[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jednocześnie człowiek Zachodu — Weissberg, jest gorliwym i przekonanym komunistą, a człowiek Rosji, dla którego Moskwa jest najbliższym mu miastem świata — Szałamow, jest głębokim antykomunistą.Jak każdy z nich odniesie się teraz do swojej sytu­acji ofiary barbarzyńskich represji, „niepotrzebnego okrucieństwa", do całego otaczającego ich koszmarne­go świata stalinowskich czystek, więzień, łagrów, eg­zekucji?Weissberg jest przekonany, że trafił do domu waria­tów, że oficerowie śledczy NKWD to ludzie obłąkani, że Sowiety epoki Stalina to świat obłędu, paranoi, absurdu.To, co się tu dzieje — pisze — „jest komplet­nie bez sensu, są to wybryki rozpasanego aparatu, urągające wszelkiej racjonalnej interpretacji".Albo: „Złapałem się za głowę.Czy dostałem się do domu wariatów?" Albo: „Wszystko jest przecież najczystszym szaleństwem.Brak mi po prostu słów na scharaktery­zowanie tego".Rok 1937: „Nastąpił wyścig obłędu".Itd., itd.Przy czym ani na moment nie odstępuje wów­czas od swoich przekonań: Jestem niemieckim komu­nistą, rzuca oficerowi śledczemu, i przybyłem do tego kraju, by wziąć udział w budowaniu socjalizmu.Je­stem patriotą Związku Sowieckiego".Przekonany, że jest w domu wariatów, że jest w upiornej krainie obłędu i surrealistycznej paranoi, Weiss­berg nie załamuje się, jego umysł zachodniego racjo­nalisty w najstraszniejszych warunkach zatłoczonych, brudnych i ociekających krwią więzień pracuje inten­sywnie — szuka racjonalnego, rozsądnego wytłuma­czenia tego, co się wokół niego dzieje.W każdej celi, do której go wrzucają, Weissberg próbuje dyskutować, pytać, chce wymieniać opinie.Ale jego rosyjscy współtowarzysze niedoli właśnie na Weissberga patrzą jak na wariata! Czego się rzu­casz?, mówią.Co tu próbujesz zwojować? Cierp i sieciź cicho!Między tymi dwiema postawami nie ma żadnej komu­nikacji, żadnego języka.Dlatego nie wiem, czy Weiss­berg i Szałamow mogliby się porozumieć.Ponieważ dla Szałamowa wszystko, co go otacza, jest częścią świata natury.Łagry należą do porządku natury, a nie do porządku ludzkiego.Czy człowiek może buntować się przeciw temu, że nastały wielkie mrozy albo że przyszła straszna powódź? Jeżeli przy­szła powódź, a ktoś zacznie wygrażać rzece, to powie­dzą, że jest obłąkany, że uciekł z domu wariatów.Jeżeli przyszła powódź, trzeba wejść na najwyższe drze­wo i czekać cierpliwie, aż woda opadnie.To jest ra­cjonalność, to jest jedyne rozsądne działanie.Jeżeli człowiek trafił do łagru, nie powinien buntować się, bo za to go rozstrzelają, tylko tak żyć, żeby przetrwać.Może woda w rzece kiedyś opadnie, może z łagru kie­dyś wypuszczą.Nic więcej zrobić nie da się i nawet nie trzeba.W „Opowiadaniach kołymskich" świat poza druta­mi łagru właściwie nie istnieje.Wiadomość o końcu drugiej wojny światowej dociera tu z opóźnieniem i nie wywołuje wrażenia.Prawdziwym i jedynym świa­tem jest łagier.Łagier to zborna i logiczna struktura.Dlaczego Weissberg dopatrywał się w tym wszystkim absurdu? Gdyby łagier był absurdalny, rozleciałby się natychmiast.Tyle że logika łagru jest logiką morder­stwa, jest inną racjonałnością niż ta, której poszukiwał austriacki inżynier-komunista.To umysł Szałamowa jest racjonalny i logiczny, a umysł Weissberga zbłąkany, zagubiony w abstrak­cjach.„Każda ingerencja w to, co niesie los, w wolę bo­gów, była czymś, co nie przystoi i sprzeczne jest z ko­deksem postępowania w łagrze", wspomina Szałamow.I w domyśle — kto sądzi, że można zachowy­wać się inaczej, ten nigdy nie dotknął prawdziwego dna życia, nigdy nie przyszło mu dogorywać w „świe­cie bez bohaterów".Tę różnicę postaw Szałamowa i Weissberga wobec świata represji, „innego świata" (Herling-Grudziński), do którego zostali wtrąceni, objaśnia może największy filozof rosyjski Władimir Sołowjow: „Przeciwstawność dwu kultur — wschodniej i zachodniej — zarysowała się ostro już u zarania dziejów ludzkości.Jeżeli Wschód budował fundamenty swej kultury na bez­względnym podporządkowaniu człowieka sile wyż­szej, nadprzyrodzoności, to na Zachodzie przeciwnie, człowiek pozostawiony był inwencji własnej, pozwa­lającej na szeroką twórczość samorodną".Po ulicach Magadanu chodzi się wysokimi koryta­rzami wykopanymi w śniegu.Jest wąsko, przy mijaniu trzeba przystawać, przepuszczać drugą osobę.Czasem zdarzy mi się tak stanąć oko w oko z jakimś starszym mężczyzną [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl