[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Podmuch gorąca zmusił Godę do zamknięcia oczu.Kiedy je otworzyła, plama światła zmieniła się w dwie postaci stojące pod kandelabrem.- Dywinarcha! - oznajmił młody Boski Gwardzista ze zjeżonym włosem.Dywinarcha Królewca, Kalwarii, Veretry, Pirady, Islandii, Archipelagu i Domesdysu i innych, wyprostował się.Nie był wyższy od dziesięciolatka.Przez fałdy nagiej, szarej skóry prześwitywały mu kości, blond loki zmieniły się w białe kosmyki, a żywe wąsy, kiedyś długie do pasa, zmniejszyły się i drżały jak dwa chore węże.Niebieskie oczy pokrywała zaćma.Miał sto dziewięćdziesiąt jeden lat.„Wygląda gorzej niż poprzednim razem”, pomyślała Goda.Przez chwilę mu współczuła, ale któż by nie współczuł takiej istocie?- Witam Elipsę - jego głos nadal był donośny i nie miał zamiaru go zniżać.- Dziś zajmiemy się inauguracją Aneisneidy Summer oraz tym, co jej przybycie oznacza nie tylko dla nas, ale dla całego świata.- Zakaszlał.Goda cofnęła dłoń, aby nie splamić jej kroplami białej krwi, które spadły na stół.- Omawianym prece­densem będzie: Czy miejsca w Elipsie powinny być dziedziczone czy też Aneisneida pozostanie wyjątkiem i powiniśmy znaleźć spo­sób, aby wybierać doradców na miejsca, których nie mogą zająć ani Lenami, ani uczniowie? Proszę nie brać pod uwagę faktu, że poprze­dniczka Aneisneidy była flamenką, bo jak wszyscy wiemy, Sio­strzyczka Czystość zginęła w płomieniach razem ze swym lemanem i wybraliśmy najwłaściwszego kandydata na jej miejsce, - Dywi­narcha spojrzał w oczy Belstema Summera i Goda zauważyła, że mężczyzna lekko się cofnął.- Nie czuję się dobrze.Nie zostanę.Czekam na waszą decyzję i wydam werdykt pod koniec sesji albo też nie.Słońce, przyjacielu, znikamy.Gwardzista zamknął oczy, zbierał siły, po czym zniknęli.- O co chodzi? - westchnął Ziniquel z dwunastego krzesła.- Wszyscy wiemy, że nie będzie werdyktu.Będziemy tylko postulować.- Spokój! - warknęła Goda.Ziniquel poczerwieniał, ale Goda nie zaszczyciła go spojrzeniem.- Posiedzenie uważam za otwarte!- Jeśli zmienimy prawa dziedziczenia, ty, Ancisneido, znaj­dziesz się w precedensowej sytuacji, która będzie nie do pozazdroszczenia - powiedział natychmiast Braciszek Purytanizm.- Chciałbym wysłuchać twojego zdania.Aneisneida była blada, co jej się często zdarzało, a jej dłonie zacisnęły się na krawędzi stołu i drżały.Auspi, lemanka Purytanizmu, szeptała mu do ucha.Braciszek zacisnął usta.Kryształy soli, wypełniające jego oczodoły, wylewały się na policzki i czo­ło, co nadawało mu złowieszczy wygląd.Wrażenie, że jego oczy płoną białym ogniem było nieodparte.- Aneisneido? - powtórzył.Spojrzała na ojca, niemo błagając go o pomoc.Goda podzi­wiała milczenie Belstema: musiał przechodzić piekło, powstrzy­mując się od rzucenia się na ratunek córce.Panna Nadzieja rzekła głosem jak jedwab:- Dalej, doradco Summer.Słuchamy.Aneisneida wstała.Goda zacisnęła zęby, gdy usłyszała chichot.- Doradcy - rzekła Aneisneida.- Jestem pierwszym śmiertelnikiem, który zasiadł w Elipsie bez przechodzenia przez lemaństwo albo Zaułek Tellury.Czuję, że powinnam być pierw­sza w długiej linii szlachetnie urodzonych doradców.Jako naj­młodsza mam też nadzieję, że zanim umrę, zobaczę wszystkie osiem krzeseł zajętych przez kobiety i mężczyzn jak ja!- Summer? Dlaczego włożyłeś te nonsensowne słowa w usta swego dziecka?! - ryknął Purytanizm.- Ja też jestem Summer - głos Aneisneidy nabrał siły.- Zima się skończyła.- („Cóż za wspaniała gra słów”, mruknął Pli sarkastycznie.) - Tradycja przekazywania miejsc z mistrza na ucznia czy z 1amena na lemana jest przestarzała.Mistrz i uczeń idą przez życie jak dziecko i rodzic, ale mogą mieć tak odmienne charaktery, że wraz ze zmianą doradcy zmienia się opcja politycz­na i równowaga Elipsy zostaje zachwiana.A między ludźmi, którzy potrafią poderżnąć sobie gardła dla korzyści politycznej, nigdy nie będzie naprawdę bliskiej więzi.- Skierowała te słowa bezpośrednio do twórców.- Młodszy nigdy w pełni nie zrozu­mie starszego ani nic zaakceptuje jego pozycji.Mówię o wszystkich zawodach.Rzemieślnicy wybierają sobie dziecko na ucznia, nie mając z nim żadnego związku.Biorą go jak chłopca okrętowego.Często podróżują po kraju.Przez oddzielanie dziedziczenia od pochodzenia pomija się najważniej­szą ludzką cechę: odmienność rasową.Jeśli mistrz pochodzi z jednego kontynentu, a uczeń z drugiego, wymazuje się tym samym ich różne spojrzenie na świat.Podczas tysiącleci, od Wojen Nawróccniowych, ta praktyka doprowadziła do zaniku miejscowych języków na kontynentach i w prowincjach, więc używamy mniej więcej tej samej mowy.Niektórzy nie zdają sobie sprawy z tego, że kiedyś istniał więcej niż jeden język.Problemem jest też brak zapisów.Nawet tu, w Mieście Delta, najważniejsze rodziny założono dopiero dwieście lat temu.Od­cięto je od ich historii, ponieważ założyciel rodu, zazwyczaj były leman, odebrany został swej rodzinie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl