraz tegożaÅ‚owaÅ‚em.OszczÄ™dziÅ‚oby to nam wielu nieszczęść, przede wszystkimmojej żonie i dzieciom.A co bÄ™dÄ… one jeszcze musiaÅ‚y przejść? odesÅ‚aÅ‚em z powrotem do żony.Ponieważ znaÅ‚em siÄ™ trochÄ™ na życiumarynarskim, nie zwracaÅ‚em na siebie niczyjej uwagi [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl